Przeciągnąłem się, mrucząc
przy tym cicho. Czułem promienie Słońca na twarzy, ale nie przeszkadzało mi to,
wręcz przeciwnie. Nie chciało mi się jeszcze wstawać, dlatego przysunąłem się
do Sasuke i objąłem go jedną ręką, klatką piersiową przywierając do jego
pleców. Wczoraj przylecieliśmy do na wyspę Korfu, po czym z Kerkiry, czyli
stolicy, taksówką dostaliśmy się do Moraitiki, gdzie mieliśmy wynajęty pokój w
hotelu. Do plaży mieliśmy niedaleko, a sam pokój znajdował się na piętrze. Było
w nim duże, dwuosobowe łóżko, łazienka z prysznicem, a także aneks kuchenny z
lodówką. Dawało nam to możliwość samodzielnego gotowania. Najbardziej cieszyłem
się z klimatyzacji, bo pogoda sprawdzona wcześniej w Internecie na drugą połowę
września sprawdziła się – temperatura na wyspie wahała się od 23 do 30 stopni
Celsjusza. Poza tym sam hotel znajdował się blisko ogrodu oliwnego. Już wczoraj
ustaliliśmy z Sasuke, że dzisiaj się tam wybierzemy. Co do wczoraj, to nie
zrobiliśmy za wiele po zameldowaniu się na miejscu. Poszliśmy tylko na kolację
do najbliższej tawerny. Obaj wzięliśmy sałatkę grecką. Już wcześniej miałem
okazję ją jeść, ale to, co dostałem tutaj, było nieporównywalnie lepsze. Już
sam sposób przyrządzenia potrawy był inny, o smaku już nie wspomnę. Obiecałem
sobie, że już nigdy nie zjem tego, co serwują we wszystkich innych państwach
świata. No chyba, że sałatka będzie dokładnie taka sama jak tutaj. Na dzisiaj,
oprócz spaceru po ogrodzie oliwnym, zaplanowaliśmy także małą wycieczkę po
mieście. Naszym celem była Ano Moraitika, która była starszą częścią
miejscowości i w której znajdowały się tradycyjne zabudowania. Najbardziej
nakręciłem się na tamtejszy klimat, którzy tworzyły wąziutkie uliczki i
wszechobecne, kolorowe kwiaty. Żałowałem tylko, że nie będę mógł tego zobaczyć,
a kiedy podzieliłem się tym z Sasuke, obiecał, że po operacji odzyskania wzroku
wrócimy tutaj. Uśmiechnąłem się lekko do tych wspomnień, po czym pocałowałem
mojego faceta w kark. Jego dłuższe włosy połaskotały mnie w nos, który zaraz
zmarszczyłem.
– Mm… Dzień dobry –
powiedział Sasuke, po czym przeciągnął się.
– Dzień dobry –
odpowiedziałem. – Czuję się cudownie.
– Cieszę się. – Brunet
odwrócił się przodem do mnie, po czym pocałował mnie w usta. Odwzajemniłem
pocałunek, który jednak nie trwał długo.
– To co? Śniadanko i lecimy
zwiedzać? – zapytałem pełen entuzjazmu, a Uchiha parsknął śmiechem.
– Tak, słońce. Wstajemy.
Tak jak powiedział, tak
zrobiliśmy. Po porannej toalecie wyszliśmy z pokoju, a następnie z hotelu, po
czym poszliśmy do tej samej tawerny, w której byliśmy wczoraj wieczorem.
Usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku.
– Dobra, to co mamy w menu…
– mruknął Sasuke. – Może sofrito? – zapytał po dłuższej chwili.
– A co to jest? – zapytałem,
opierając się wygodniej o oparcie krzesła.
– Kotlet wołowy w sosie z
białego wina, czosnku i pietruszki, a do tego gotowany ryż.
– Brzmi smacznie. Zamawiamy.
Weź do tego wodę.
– Okej.
Po złożeniu zamówienia
czekaliśmy na nasze dania kilkanaście minut. Kiedy pojawiły się przed nami na
stole, z chęcią zabraliśmy się do jedzenia. Nie spieszyliśmy się nigdzie, mając
błogą świadomość tego, że nic nie musimy. To znaczy, jasne, zwiedzanie czekało,
ale równie dobrze moglibyśmy przeleżeć na plaży te dwa tygodnie i nic nie
robić. Nie uśmiechała nam się taka opcja spędzenia czasu, więc odwiedzanie
nowych miejsc było o wiele atrakcyjniejsze. Ogromnym plusem było dla nas to, że
bez problemu mogliśmy porozumiewać się tutaj w języku angielskim, więc Sasuke
nie musiał trudzić się z tłumaczem ani ze słownikiem. Kiedy już zjedliśmy i
dopiliśmy nasze wody do końca, mój facet poszedł uregulować rachunek, a gdy już
to zrobił, skorzystaliśmy jeszcze z toalety, po czym, z mapą miasta w ręku,
udaliśmy się na zwiedzanie Ano Mortaiki. Po drodze Sasuke opowiadał mi, jak
wygląda miasto, a ja słuchałem go, wyobrażając sobie to wszystko. Na początku
spaceru trzymaliśmy się za ręce, ale w końcu z tego zrezygnowaliśmy, zahaczając
o siebie tylko nasze małe palce. Było gorąco, więc pociły nam się dłonie. Kiedy
po jakimś czasie w końcu zaczęliśmy spacerować po wąskich uliczkach starej
części miasta, a Uchiha opowiadał mi dalej, miałem wrażenie, że znalazłem się w
zupełnie innym miejscu.
– Żałuję, że nie mogę tego
naprawdę zobaczyć – powiedziałem w pewnym momencie, przerywając Sasuke w
połowie zdania. – Wiesz, zawsze chciałem wybrać się do Grecji, zanim straciłem
wzrok.
Słyszałem, jak brunet
wzdycha lekko. Potem chwycił moją twarz w obie dłonie i pocałował mnie lekko.
– Powiedziałem ci, że
zabiorę cię tutaj po operacji. – Mój facet przeczesał rękoma moje włosy, po
czym przesunął je na moje biodra. – Nie chcę, żebyś teraz żałował czegokolwiek,
ale wiem, że tu nie chodzi o to, czego ja nie chcę lub chcę, ale o ciebie.
Powiem więc, że mi przykro.
Mimowolnie parsknąłem
rozbawiony.
– Między innymi chodzi o to,
czego ty nie chcesz lub chcesz – odparłem, po czym chwyciłem go za dłonie.
– Nie w takim sensie. –
Uniosłem brew w geście zapytania. – Chodzi mi o to, że nie możesz powstrzymywać
się z mówieniem o tym, co czujesz tylko dlatego, że ja nie chcę, żebyś odczuwał
negatywne emocje.
– Wiem. – Skinąłem głową. –
I nigdy nie miałem zamiaru się z tym powstrzymywać. Jesteśmy już razem kilka
miesięcy i zawsze ci mówię, kiedy coś mi się nie podoba. Zresztą, ty nie
pozostajesz mi dłużny.
– Masz rację, skarbie.
Uśmiechnąłem się lekko.
– Chodźmy dalej.
Po zwiedzeniu Ano Moraitiki
zatrzymaliśmy się na obiad w jednej z tawern. Zamówiliśmy po pieczonym
bakłażanie z fetą, cebulą i pomidorami. Później znaleźliśmy taksówkę i
wybraliśmy się do stolicy, czyli Kerkiry. Znów zdecydowaliśmy się na spacer,
jednak po zwiedzeniu kilku zabytków Sasuke wynajął nam dorożkę. Dorożkarz,
wożąc nas po zakątkach miasta, opowiadał o nim oraz o zabytkach, których
jeszcze nie zdążyliśmy zobaczyć. Mężczyzna znał angielski i mimo mocno
słyszalnego, greckiego akcentu, wszystko z Uchihą zrozumieliśmy. Na końcu, przy
płaceniu daliśmy mu spory napiwek, ponieważ dorożkarz opisywał wygląd
wszystkiego, o czym nam opowiadał. Na pewno zorientował się, że jestem
niewidomy mimo moich przeciwsłonecznych okularów na nosie.
– To jak? Wracamy do hotelu?
– zapytałem. Byłem zmęczony po całodziennym zwiedzaniu, ale i zadowolony.
– Może najpierw kolacja, co,
słońce? – Sasuke odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja skinąłem głową.
– Prowadź w takim razie.
Chwyciłem bruneta nad
łokciem, ponieważ tutaj, w stolicy, turystów było bardzo dużo. W Moraitice było
ich o wiele mniej, dzięki czemu było tam spokojniej, a poruszanie się po
ulicach było o wiele swobodniejsze.
– Marzę o prysznicu i o
łóżku – oznajmiłem, kiedy usiedliśmy przy stoliku w jednej z tawern.
– Ja też – mruknął Sasuke. –
Bierzemy pastitsadę? To duszone kawałki cielęciny z cebulą i pomidorami z
makaronem i parmezanem.
– Brzmi smacznie.
Po kolacji taksówką
wróciliśmy do hotelu. Od razu poszliśmy pod prysznic, a potem Sasuke zrobił nam
po herbacie. Kiedy ją wypiliśmy, położyliśmy się do łóżka i niemal od razu
zasnęliśmy.
Już tydzień jesteśmy na
Korfu i jak na razie są to bardzo udane wakacje. Głównie skupiliśmy się na
zwiedzaniu, często na własnych nogach, dzięki czemu dużo spacerowaliśmy.
Większe odległości przemierzaliśmy oczywiście taksówką, ale po miejscowościach chodziliśmy
pieszo. Czasami wynajmowaliśmy dorożkę, a czasami przewodnika, jednak większość
czasu spędzaliśmy tylko we dwoje. Jak dotąd zwiedziliśmy między innymi Pałac
Świętego Michała i Świętego Jerzego, zamek Angelokastro, który jest
najważniejszym zabytkiem Kerkiry, pałac Achillion wybudowany pod koniec XIX
wieku przez cesarzową Sissi, klasztor Monastyr Theotokou, rezydencję Mon Repos,
w której grecka rodzina królewska spędzała wakacje, a blisko tej budowli
widzieliśmy szczątki świątyni Artemidy i Hery. Dzisiaj postanowiliśmy odpocząć
od zwiedzania i spędzić cały dzień leniwie. Wczoraj, czy też właściwie dzisiaj,
do dosyć późnej godziny siedzieliśmy w jednej z tawern znajdujących się blisko
hotelu i rozmawialiśmy po angielsku z grupą turystów z Korei Południowej. Było
bardzo wesoło, a my dużo wypiliśmy. Spróbowaliśmy różnych alkoholi oferowanych
przez Korfu, od kolorowych drinków z palemką, przez piwo imbirowe, na
tutejszym, ciemnym piwie kończąc. Do pokoju hotelowego wróciliśmy dopiero około
piątej nad ranem i po wspólnym prysznicu, pod którym znaleźliśmy siły na
szybki, aczkolwiek intensywny i gorący seks, padliśmy na łóżko i od razu
zasnęliśmy. Obecnie było już dobrze po południu, a my dopiero niedawno
wstaliśmy i aktualnie ubieraliśmy się.
– Kawy? – zapytał Sasuke, a
mi w końcu udało się trafić stopą w odpowiednią nogawkę krótkich spodni.
– Poproszę – mruknąłem, po
czym podszedłem do mojego faceta, wtulając się w jego plecy i obejmując go
rękoma w pasie. – Na obiad gdzieś idziemy?
– Pewnie, nie chce mi się
gotować. – Uchiha wstawił wodę na herbatę. Prychnąłem cicho pod nosem, nie
odsuwając się od niego ani na milimetr i utrudniając mu sięgnięcie kubków z
szafki.
– Rozleniwiasz się. Kto mi
będzie gotował, jak wrócimy do domu? – Pocałowałem go w kark.
– Taki wygodny się zrobiłeś?
– zapytał z wyraźną kpiną w głosie, a ja uśmiechnąłem się lekko.
– Jasne. Przy tobie to takie
łatwe.
Tym razem to Sasuke prychnął
cicho pod nosem.
– Sam sobie będziesz
gotował. Ja jestem pracującym facetem, a ty masz siedzieć w domu i zajmować się
dziećmi.
Parsknąłem śmiechem z lekkim
niedowierzaniem.
– Nie mamy dzieci, ty męski
szowinisto. I nie będziemy mieć. To pewnie będzie dla ciebie szok, ale
mężczyzna nie może zajść w ciążę. A polityka naszego kraju uniemożliwia nam
adoptowanie jakiegoś brzdąca.
– Och, moje marzenia właśnie
legły w gruzach. Jak możesz być taki okrutny i rzucać mi prawdę prosto w twarz?
Usłyszałem odgłos
pstryknięcia, a potem wyczułem, jak mój facet sięga po czajnik elektryczny i
zalewa wrzątkiem nasze kawy.
– Wybacz, kotku, ale ktoś w
tym związku musi myśleć racjonalnie.
– Masz rację. Na szczęście
to ja w tym związku noszę spodnie – Uchiha zgrabnie odbił piłeczkę, a ja
ponownie parsknąłem śmiechem.
– Chodź, mój męski
mężczyzno. Wypijemy kawę, a potem…
– …będziemy kochać się do
upadłego – Sasuke wszedł mi w słowo. – Kajdanki i pejcz czekają.
Pokręciłem głową z udawanym
niedowierzaniem, po czym, powstrzymując się od śmiechu, położyłem dłoń na
sercu.
– Wychowałem potwora. Będę
się smażył w piekle.
Oczywiście, że po wypiciu
kawy wylądowaliśmy w łóżku. Ale to było cztery godziny temu, aktualnie
spacerowaliśmy po plaży, trzymając się za ręce. Byliśmy uzbrojeni w dwie
butelki niegazowanej wody mineralnej oraz w sandały. Na większości plaż na
Korfu piasek pomieszany był ze żwirkiem, a tutaj nie było inaczej. Czułem na
twarzy przyjemny powiew wiatru, a powoli zachodzące Słońce przyjemnie grzało.
Obaj milczeliśmy, wsłuchując się w łagodny szum fal. Wokół nas nie było prawie
nikogo, tylko z oddali słyszałem odgłosy rozmów i śmiech bawiących się dzieci.
Sasuke od czasu do czasu wtrącał jakąś uwagę na temat krajobrazu oraz robił
zdjęcia. Upierał się, że fotografuje tylko widoki, ale przeczuwałem, że na
niektórych fotografiach jestem również ja. W pewnym momencie stanął, po czym
pociągnął mnie za rękę, tym samym przyciągając do swojego boku. Trochę się
zachwiałem, ale utrzymałem równowagę dzięki mojemu facetowi, który od razu
objął mnie jedną ręką w pasie. Po chwili jednak tą samą ręką przekręcił moją
głowę w bok, po czym mnie pocałował. Zacząłem odwzajemniać pocałunek, a już po
kilku sekundach usłyszałem odgłos pstryknięcia. Domyślając się, że Sasuke
zrobił nam zdjęcie, uśmiechnąłem się szeroko, na chwilę odsuwając się od jego
ust. Zaraz jednak do nich powróciłem, całując go gorąco i obejmując go
ramionami wokół szyi. Było fantastycznie.
W końcu nadeszła ta chwila.
Z jednej strony tego nie chciałem, a z drugiej chciałem. Dzisiaj wylatywaliśmy
do Japonii, samolot mieliśmy za cztery godziny. Kończyliśmy się pakować. Te dwa
tygodnie były wspaniałe i chętnie zostałbym tu trochę dłużej, nie pamiętając o
całej reszcie świata i mając u swojego boku tylko Sasuke. Z drugiej strony
chciałem już wrócić do domu, do naszego wspólnego mieszkania, do którego, tak
na dobrą sprawę, nie zdążyłem się jeszcze tak do końca przyzwyczaić.
Westchnąłem cicho, wkładając ostatnią bluzkę do walizki, którą od razu
zamknąłem i zapiąłem.
– Wrócimy tu w przyszłym
roku – powiedział Sasuke. Po chwili usłyszałem, jak zapina swoją walizkę.
– Wiem. – Uśmiechnąłem się
lekko. – Ale na inną wyspę, co?
– Pewnie. Tę już
zwiedziliśmy, fajnie byłoby zobaczyć coś innego.
– Właśnie, zobaczyć –
mruknąłem pod nosem, po czym ponownie westchnąłem.
– Oj, znowu się zaczyna. –
Brunet podszedł do mnie, po czym mnie przytulił, a ja odwzajemniłem gest. – Wiem,
że się tym martwisz, ale już niedługo Itachi na pewno nam powie, że…
– Wiem – przerwałem mu. –
Ale trochę się boję. I nie chcę robić sobie zbyt wielkich nadziei. No bo co,
nastawię się, a potem się okaże, że operacja w ogóle nie dojdzie do skutku albo
się nie uda. Nie masz mnie czasami dosyć? Ja mam siebie dosyć. Mam wrażenie, że
momentami jestem jakąś… nieogarniętą ciotą. – Zmarszczyłem brwi, zastanawiając
się, czy właśnie to określenie pasuje, ale po chwili uznałem, że tak.
– Co? – zapytał głupio
Sasuke, a ja prychnąłem pod nosem. – Żartujesz sobie? Skarbie, nie jesteś
nieogarniętą ciotą. Nigdy, w żadnym momencie. Każdy na twoim miejscu miałby
wątpliwości i się bał. Ja też się boję, że coś pójdzie nie tak, a chcę, żebyś
był szczęśliwy niezależnie od tego, czy widzisz czy nie. – Brunet pocałował
mnie w nos, a ja uśmiechnąłem się.
– Jestem szczęśliwy z tobą.
Przy tobie nie ma znaczenia, czy widzę czy nie, ale jednak… Utraciłem coś w
momencie tamtego wypadku. Jakąś część siebie. Chciałbym wrócić do pracy, znów
leczyć zwierzęta. To jest to, co od zawsze chciałem robić w życiu i dzięki
ciężkiej pracy udało mi się to osiągnąć. A tamten wypadek mi to odebrał.
Pod koniec mojej małej
przemowy mój głos brzmiał bardzo cicho, a ja wtuliłem się mocniej w Sasuke.
Wiedziałem, że on o tym wiedział. Już nie raz i nie dwa o tym rozmawialiśmy,
jednak mówienie tego na głos zawsze było dla mnie trudne, bo wtedy jeszcze
bardziej sobie to wszystko uświadamiałem.
– Ja to wszystko wiem,
słońce. Jak już odzyskasz wzrok, pomogę ci ze wszystkim. I cały czas przy tobie
będę.
Innego zapewnienia nie
potrzebowałem. Jego słowa całkowicie mnie uspokoiły i sprawiły, że na mojej
twarzy zagościł szeroki, pełen szczęścia uśmiech.
Jak miło znów być w domu.
Aktualnie siedzieliśmy w naszej nowej kuchni razem z moimi rodzicami, Itachim
oraz Yahiko i opowiadaliśmy o wakacjach na Korfu. W większości to ja mówiłem, a
Sasuke pokazywał zdjęcia. Zaledwie wczoraj wróciliśmy do domu. Nie chcąc odkładać
niczego na później, od razu się rozpakowaliśmy, po czym wzięliśmy szybki
prysznic i położyliśmy się spać. Uchiha postanowił wrócić do pracy dopiero od
jutra, więc dzisiejszy dzień spędzaliśmy leniwie, a po południu, około godziny
siedemnastej, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Okazało się, że Itachi zadzwonił
do mojego taty i wspólnie ustalili, że nas odwiedzą razem, całą czwórką.
Starszy Uchiha i moi rodzice bardzo się polubili, co mnie bardzo cieszyło.
Wiedziałem, że Sasuke również, chociaż ilekroć go o to pytałem, zawsze rzucał
jakąś kąśliwą uwagę na temat Itachi’ego. Teraz również wdali się w małą,
złośliwą wymianę zdań, tym samym zapewniając mnie, moim rodzicom oraz Yahiko
doskonałą rozrywkę. W pewnym momencie mój facet powiedział swojemu bratu, żeby
ten się zamknął, bo w życiu nie weźmie go na swojego świadka na naszym ślubie.
Roześmiałem się głośno na tę uwagę. O tak, było fantastycznie.
______________________________
Hej, kochani. Wybaczcie tak długą przerwę, ale studia, potem sesja, rozumiecie. Aktualnie mam wolne, jednak znowu dopadła mnie choroba (wirus panujący w tym roku jest wyjątkowo paskudny, ludzie tak długo chorują). Mimo to sądzę, że kolejny rozdział ukaże się szybciej niż za miesiąc. :)
Też bym chciała być tam gdzie zapowiadają temperatury do 30 stopni. To moja idealna temperatura. Czuję się wtedy cudownie. Wszyscy się topią, narzekają, a ja żyję na całego. :D Dlatego zazdroszczę Naruto i Sasuke, że mogą być w tak ciepłym miejscu. Super, że w końcu udało im się wyjechać na Korfu. Mnie też szkoda, że Naruto nie mógł tego wszystkiego zobaczyć. Z opisów wygląda mi to naprawdę na coś pięknego.
OdpowiedzUsuńHahaha, gdyby to była inna historia to Naruto mógłby zajść w ciążę. :D Mieli by takie słodkie maleństwa. ^^ Wzruszyłam się jak czytałam o tym, że Naruto chciałby znów leczyć zwierzęta. Przecież to była jego miłość, pasja, życie, które mu odebrano. Pamiętam jak mu ciężko było. Nie jedna łza popłynęła po policzku. Nie tylko ta jego, ale i moja. Mam nadzieję, że operacja się uda. Bardzo mocno trzymam za to kciuki.
Jak to by Sasuke nie wziął Itachiego jako świadka na ślubie? Hehe. :D
Fajnie, że nasi bohaterowie spędzili dobrze czas na wyjeździe. Wierzę, że kolejny raz kiedy wyjadą to Naruto zobaczy te piękne okolice na własne oczy. :)
Pozdrawiam. :)
To ja się w takim temperaturach właśnie topię :D. Już wolę zimę i jak jest na minusie. Na zdjęciach te widoki też są piękne :D.
UsuńDzieciak - mieszanka Sasuke i Naruto - nie wiem, czy świat by to przeżył :D. Ja już zdecydowałam, jak to dalej będzie, ale nic nie zdradzę :P.
Naruto by go zmusił i by Sasuke nie miał wyjścia XD.
Zima? Nie, to nie dla mnie. Zima mogłaby być przez tydzień i minusowa temperatura, a potem lato i lato i lato. :)
UsuńJakoś świat by przetrwał mieszankę Naruto i Sasuke. :D
A to nie zdradzaj. :P
Czy padło słowo ŚLUB?! :D
OdpowiedzUsuńDobra. Nie powinnam czytać tego rozdziału o tej porze, zwłaszcza że za niedługo muszę wstać, ale nie mogłam się powstrzymać po tak długim oczekiwaniu!
Po pierwsze: słońce, ciepło, gorąco, plaża, piasek, wakacje!! Tęsknię niemiłosiernie. A tymczasem karmię moją zimową depresję.
Po drugie: byłaś Ty tam, że tak pięknie opisałaś te wyspy i klimat? :D
Po trzecie: jedli takie dobre rzeczy, że chce mi się jeść :( Nie będę jeść po północy, do diałba! Bo niedość, że dokarmiam depresję, to mam dokarmiać moje oponki, czy jak?! xD
Po czwarte: naprawdę powinnam iść spać, bo miałam problem ze zrozumieniem zdania "Chodzi mi o to, że nie możesz powstrzymywać się z mówieniem o tym, co czujesz tylko dlatego, że ja nie chcę, żebyś odczuwał negatywne emocje." :D Musiałam je rozebrać na części pierwsze, by je trochę oagrnąć.
Po piąte: czy to przypadek, że zajrzałam tu dziś (znaczy w sumie już wczoraj), kiedy to... (uwaga, nastąpi wyznanie) natrafiłam ponownie na bloga Luany, ale jakoś tak od strony beezara Silencio i wstyd mi się przyznać, że mam tyle do nadrobienia O.o LUANO!! Ja naprawdę teraz zabiorę się za czytanie Twoich opowiadań!! Obiecuję. Bo skończyłam jakoś na... Połączonych? Chyba. Także dużo przede mną. Ach, wstyd. Jak mogłam?! Mea culpa.
Tymczasem... pozdrawiam was obie! :D I nie dajmy się chorobom! (nie to, że dwa tygodnie mnie totalnie zawirusowało i do tej pory katar został, dziadostwo!)
Alys
PS. Oczami wyobraźni widzę, jak Naruto po operacji odzyskuje wzrok, widzi Saska i wykrzykuje: "Jakiś ty przystojny!" xD
Tak, padło słowo ślub, ale w czysto żartobliwym tonie :P.
UsuńHahaha, uwielbiam Twoje komentarze :D.
Nie, nie byłam tam i wcale nie opisałam tego tak pięknie :P. Zrobiłam to zwyczajnie, w sumie nawet mam wrażenie, że nie bardzo mi to wyszło. A Ty myślisz, że mi nie chciało się jeść, kiedy pisałam o tym, co jedzą? XD No, zważywszy na to, że ja przez chwilę zastanawiałam się, czy to zdanie ma sens, kiedy już je napisałam, nie dziwię Ci się, że miałaś problem z jego zrozumieniem. Od strony beezara Silencio.. czyżbyś czytała Nissaia? :D
Przybijam Ci piątkę z tą chorobą. Totalna beznadzieja :(.
Hahaha, dobre, dobre :D. I jeszcze to niebotyczne zdumienie przy wymawianiu tego zdania i zwyczajowa kpina Sasuke: "A co, wcześniej nie wiedziałeś?"
alyss, to zapraszam do czytania. :D Masz dużo do nadrobienia. "Połączeni" byli pisani wieki temu. :D Nie wiem jak mogłaś nie czytać moich tekstów. No jak?! :DDD A tak poważnie to życzę mile spędzonego czasu przy moich opowiadaniach. Trochę tego jest. :)
UsuńTaaaak, czytam Nissaia :D I jak to zwykle bywa z historiami Silencio, na siłę się powstrzymuję, żeby sobie to dawkować i nie zarywać nocy xD Także powolutku kończę 2 tom, ale coś czuję, że 3-ego nie dam rady tak powoli.
UsuńA u Luany aż nie wiem, od czego zacząć :D
Alys
Dopiero jesteś na 2 tomie? Ohoho, to wiele przed Tobą :D. Ja przez niedzielę, poniedziałek i wtorek przeczytałam 4 tom.
UsuńA u Luany zacznij od początku, bo każda historia jest wspaniała :)
Hej,
OdpowiedzUsuńto znów ja ;) po tak dlugim czasie nieobecności, ale czasami się tak zdarza...
a co do rozdziału to wspaniale wyszedł... wyjechali, odpoczęli, te opisy świetne przedstawiłaś, wierzę, że operacja się uda, i tak ślub to dobry pomysł...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwyjechali, w końcu odpoczęli, te opisy świetnie przedstawiłaś, wierzę, że operacja się uda, ślub o tak to by było dobre...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia