niedziela, 5 lutego 2017

26. Wyspa Korfu

                    Przeciągnąłem się, mrucząc przy tym cicho. Czułem promienie Słońca na twarzy, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Nie chciało mi się jeszcze wstawać, dlatego przysunąłem się do Sasuke i objąłem go jedną ręką, klatką piersiową przywierając do jego pleców. Wczoraj przylecieliśmy do na wyspę Korfu, po czym z Kerkiry, czyli stolicy, taksówką dostaliśmy się do Moraitiki, gdzie mieliśmy wynajęty pokój w hotelu. Do plaży mieliśmy niedaleko, a sam pokój znajdował się na piętrze. Było w nim duże, dwuosobowe łóżko, łazienka z prysznicem, a także aneks kuchenny z lodówką. Dawało nam to możliwość samodzielnego gotowania. Najbardziej cieszyłem się z klimatyzacji, bo pogoda sprawdzona wcześniej w Internecie na drugą połowę września sprawdziła się – temperatura na wyspie wahała się od 23 do 30 stopni Celsjusza. Poza tym sam hotel znajdował się blisko ogrodu oliwnego. Już wczoraj ustaliliśmy z Sasuke, że dzisiaj się tam wybierzemy. Co do wczoraj, to nie zrobiliśmy za wiele po zameldowaniu się na miejscu. Poszliśmy tylko na kolację do najbliższej tawerny. Obaj wzięliśmy sałatkę grecką. Już wcześniej miałem okazję ją jeść, ale to, co dostałem tutaj, było nieporównywalnie lepsze. Już sam sposób przyrządzenia potrawy był inny, o smaku już nie wspomnę. Obiecałem sobie, że już nigdy nie zjem tego, co serwują we wszystkich innych państwach świata. No chyba, że sałatka będzie dokładnie taka sama jak tutaj. Na dzisiaj, oprócz spaceru po ogrodzie oliwnym, zaplanowaliśmy także małą wycieczkę po mieście. Naszym celem była Ano Moraitika, która była starszą częścią miejscowości i w której znajdowały się tradycyjne zabudowania. Najbardziej nakręciłem się na tamtejszy klimat, którzy tworzyły wąziutkie uliczki i wszechobecne, kolorowe kwiaty. Żałowałem tylko, że nie będę mógł tego zobaczyć, a kiedy podzieliłem się tym z Sasuke, obiecał, że po operacji odzyskania wzroku wrócimy tutaj. Uśmiechnąłem się lekko do tych wspomnień, po czym pocałowałem mojego faceta w kark. Jego dłuższe włosy połaskotały mnie w nos, który zaraz zmarszczyłem.
                    – Mm… Dzień dobry – powiedział Sasuke, po czym przeciągnął się.
                    – Dzień dobry – odpowiedziałem. – Czuję się cudownie.
                    – Cieszę się. – Brunet odwrócił się przodem do mnie, po czym pocałował mnie w usta. Odwzajemniłem pocałunek, który jednak nie trwał długo.
                    – To co? Śniadanko i lecimy zwiedzać? – zapytałem pełen entuzjazmu, a Uchiha parsknął śmiechem.
                    – Tak, słońce. Wstajemy.
                    Tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Po porannej toalecie wyszliśmy z pokoju, a następnie z hotelu, po czym poszliśmy do tej samej tawerny, w której byliśmy wczoraj wieczorem. Usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku.
                    – Dobra, to co mamy w menu… – mruknął Sasuke. – Może sofrito? – zapytał po dłuższej chwili.
                    – A co to jest? – zapytałem, opierając się wygodniej o oparcie krzesła.
                    – Kotlet wołowy w sosie z białego wina, czosnku i pietruszki, a do tego gotowany ryż.
                    – Brzmi smacznie. Zamawiamy. Weź do tego wodę.
                    – Okej.
                    Po złożeniu zamówienia czekaliśmy na nasze dania kilkanaście minut. Kiedy pojawiły się przed nami na stole, z chęcią zabraliśmy się do jedzenia. Nie spieszyliśmy się nigdzie, mając błogą świadomość tego, że nic nie musimy. To znaczy, jasne, zwiedzanie czekało, ale równie dobrze moglibyśmy przeleżeć na plaży te dwa tygodnie i nic nie robić. Nie uśmiechała nam się taka opcja spędzenia czasu, więc odwiedzanie nowych miejsc było o wiele atrakcyjniejsze. Ogromnym plusem było dla nas to, że bez problemu mogliśmy porozumiewać się tutaj w języku angielskim, więc Sasuke nie musiał trudzić się z tłumaczem ani ze słownikiem. Kiedy już zjedliśmy i dopiliśmy nasze wody do końca, mój facet poszedł uregulować rachunek, a gdy już to zrobił, skorzystaliśmy jeszcze z toalety, po czym, z mapą miasta w ręku, udaliśmy się na zwiedzanie Ano Mortaiki. Po drodze Sasuke opowiadał mi, jak wygląda miasto, a ja słuchałem go, wyobrażając sobie to wszystko. Na początku spaceru trzymaliśmy się za ręce, ale w końcu z tego zrezygnowaliśmy, zahaczając o siebie tylko nasze małe palce. Było gorąco, więc pociły nam się dłonie. Kiedy po jakimś czasie w końcu zaczęliśmy spacerować po wąskich uliczkach starej części miasta, a Uchiha opowiadał mi dalej, miałem wrażenie, że znalazłem się w zupełnie innym miejscu.
                    – Żałuję, że nie mogę tego naprawdę zobaczyć – powiedziałem w pewnym momencie, przerywając Sasuke w połowie zdania. – Wiesz, zawsze chciałem wybrać się do Grecji, zanim straciłem wzrok.
                    Słyszałem, jak brunet wzdycha lekko. Potem chwycił moją twarz w obie dłonie i pocałował mnie lekko.
                    – Powiedziałem ci, że zabiorę cię tutaj po operacji. – Mój facet przeczesał rękoma moje włosy, po czym przesunął je na moje biodra. – Nie chcę, żebyś teraz żałował czegokolwiek, ale wiem, że tu nie chodzi o to, czego ja nie chcę lub chcę, ale o ciebie. Powiem więc, że mi przykro.
                    Mimowolnie parsknąłem rozbawiony.
                    – Między innymi chodzi o to, czego ty nie chcesz lub chcesz – odparłem, po czym chwyciłem go za dłonie.
                    – Nie w takim sensie. – Uniosłem brew w geście zapytania. – Chodzi mi o to, że nie możesz powstrzymywać się z mówieniem o tym, co czujesz tylko dlatego, że ja nie chcę, żebyś odczuwał negatywne emocje.
                    – Wiem. – Skinąłem głową. – I nigdy nie miałem zamiaru się z tym powstrzymywać. Jesteśmy już razem kilka miesięcy i zawsze ci mówię, kiedy coś mi się nie podoba. Zresztą, ty nie pozostajesz mi dłużny.
                    – Masz rację, skarbie.
                    Uśmiechnąłem się lekko.
                    – Chodźmy dalej.


                    Po zwiedzeniu Ano Moraitiki zatrzymaliśmy się na obiad w jednej z tawern. Zamówiliśmy po pieczonym bakłażanie z fetą, cebulą i pomidorami. Później znaleźliśmy taksówkę i wybraliśmy się do stolicy, czyli Kerkiry. Znów zdecydowaliśmy się na spacer, jednak po zwiedzeniu kilku zabytków Sasuke wynajął nam dorożkę. Dorożkarz, wożąc nas po zakątkach miasta, opowiadał o nim oraz o zabytkach, których jeszcze nie zdążyliśmy zobaczyć. Mężczyzna znał angielski i mimo mocno słyszalnego, greckiego akcentu, wszystko z Uchihą zrozumieliśmy. Na końcu, przy płaceniu daliśmy mu spory napiwek, ponieważ dorożkarz opisywał wygląd wszystkiego, o czym nam opowiadał. Na pewno zorientował się, że jestem niewidomy mimo moich przeciwsłonecznych okularów na nosie.
                    – To jak? Wracamy do hotelu? – zapytałem. Byłem zmęczony po całodziennym zwiedzaniu, ale i zadowolony.
                    – Może najpierw kolacja, co, słońce? – Sasuke odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja skinąłem głową.
                    – Prowadź w takim razie.
                    Chwyciłem bruneta nad łokciem, ponieważ tutaj, w stolicy, turystów było bardzo dużo. W Moraitice było ich o wiele mniej, dzięki czemu było tam spokojniej, a poruszanie się po ulicach było o wiele swobodniejsze.
                    – Marzę o prysznicu i o łóżku – oznajmiłem, kiedy usiedliśmy przy stoliku w jednej z tawern.
                    – Ja też – mruknął Sasuke. – Bierzemy pastitsadę? To duszone kawałki cielęciny z cebulą i pomidorami z makaronem i parmezanem.
                    – Brzmi smacznie.
                    Po kolacji taksówką wróciliśmy do hotelu. Od razu poszliśmy pod prysznic, a potem Sasuke zrobił nam po herbacie. Kiedy ją wypiliśmy, położyliśmy się do łóżka i niemal od razu zasnęliśmy.


                    Już tydzień jesteśmy na Korfu i jak na razie są to bardzo udane wakacje. Głównie skupiliśmy się na zwiedzaniu, często na własnych nogach, dzięki czemu dużo spacerowaliśmy. Większe odległości przemierzaliśmy oczywiście taksówką, ale po miejscowościach chodziliśmy pieszo. Czasami wynajmowaliśmy dorożkę, a czasami przewodnika, jednak większość czasu spędzaliśmy tylko we dwoje. Jak dotąd zwiedziliśmy między innymi Pałac Świętego Michała i Świętego Jerzego, zamek Angelokastro, który jest najważniejszym zabytkiem Kerkiry, pałac Achillion wybudowany pod koniec XIX wieku przez cesarzową Sissi, klasztor Monastyr Theotokou, rezydencję Mon Repos, w której grecka rodzina królewska spędzała wakacje, a blisko tej budowli widzieliśmy szczątki świątyni Artemidy i Hery. Dzisiaj postanowiliśmy odpocząć od zwiedzania i spędzić cały dzień leniwie. Wczoraj, czy też właściwie dzisiaj, do dosyć późnej godziny siedzieliśmy w jednej z tawern znajdujących się blisko hotelu i rozmawialiśmy po angielsku z grupą turystów z Korei Południowej. Było bardzo wesoło, a my dużo wypiliśmy. Spróbowaliśmy różnych alkoholi oferowanych przez Korfu, od kolorowych drinków z palemką, przez piwo imbirowe, na tutejszym, ciemnym piwie kończąc. Do pokoju hotelowego wróciliśmy dopiero około piątej nad ranem i po wspólnym prysznicu, pod którym znaleźliśmy siły na szybki, aczkolwiek intensywny i gorący seks, padliśmy na łóżko i od razu zasnęliśmy. Obecnie było już dobrze po południu, a my dopiero niedawno wstaliśmy i aktualnie ubieraliśmy się.
                    – Kawy? – zapytał Sasuke, a mi w końcu udało się trafić stopą w odpowiednią nogawkę krótkich spodni.
                    – Poproszę – mruknąłem, po czym podszedłem do mojego faceta, wtulając się w jego plecy i obejmując go rękoma w pasie. – Na obiad gdzieś idziemy?
                    – Pewnie, nie chce mi się gotować. – Uchiha wstawił wodę na herbatę. Prychnąłem cicho pod nosem, nie odsuwając się od niego ani na milimetr i utrudniając mu sięgnięcie kubków z szafki.
                    – Rozleniwiasz się. Kto mi będzie gotował, jak wrócimy do domu? – Pocałowałem go w kark.
                    – Taki wygodny się zrobiłeś? – zapytał z wyraźną kpiną w głosie, a ja uśmiechnąłem się lekko.
                    – Jasne. Przy tobie to takie łatwe.
                    Tym razem to Sasuke prychnął cicho pod nosem.
                    – Sam sobie będziesz gotował. Ja jestem pracującym facetem, a ty masz siedzieć w domu i zajmować się dziećmi.
                    Parsknąłem śmiechem z lekkim niedowierzaniem.
                    – Nie mamy dzieci, ty męski szowinisto. I nie będziemy mieć. To pewnie będzie dla ciebie szok, ale mężczyzna nie może zajść w ciążę. A polityka naszego kraju uniemożliwia nam adoptowanie jakiegoś brzdąca.
                    – Och, moje marzenia właśnie legły w gruzach. Jak możesz być taki okrutny i rzucać mi prawdę prosto w twarz?
                    Usłyszałem odgłos pstryknięcia, a potem wyczułem, jak mój facet sięga po czajnik elektryczny i zalewa wrzątkiem nasze kawy.
                    – Wybacz, kotku, ale ktoś w tym związku musi myśleć racjonalnie.
                    – Masz rację. Na szczęście to ja w tym związku noszę spodnie – Uchiha zgrabnie odbił piłeczkę, a ja ponownie parsknąłem śmiechem.
                    – Chodź, mój męski mężczyzno. Wypijemy kawę, a potem…
                    – …będziemy kochać się do upadłego – Sasuke wszedł mi w słowo. – Kajdanki i pejcz czekają.
                    Pokręciłem głową z udawanym niedowierzaniem, po czym, powstrzymując się od śmiechu, położyłem dłoń na sercu.
                    – Wychowałem potwora. Będę się smażył w piekle.


                    Oczywiście, że po wypiciu kawy wylądowaliśmy w łóżku. Ale to było cztery godziny temu, aktualnie spacerowaliśmy po plaży, trzymając się za ręce. Byliśmy uzbrojeni w dwie butelki niegazowanej wody mineralnej oraz w sandały. Na większości plaż na Korfu piasek pomieszany był ze żwirkiem, a tutaj nie było inaczej. Czułem na twarzy przyjemny powiew wiatru, a powoli zachodzące Słońce przyjemnie grzało. Obaj milczeliśmy, wsłuchując się w łagodny szum fal. Wokół nas nie było prawie nikogo, tylko z oddali słyszałem odgłosy rozmów i śmiech bawiących się dzieci. Sasuke od czasu do czasu wtrącał jakąś uwagę na temat krajobrazu oraz robił zdjęcia. Upierał się, że fotografuje tylko widoki, ale przeczuwałem, że na niektórych fotografiach jestem również ja. W pewnym momencie stanął, po czym pociągnął mnie za rękę, tym samym przyciągając do swojego boku. Trochę się zachwiałem, ale utrzymałem równowagę dzięki mojemu facetowi, który od razu objął mnie jedną ręką w pasie. Po chwili jednak tą samą ręką przekręcił moją głowę w bok, po czym mnie pocałował. Zacząłem odwzajemniać pocałunek, a już po kilku sekundach usłyszałem odgłos pstryknięcia. Domyślając się, że Sasuke zrobił nam zdjęcie, uśmiechnąłem się szeroko, na chwilę odsuwając się od jego ust. Zaraz jednak do nich powróciłem, całując go gorąco i obejmując go ramionami wokół szyi. Było fantastycznie.


                    W końcu nadeszła ta chwila. Z jednej strony tego nie chciałem, a z drugiej chciałem. Dzisiaj wylatywaliśmy do Japonii, samolot mieliśmy za cztery godziny. Kończyliśmy się pakować. Te dwa tygodnie były wspaniałe i chętnie zostałbym tu trochę dłużej, nie pamiętając o całej reszcie świata i mając u swojego boku tylko Sasuke. Z drugiej strony chciałem już wrócić do domu, do naszego wspólnego mieszkania, do którego, tak na dobrą sprawę, nie zdążyłem się jeszcze tak do końca przyzwyczaić. Westchnąłem cicho, wkładając ostatnią bluzkę do walizki, którą od razu zamknąłem i zapiąłem.
                    – Wrócimy tu w przyszłym roku – powiedział Sasuke. Po chwili usłyszałem, jak zapina swoją walizkę.
                    – Wiem. – Uśmiechnąłem się lekko. – Ale na inną wyspę, co?
                    – Pewnie. Tę już zwiedziliśmy, fajnie byłoby zobaczyć coś innego.
                    – Właśnie, zobaczyć – mruknąłem pod nosem, po czym ponownie westchnąłem.
                    – Oj, znowu się zaczyna. – Brunet podszedł do mnie, po czym mnie przytulił, a ja odwzajemniłem gest. – Wiem, że się tym martwisz, ale już niedługo Itachi na pewno nam powie, że…
                    – Wiem – przerwałem mu. – Ale trochę się boję. I nie chcę robić sobie zbyt wielkich nadziei. No bo co, nastawię się, a potem się okaże, że operacja w ogóle nie dojdzie do skutku albo się nie uda. Nie masz mnie czasami dosyć? Ja mam siebie dosyć. Mam wrażenie, że momentami jestem jakąś… nieogarniętą ciotą. – Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, czy właśnie to określenie pasuje, ale po chwili uznałem, że tak.
                    – Co? – zapytał głupio Sasuke, a ja prychnąłem pod nosem. – Żartujesz sobie? Skarbie, nie jesteś nieogarniętą ciotą. Nigdy, w żadnym momencie. Każdy na twoim miejscu miałby wątpliwości i się bał. Ja też się boję, że coś pójdzie nie tak, a chcę, żebyś był szczęśliwy niezależnie od tego, czy widzisz czy nie. – Brunet pocałował mnie w nos, a ja uśmiechnąłem się.
                    – Jestem szczęśliwy z tobą. Przy tobie nie ma znaczenia, czy widzę czy nie, ale jednak… Utraciłem coś w momencie tamtego wypadku. Jakąś część siebie. Chciałbym wrócić do pracy, znów leczyć zwierzęta. To jest to, co od zawsze chciałem robić w życiu i dzięki ciężkiej pracy udało mi się to osiągnąć. A tamten wypadek mi to odebrał.
                    Pod koniec mojej małej przemowy mój głos brzmiał bardzo cicho, a ja wtuliłem się mocniej w Sasuke. Wiedziałem, że on o tym wiedział. Już nie raz i nie dwa o tym rozmawialiśmy, jednak mówienie tego na głos zawsze było dla mnie trudne, bo wtedy jeszcze bardziej sobie to wszystko uświadamiałem.
                    – Ja to wszystko wiem, słońce. Jak już odzyskasz wzrok, pomogę ci ze wszystkim. I cały czas przy tobie będę.
                    Innego zapewnienia nie potrzebowałem. Jego słowa całkowicie mnie uspokoiły i sprawiły, że na mojej twarzy zagościł szeroki, pełen szczęścia uśmiech.


                    Jak miło znów być w domu. Aktualnie siedzieliśmy w naszej nowej kuchni razem z moimi rodzicami, Itachim oraz Yahiko i opowiadaliśmy o wakacjach na Korfu. W większości to ja mówiłem, a Sasuke pokazywał zdjęcia. Zaledwie wczoraj wróciliśmy do domu. Nie chcąc odkładać niczego na później, od razu się rozpakowaliśmy, po czym wzięliśmy szybki prysznic i położyliśmy się spać. Uchiha postanowił wrócić do pracy dopiero od jutra, więc dzisiejszy dzień spędzaliśmy leniwie, a po południu, około godziny siedemnastej, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Okazało się, że Itachi zadzwonił do mojego taty i wspólnie ustalili, że nas odwiedzą razem, całą czwórką. Starszy Uchiha i moi rodzice bardzo się polubili, co mnie bardzo cieszyło. Wiedziałem, że Sasuke również, chociaż ilekroć go o to pytałem, zawsze rzucał jakąś kąśliwą uwagę na temat Itachi’ego. Teraz również wdali się w małą, złośliwą wymianę zdań, tym samym zapewniając mnie, moim rodzicom oraz Yahiko doskonałą rozrywkę. W pewnym momencie mój facet powiedział swojemu bratu, żeby ten się zamknął, bo w życiu nie weźmie go na swojego świadka na naszym ślubie. Roześmiałem się głośno na tę uwagę. O tak, było fantastycznie.
______________________________
Hej, kochani. Wybaczcie tak długą przerwę, ale studia, potem sesja, rozumiecie. Aktualnie mam wolne, jednak znowu dopadła mnie choroba (wirus panujący w tym roku jest wyjątkowo paskudny, ludzie tak długo chorują). Mimo to sądzę, że kolejny rozdział ukaże się szybciej niż za miesiąc. :)


10 komentarzy:

  1. Też bym chciała być tam gdzie zapowiadają temperatury do 30 stopni. To moja idealna temperatura. Czuję się wtedy cudownie. Wszyscy się topią, narzekają, a ja żyję na całego. :D Dlatego zazdroszczę Naruto i Sasuke, że mogą być w tak ciepłym miejscu. Super, że w końcu udało im się wyjechać na Korfu. Mnie też szkoda, że Naruto nie mógł tego wszystkiego zobaczyć. Z opisów wygląda mi to naprawdę na coś pięknego.
    Hahaha, gdyby to była inna historia to Naruto mógłby zajść w ciążę. :D Mieli by takie słodkie maleństwa. ^^ Wzruszyłam się jak czytałam o tym, że Naruto chciałby znów leczyć zwierzęta. Przecież to była jego miłość, pasja, życie, które mu odebrano. Pamiętam jak mu ciężko było. Nie jedna łza popłynęła po policzku. Nie tylko ta jego, ale i moja. Mam nadzieję, że operacja się uda. Bardzo mocno trzymam za to kciuki.
    Jak to by Sasuke nie wziął Itachiego jako świadka na ślubie? Hehe. :D
    Fajnie, że nasi bohaterowie spędzili dobrze czas na wyjeździe. Wierzę, że kolejny raz kiedy wyjadą to Naruto zobaczy te piękne okolice na własne oczy. :)

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się w takim temperaturach właśnie topię :D. Już wolę zimę i jak jest na minusie. Na zdjęciach te widoki też są piękne :D.
      Dzieciak - mieszanka Sasuke i Naruto - nie wiem, czy świat by to przeżył :D. Ja już zdecydowałam, jak to dalej będzie, ale nic nie zdradzę :P.
      Naruto by go zmusił i by Sasuke nie miał wyjścia XD.

      Usuń
    2. Zima? Nie, to nie dla mnie. Zima mogłaby być przez tydzień i minusowa temperatura, a potem lato i lato i lato. :)
      Jakoś świat by przetrwał mieszankę Naruto i Sasuke. :D
      A to nie zdradzaj. :P

      Usuń
  2. Czy padło słowo ŚLUB?! :D
    Dobra. Nie powinnam czytać tego rozdziału o tej porze, zwłaszcza że za niedługo muszę wstać, ale nie mogłam się powstrzymać po tak długim oczekiwaniu!
    Po pierwsze: słońce, ciepło, gorąco, plaża, piasek, wakacje!! Tęsknię niemiłosiernie. A tymczasem karmię moją zimową depresję.
    Po drugie: byłaś Ty tam, że tak pięknie opisałaś te wyspy i klimat? :D
    Po trzecie: jedli takie dobre rzeczy, że chce mi się jeść :( Nie będę jeść po północy, do diałba! Bo niedość, że dokarmiam depresję, to mam dokarmiać moje oponki, czy jak?! xD
    Po czwarte: naprawdę powinnam iść spać, bo miałam problem ze zrozumieniem zdania "Chodzi mi o to, że nie możesz powstrzymywać się z mówieniem o tym, co czujesz tylko dlatego, że ja nie chcę, żebyś odczuwał negatywne emocje." :D Musiałam je rozebrać na części pierwsze, by je trochę oagrnąć.
    Po piąte: czy to przypadek, że zajrzałam tu dziś (znaczy w sumie już wczoraj), kiedy to... (uwaga, nastąpi wyznanie) natrafiłam ponownie na bloga Luany, ale jakoś tak od strony beezara Silencio i wstyd mi się przyznać, że mam tyle do nadrobienia O.o LUANO!! Ja naprawdę teraz zabiorę się za czytanie Twoich opowiadań!! Obiecuję. Bo skończyłam jakoś na... Połączonych? Chyba. Także dużo przede mną. Ach, wstyd. Jak mogłam?! Mea culpa.
    Tymczasem... pozdrawiam was obie! :D I nie dajmy się chorobom! (nie to, że dwa tygodnie mnie totalnie zawirusowało i do tej pory katar został, dziadostwo!)
    Alys
    PS. Oczami wyobraźni widzę, jak Naruto po operacji odzyskuje wzrok, widzi Saska i wykrzykuje: "Jakiś ty przystojny!" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, padło słowo ślub, ale w czysto żartobliwym tonie :P.
      Hahaha, uwielbiam Twoje komentarze :D.
      Nie, nie byłam tam i wcale nie opisałam tego tak pięknie :P. Zrobiłam to zwyczajnie, w sumie nawet mam wrażenie, że nie bardzo mi to wyszło. A Ty myślisz, że mi nie chciało się jeść, kiedy pisałam o tym, co jedzą? XD No, zważywszy na to, że ja przez chwilę zastanawiałam się, czy to zdanie ma sens, kiedy już je napisałam, nie dziwię Ci się, że miałaś problem z jego zrozumieniem. Od strony beezara Silencio.. czyżbyś czytała Nissaia? :D
      Przybijam Ci piątkę z tą chorobą. Totalna beznadzieja :(.
      Hahaha, dobre, dobre :D. I jeszcze to niebotyczne zdumienie przy wymawianiu tego zdania i zwyczajowa kpina Sasuke: "A co, wcześniej nie wiedziałeś?"

      Usuń
    2. alyss, to zapraszam do czytania. :D Masz dużo do nadrobienia. "Połączeni" byli pisani wieki temu. :D Nie wiem jak mogłaś nie czytać moich tekstów. No jak?! :DDD A tak poważnie to życzę mile spędzonego czasu przy moich opowiadaniach. Trochę tego jest. :)

      Usuń
    3. Taaaak, czytam Nissaia :D I jak to zwykle bywa z historiami Silencio, na siłę się powstrzymuję, żeby sobie to dawkować i nie zarywać nocy xD Także powolutku kończę 2 tom, ale coś czuję, że 3-ego nie dam rady tak powoli.
      A u Luany aż nie wiem, od czego zacząć :D
      Alys

      Usuń
    4. Dopiero jesteś na 2 tomie? Ohoho, to wiele przed Tobą :D. Ja przez niedzielę, poniedziałek i wtorek przeczytałam 4 tom.
      A u Luany zacznij od początku, bo każda historia jest wspaniała :)

      Usuń
  3. Hej,
    to znów ja ;) po tak dlugim czasie nieobecności, ale czasami się tak zdarza...
    a co do rozdziału to wspaniale wyszedł... wyjechali, odpoczęli, te opisy świetne przedstawiłaś, wierzę, że operacja się uda, i tak ślub to dobry pomysł...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wyjechali, w końcu odpoczęli, te opisy świetnie przedstawiłaś, wierzę, że operacja się uda, ślub o tak to by było dobre...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń