niedziela, 20 listopada 2016

23. Trudne rozmowy

                    Kiedy wróciłem do mieszkania, Sasuke niemal od razu na mnie naskoczył.
                    – Gdzie byłeś? Wiesz, jak się martwiłem? Zostawiłeś telefon, obdzwoniłem chyba wszystkich twoich znajomych…
                    – Grzebałeś mi w telefonie? – zapytałem, ściągając bluzę i odwieszając ją na wieszak. Skądś musiał mieć numery mojej paczki, a w swoim telefonie ich nie miał, więc musiał wziąć je z mojego.
                    – Tak. – Westchnął ciężko. – Co ci odbiło, żeby znikać na tyle czasu bez słowa? Wróciłem ze spotkania z klientem jakieś dwie godziny temu. Martwiłem się.
                    Uśmiechnąłem się gorzko.
                    – Jesteś pewien, że byłeś na spotkaniu z klientem?
                    Ściągnąłem buty, po czym złożyłem laskę inwalidzką i odłożyłem ją na szafkę na buty. Nie miałem pojęcia, dlaczego jestem taki spokojny i jeszcze na niego nie krzyczę i mu wszystkiego nie wygarniam. Minąłem go i poszedłem do kuchni, gdzie od razu zacząłem parzyć sobie kawę.
                    – A gdzie niby miałbym być? – zapytał Sasuke, wchodząc za mną do kuchni.
                    – Ty mi powiedz – szepnąłem, po czym przymknąłem powieki. Miałem wrażenie, że serce zaraz pęknie mi na pół, tak bardzo mnie bolało. Kiedy woda się zagotowała, zalałem sobie kawę, nasypałem cukru, zamieszałem i dodałem mleka.
                    – Naruto, jeśli chodzi o to, co powiedziałem wczoraj… Przepraszam. Nie wiem, co mną kierowało ani dlaczego to powiedziałem, ale tak mnie naciskałeś, a ja wczoraj miałem nienajlepszy humor, bo klient zrezygnował z projektu, który miałem już prawie gotowy, powiedział, że mi nie zapłaci i… – Westchnął ciężko. Słuchałem go w ciszy, nie chcąc mu przerywać. – A wczoraj podłączałem nową lodówkę. Nie chciałem ci od razu mówić, zauważyłem, że twój humor też nie jest najlepszy, a wiem, jak bardzo uczulony jesteś na kwestię pieniędzy. Wciąż pamiętam naszą rozmowę o naszych wakacjach. Martwiłeś się wtedy, że nie masz na nie pieniędzy i… No sam rozumiesz.
                    – Wyprowadź się – powiedziałem spokojnie, kiedy skończył mówić. Napiłem się trochę kawy, wciąż stojąc do Sasuke plecami.
                    – Słucham? – zapytał mocno zaskoczony.
                    – Wyprowadź się – powtórzyłem z takim samym spokojem. – Nie zastanowiła cię twoja marynarka leżąca na środku korytarza, kiedy wróciłeś?
                    – Zastanowiła, ale… Dlaczego mam się wyprowadzić?
                    Uchiha podszedł do mnie i chwycił mnie za ramię, odwracając mnie w swoją stronę. Pozwoliłem mu na to, jednak szybko strąciłem jego dłoń z ramienia. Spuściłem wzrok. Specjalnie to zrobiłem, nie chcąc, żeby widział moje niewidzące oczy.
                    – Hidan mi ją przyniósł. Powiedział mi, że się z nim przespałeś, chociaż on użył określenia, że pieprzyliście się jak króliki. Powiedział, że jesteś lepszy ode mnie, bo chętniej się wypinasz i rozkładasz nogi. – Uśmiechnąłem się smutno. – Kiedy wyszedł, a do mnie to wszystko dotarło, marynarka sama wypadła mi z ręki. Wybacz, jeśli się poniszczyła. – Wzruszyłem ramionami. – Nie chcę już z tobą mieszkać, dlatego masz się wyprowadzić. Bądź co bądź, to moje mieszkanie, a ja… – Wziąłem głęboki oddech. – Nie chcę już z tobą być. Nie po tym, więc… – Czułem, jak głos coraz bardziej mi się łamie, więc zamilkłem, nie chcąc się rozkleić. Nie przy nim, na łzy przyjdzie czas później, w samotności.
                    – Zwariowałeś? – zapytał, a po jego głosie doskonale słyszałem, że jest zdenerwowany. – Uwierzyłeś mu, naprawdę? Przecież to na pewno on ukradł mi tę marynarkę, a potem wymyślił ten chory plan! Naruto, nigdy cię nie zdradziłem, przecież wiesz, że…
                    – Zamknij się! – krzyknąłem, tym samym mu przerywając. Poczułem łzy na policzkach. – Nie chcę tego słuchać! – Odepchnąłem go mocno od siebie, po czym ruszyłem do sypialni.
                    – Zaczekaj. – Brunet chwycił mnie za nadgarstek, zatrzymując mnie w miejscu. Zacząłem mu się wyrywać, ale on przyciągnął mnie do siebie i przytulił, więc zacząłem mu się wyrywać mocniej. – Naruto, do cholery! Uspokój się! – powiedział ostro.
                    – Zostaw mnie! – ponownie krzyknąłem. – Nie chcę, żebyś mnie dotykał! – W końcu udało mi się wyrwać, więc jak najszybciej odsunąłem się pod samą ścianę, chcąc być od niego jak najdalej. – Tamtego dnia długo cię nie było! Wmówiłeś mi jakiś korek na drodze, wypadek… – Osunąłem się po ścianie, aż w końcu usiadłem na podłodze. Łokcie oparłem na zgiętych nogach, a palce wsunąłem we włosy, mocno je na nich zaciskając. – Kiedy wróciłeś, od razu chciałeś wziąć prysznic. A najgorsze jest to, że jeszcze tego samego dnia kochałeś się ze mną. Boże, jaki ty jesteś perfidny! – Roześmiałem się nagle i tak samo nagle ucichłem. Po chwili jednak wybuchnąłem głośnym płaczem, wreszcie dając upust swoim emocjom. Cały się trząsłem, a palce tak mocno zacisnąłem na włosach, że miałem wrażenie, iż zaraz je wyrwę.
                    – Naruto. – Usłyszałem tuż przed sobą. Sasuke musiał klęczeć naprzeciw mnie. Chwycił mnie za nadgarstki i odsunął moje dłonie od włosów. – Nie zdradziłem cię. Kocham cię i nigdy nie pozwoliłbym sobie na coś takiego. Chcę być tylko z tobą, rozumiesz?
                    Mówił spokojnie i łagodnie, ciepło, a ja, mimo że byłem na niego okropnie wściekły i serce mocno mnie bolało, powoli się uspokajałem. I kiedy już myślałem, że przestałem płakać, rozszlochałem się na nowo.
                    – Zo-zostaw mnie – wyjąkałem, wyrywając dłonie z jego uścisku.
                    – Uwierz mi, błagam. Wierzysz Hidanowi? Naprawdę wierzysz w to, co powiedział? Przecież wiesz, jaki on jest i że już wcześniej proponował mi seks, a ja mu odmówiłem.
                    – No właśnie! – wykrzyknąłem. – Mogłeś zmienić zdanie, prawda? I najwyraźniej to zrobiłeś!
                    – Naruto, proszę cię! Nie okłamałem cię, tego dnia byłem na spotkaniu z klientem, klimatyzacja w moim samochodzie nawaliła, a na drodze był korek przez wypadek. Itachi może to potwierdzić.
                    Momentalnie przestałem płakać i uniosłem głowę w jego kierunku.
                    – Jak to? – zapytałem.
                    – Był wtedy ze mną w tym samochodzie. Tego dnia miał mieć wolne, ale przez ten wypadek ściągnęli go do szpitala, ponieważ było dużo rannych. Do szpitala, w którym pracuje mój brat, było najbliżej z miejsca wypadku, dlatego właśnie tam zawozili poszkodowanych, którzy potrzebowali natychmiastowej pomocy. Przez ten korek wysiadł z samochodu i poszedł pieszo. Stwierdził, że tak dotrze tam szybciej. – Sasuke westchnął cicho, po czym chwycił mnie za dłonie. – Naruto, nie zdradziłem cię. Jeżeli chcesz, mogę teraz zadzwonić do Itachi’ego, a on potwierdzi to, co przed chwilą ci powiedziałem. Chcesz?
                    Skinąłem głową, po czym pociągnąłem nosem.
                    – Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś? – zapytałem, ocierając policzki z łez.
                    – Bo uznałem, że to mało ważne.
                    Nie odezwałem się już, tylko słuchałem sygnału połączenia. W końcu Itachi odebrał.
                    – No co tam, Sasu? Za jakąś godzinę widzimy się u mnie na kolacji. Nie mów, że nie przyjedziecie.
                    – Niestety nie, Itachi. Mam do ciebie prośbę.
                    – Za chwilę pogadamy o tym, dlaczego was nie będzie. – Itachi westchnął ciężko. – Mów, co to za prośba.
                    – Mógłbyś potwierdzić Naruto, że tego dnia, w którym do szpitala, gdzie pracujesz, przywieźli dużo poszkodowanych ze zderzenia się dwóch autobusów? I że wtedy stałeś razem ze mną w korku, aż do momentu, w którym poszedłeś pieszo do szpitala?
                    – Jasne, tak było, ale… co się stało? – Itachi wydawał się być mocno zdezorientowany i najwyraźniej był wzięty z zaskoczenia prośbą Sasuke, więc natychmiast porzuciłem myśli o tym, że brunet mógł poprosić go o to, żeby starszy Uchiha go krył.
                    – Nic, po prostu Naruto potrzebował tego potwierdzenia. Dzięki, cześć.
                    – Hola, hola! Dlaczego was dzisiaj nie będzie?
                    – Potem ci to wyjaśnię – powiedział Sasuke, po czym się rozłączył. – Teraz mi wierzysz? – zapytał, a ja powoli skinąłem głową.
                    – Przepraszam – powiedziałem cicho, zwieszając głowę.
                    – Nie masz mnie za co przepraszać. Chodź tu do mnie.
                    Sasuke mocno mnie przytulił, a ja mocno się w niego wtuliłem.
                    – Powinienem uwierzyć tobie, a nie jemu – odezwałem się po dłuższej chwili.
                    – Daj spokój – mruknął Uchiha, gładząc dłońmi moje plecy. – Kocham cię. – Pocałował mnie w czoło.
                    – Ja też cię kocham – szepnąłem. Wciąż byłem roztrzęsiony, to chyba pozostałość po tych wszystkich emocjach, które jeszcze przed chwilą odczuwałem. Czułem się też zmęczony.
                    – Gdzie mieszka Hidan? – zapytał w pewnym momencie Sasuke, a ja drgnąłem, zaskoczony jego pytaniem. – Znasz adres?
                    – Tak, ale… po co ci to?
                    – Pojedziemy tam i zmusimy go do tego, żeby nam powiedział, dlaczego cię okłamał i co chciał tym osiągnąć. Chodź. – Uchiha podniósł się z podłogi, ciągnąc mnie za rękę za sobą, więc również wstałem. To był dobry pomysł, żeby pojechać do Jashina i usłyszeć od niego wyjaśnienia, a lepiej było zrobić to teraz niż jutro. Ubraliśmy buty, narzuciliśmy na siebie bluzy i wyszliśmy z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Już po chwili siedzieliśmy w samochodzie, Sasuke go odpalał, a ja podawałem mu adres mojego byłego.


                    Do mieszkania Hidana dotarliśmy w miarę szybko. Wysiedliśmy z samochodu, Sasuke podszedł do mnie, a ja chwyciłem go nad łokciem. Weszliśmy do apartamentowca. Dzielnica, w której się znajdowaliśmy, należała do jednej z tych bogatych. Wjechaliśmy windą na odpowiednie piętro. Na korytarzu znajdowały się tylko dwie pary drzwi, dokładnie naprzeciwko siebie. Jedne do jednego apartamentu, a drugie do drugiego. Zadzwoniliśmy do tych pierwszych. Miałem nadzieję, że zastaliśmy Hidana, bo równie dobrze mógł być właśnie w jakimś homo-klubie i wyrywać jakichś naiwnych nastolatków. Usłyszałem kroki po drugiej stronie i odetchnąłem z ulgą, a jednocześnie poczułem zdenerwowanie. Hidan otworzył drzwi.
                    – Co wy tu robicie? – zapytał zaskoczony, a ja miałem ochotę się roześmiać. Jeszcze miał czelność pytać.
                    – Musimy pogadać – warknął Sasuke, po czym pociągnął mnie za dłoń, najwyraźniej nie czekając na to, aż Jashin zaprosi nas do środka.
                    – O co chodzi? – Hidan zamknął drzwi, a ja pokręciłem głową, wzdychając cicho.
                    – Jeszcze pytasz? – zapytałem, puszczając dłoń Sasuke. – Dlaczego mnie okłamałeś i powiedziałeś, że przespałeś się z Sasuke?
                    – Ach, o to chodzi. Nie muszę wam niczego wyjaśniać, więc…
                    W tym momencie usłyszałem hałas, któremu towarzyszył jęk Jashina.
                    – Walnąłeś go? – zapytałem Sasuke.
                    – Tak – potwierdził. – Masz rację, niczego nie musisz nam wyjaśniać, ale będzie dla ciebie lepiej, jeśli to zrobisz. – Jego głos był lodowaty, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Uwielbiałem takiego Sasuke. Oczywiście, tylko wtedy, kiedy był taki wobec innych. Tych, którzy sobie na to zasłużyli. Podczas naszych kłótni, kiedy był taki wobec mnie, nie było to niczym przyjemnym.
                    – Dobra, dobra – powiedział Hidan. – Co mi zależy. Zrobiłem to dla własnego kaprysu, chciałem dopiec Naruto.
                    – Dlaczego? – zapytałem, zwracając twarz w jego stronę. – Czujesz do mnie jakiś żal po rozstaniu?
                    – Nie. – Hidan parsknął śmiechem. – Zrobiłem to dla zabawy. Zobaczyłem Sasuke w tamtej kawiarni, siedział z jakimś facetem przy stoliku na zewnątrz, było dużo ludzi. Zapłaciłem jakiemuś małolatowi, żeby zwędził mu marynarkę. Resztę znacie. Coś jeszcze? Za chwilę mam gościa i wolałbym, żeby was tutaj nie było, kiedy przyjdzie.
                    – To wszystko – prychnąłem. – Jesteś skurwielem – warknąłem, po czym wyszedłem na korytarz. Nie miałem z tym problemów, bo stałem blisko drzwi.
                    – Jeśli jeszcze raz tak namieszasz w naszym życiu, nie skończy się na jednym uderzeniu. Zapamiętaj to sobie i pilnuj własnego nosa – powiedział jeszcze Sasuke, nim do mnie dołączył, zamykając za sobą drzwi od apartamentu. – W porządku? – zapytał, a ja skinąłem głową.
                    – Jestem głodny – powiedziałem. Teraz, kiedy już te wszystkie emocje ze mnie zeszły, mój żołądek postanowił o sobie przypomnieć w postaci głośnego burczenia. Zaczerwieniłem się lekko, nie komentując tego. Sasuke roześmiał się cicho, przytulając mnie i całując w skroń. Uśmiechnąłem się lekko, przytulając się do niego. – Ale nie chcę iść do Itachi’ego, nie mam dzisiaj na to sił.
                    – Słyszałeś, powiedziałem mu, że dzisiaj nas nie będzie. Chodź, zjemy coś na mieście.
                    Wyszliśmy z apartamentowca i wsiedliśmy w samochód Sasuke.
                    – Gdzie chcesz jechać? – zapytał brunet, a ja wzruszyłem ramionami.
                    – Obojętnie, byleby można było tam dobrze zjeść.
                    – Okej.
                    Przez całą drogę milczeliśmy. Chyba każdy z nas potrzebował przemyśleć sobie to, co się dzisiaj stało. Ten dzień był okropny, już dawno takiego nie przeżyłem. Dodatkowo wciąż miałem w głowie słowa Sasuke o swojej ślepocie. Przeprosił mnie za to, to fakt, ale… I tak nie dawało mi to spokoju i wciąż czułem do niego żal.
                    – Jesteśmy – oznajmił w pewnym momencie brunet, a ja odpiąłem pasy, po czym wysiadłem z samochodu. Poczekałem, aż Uchiha do mnie podejdzie, a kiedy to zrobił, chwyciłem go nad łokciem. Ruszyliśmy w stronę wejścia do lokalu. W środku zajęliśmy dwuosobowy stolik i niemal od razu podszedł do nas kelner. Sasuke zamówił sushi, a ja ramen. Kiedy zostaliśmy przy stoliku sami, już miałem zacząć rozmowę, ale rozdzwonił się telefon bruneta.
                    – Itachi dzwoni – mruknął, po czym odebrał. – Halo? Itachi, mówiłem ci już, że dzisiaj nie przyjdziemy. Tak, stało się coś, ale kryzys już zażegnany. Potem ci opowiem, to nie jest rozmowa na telefon. Co, jutro? Czekaj chwilę, zapytam Naruto. Itachi pyta, czy jutro przyjdziemy na kolację.
                    – Pewnie. – Uśmiechnąłem się lekko. – Jutro już będzie dobrze.
                    – Świetnie. – Po głosie Sasuke słyszałem, że ten się uśmiecha. – Naruto mówi, że tak. Okej, no, do jutra. Itachi czasami zachowuje się jak dziecko. I to on jest tym starszym bratem – powiedział zdegustowany Uchiha, a ja się roześmiałem. – Cieszę się, że znowu się śmiejesz – powiedział ciepło mój facet, a ja uśmiechnąłem się szeroko. Po chwili jednak przypomniałem sobie o moich przemyśleniach w samochodzie. Uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy, a ja westchnąłem cicho.
                    – Jest jeszcze coś. Chodzi o to, co mi wczoraj powiedziałeś. Że…
                    – Domyślam cię, o co ci chodzi. – Sasuke położył swoją dłoń na mojej, która leżała na stoliku. – Szczerze cię za to przepraszam i nie mogę uwierzyć, że powiedziałem ci coś takiego. – Brunet mówił cicho i jak zwykle spokojnie, jednak w jego głosie wyraźnie słyszałem poczucie winy. – Zdenerwowałem się i nie zapanowałem nad sobą.
                    – Już wiele razy się kłóciliśmy i wtedy też byłeś zdenerwowany. – Nic nie mogłem poradzić na to, że w moim głosie słyszalny był zarzut. – W dodatku na mnie krzyknąłeś i mimo że już kilka razy to zrobiłeś, wtedy to było coś innego. Przeważnie na mnie krzyczysz, żeby doprowadzić mnie do porządku.
                    – Nie wiem, jak mam to wyjaśnić – przyznał Sasuke. – Naprawdę nie wiem. Masz rację, już wiele razy byłem na ciebie zdenerwowany, miałem gorszy dzień. Obiecuję ci, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Wybaczysz mi?
                    Przez chwilę milczałem, zastanawiając się. W końcu uśmiechnąłem się lekko i ścisnąłem jego dłoń. Kochałem tego faceta.
                    – Wybaczam ci. I wierzę, ufam. Kocham cię.
                    – Ja też cię kocham. I też ci ufam.
                    Sasuke wychylił się przez stolik i pocałował krótko moje usta, po czym wrócił na swoje miejsce. Po chwili kelner przyniósł nasze dania, więc zaczęliśmy jeść. Z zaskoczeniem odkryłem, że mimo iż byłem głodny, mój ukochany ramen nie smakuje mi tak jak zawsze. Jadłem więc bez przekonania, co najwyraźniej musiał zauważyć Sasuke.
                    – Nie smakuje ci? – zapytał.
                    – Smakuje, tylko… jakoś nie mam apetytu. Ten dzień był trudny i te wszystkie emocje jeszcze ze mnie nie zeszły. – Westchnąłem głośno, jednak uporczywie jadłem dalej, chcąc zaspokoić głód. W tym momencie przypomniałem sobie o czymś, o czym chciałem porozmawiać z brunetem, jednak postanowiłem teraz to zostawić. Nie chciałem z nim o tym rozmawiać w miejscu publicznym. Kiedy zjedliśmy, a Sasuke uregulował rachunek, pojechaliśmy do naszego mieszkania. Przez cały czas milczeliśmy, każdy pogrążony we własnych myślach. Po wejściu do domu poszliśmy do kuchni, żeby zaparzyć sobie herbaty. Nim jednak Uchiha zdążył wstawić wodę, usiadłem przy stole i jego poprosiłem o to samo. Usiadł naprzeciw mnie.
                    – Jest jeszcze jedna sprawa, która mnie męczy – zacząłem.
                    – Mów – zachęcił mnie łagodnie Sasuke, kiedy przez dłuższy czas nie kontynuowałem.
                    – Wiem, że miałeś przede mną kochanków i zastanawia mnie, czy kiedykolwiek w łóżku to ty byłeś stroną uległą.
                    Po moich słowach zapadła krótka chwila ciszy. Byłem pewien, że brunet musiał być zaskoczony tym, że poruszyłem taki temat akurat teraz.
                    – Nie, nie byłem. Nigdy – odpowiedział w końcu. – Dlaczego o to pytasz? Czekaj… Chodzi o to, co powiedział Hidan? Że jęczałem i chętnie rozkładałem nogi? – Sasuke parsknął kpiąco.
                    – Tak, właśnie dlatego chciałem o tym z tobą pogadać – potwierdziłem.
                    – Chciałbyś, żebym ci się oddał? – zapytał poważnie Uchiha, a ja bez chwili wahania przytaknąłem. W łóżku było nam świetnie, a ja do tej pory jakoś nie myślałem o tym, żeby być stroną dominującą. Nie potrzebowałem tego, aż do dzisiaj.
                    – Myślę, że dzisiaj potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek mógłbym – powiedziałem więc. – Ale jeśli nie chcesz, to zrozumiem.
                    – Wiesz, dlaczego nigdy nikomu na to nie pozwoliłem? – zapytał Sasuke, a ja pokręciłem głową. – Obiecałem sobie, że mój pierwszy raz w tym sensie oddam komuś, kogo pokocham. Chcę tego.
                    Uchiha wstał od stołu, po czym podszedł do mnie i chwycił za rękę, tym samym nakłaniając mnie do wstania z krzesełka. Poprowadził mnie do sypialni, a ja, nieco oszołomiony, dałem mu się poprowadzić.
______________________________
Od razu zaznaczam - NIE będę opisywać seksu, gdzie Naruto jest stroną dominującą. ;)
A teraz sprawa ważniejsza od tej powyżej - cały wątek ze zdradą pomogła ułożyć mi KASIA BOGUSIA, której serdecznie za to dziękuję! :*
Teraz to już naprawdę opowiadanie zbliża się do końca. Przewiduję góra 2-3 rozdziały.
karolina weinerowska - właśnie o taką reakcję mi chodziło! Cieszę się, że rozdział wywarł na Tobie takie wrażenie i wywołał w Tobie akurat takie emocje :). Biedny Sasuke, tak mu się teraz oberwało.. Aż żałuję, że naprawdę go nie zdradził i nie mogę oddać go w Twoje ręce, żebyś zrobiła z nim to, co napisałaś, że zrobisz. Dziękuję za komentarz :).
Lu - szczerze, jestem przeszczęśliwa, widząc tyle niepochlebnych słów pod adresem Sasuke :D. Nos możesz mu rozkwasić, masz moje pozwolenie! To nic, że postać mojego opowiadania ucierpi XD. Och, dzięki :*. Hm.. to może ten młody człowiek ma po prostu wstręt do wody. I mydła. XD
Alys - pff, Ty nawet, jakby Sasuke zamordował Naruto, byś go broniła :P. Byłabyś jego idealnym adwokatem. A dobrze, że nie wierzyłaś w zdradę, no bo, jak widzisz po przeczytanym rozdziale, zdrady nie było :). Hm, ta "rozmowa" miała wyglądać tak, że Naruto wypomniałby Sasuke podczas rzucania w niego mięsem po dowiedzeniu się o zdradzie, że to on zawsze był uległy w łóżku. Tak, odkupienie win w łóżku było :D. A bo lubię mieszać :P.
Anonimowy - dziękuję za komentarz :).
Aga - tak, Sasuke spełnił Twoje nadzieje i żadnej zdrady nie było :). Tak, brutalnie, ale już przeprosił :).

6 komentarzy:

  1. Wzruszający rozdział. Łzy pociekły po policzkach. Nie wierzyłam do końca, że Sasuke zdradził Naruto. Za bardzo go kocha. Ale ta jakaś mała część mnie uwierzyła w kłamstwo i cierpiałam razem z Naruto. Jak dobrze, że wszystko się wyjaśniło. Nie chciałabym źle dla tej pary. Nadal jednak jestem trochę na Sasuke zła za to, że tak wypomniał ślepotę Naruto. Ale w złości nie raz można przesadzić. Wiem coś o tym. Najważniejsze, że porozmawiali i jest dobrze.
    Jak to nie napiszesz sceny z Sasuke na dole?! Wiesz, że coś złego Ci zrobię jak tego nie zrobisz? ;)
    Twoja "miłość" do Sasuke tak bardzo pozwala mu dowalać. Dzięki za pozwolenie. Jakby co, to następnym razem niech uważa na nos. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wietzcie Ay. Ja nic takiego nie zrobiłam poza utwierdzeniem jej przekonaniu że ma dobry pomysł. Mimo to dziękuje za wyróżnienie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu Bogusiu, która się teraz przemianowałaś na Jolę :D - utwierdzenie w przekonaniu czy inspiracja? Nieważne! Ważne, że zadziałało!!

    Aaach, słodki smak sprawiedliwości. Co prawda, Hidanowi zdałoby się przyłożyć w twarz więcej niż raz, no ale no... też dobrze xD
    Tak, byłabym idealnym adwokatem... adwokatem diabła!! Ahahahaha *szaleńczy śmiech* Nie no serio, ja nie mogę go nie bronić. Po tym co Sasuke wyrabiał w samym anime i tak go broniłam i tak. Nic nie poradzę. Mój typ ;) Widzę, że musiałabym go bronić przed pozostałymi żądnymi zemsty czytelniczkami xD
    A co do sceny łóżkowych przeprosin i dominacji Naruto.. Nie? Naprawdę nie? Nawet tak tyci tyci? Nie..? No szkoda :D
    Alys

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak możesz? Najpierw ta straszna kłótnie, a teraz nas opisu seksu chcesz pozbawić? No wiesz co
    A tak szczerze to kurcze dawaj mi więcej faktów o związku Itachiego i Yahiko (ja od pierwszej wzmianki o nich wiedziałam że są/będą razem xD)
    ~Kiyomi

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och pięknie, pomprostu pięknie, Naruto i jego słowa, że Sasuke ma się syprowadzić, ta cała sytuacja została wyjaśniona, Hideanowi się należało...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały rozdział, cudowny, fantastyczny, wyjaśniło się wszystko, bolało mnie to, ale naprawdę nie chciałam wierzyć, ale z drugiej strony Hidean mógł coś dosypać i go omamić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń