piątek, 11 listopada 2016

22. Marynarka

                    Przewróciłem się na drugi bok, po czym westchnąłem poirytowany. Było około czwartej nad ranem, a ja nie mogłem spać. Było mi duszno, a to wszystko przez ostre Słońce, które ostatnio mocno dawało się we znaki. Upał w dzień przekładał się na gorące noce. Sasuke zamruczał coś przez sen, a ja przewróciłem się na plecy. Ten to miał dobrze, zasnął niemal od razu. Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, żeby nalać sobie wody do szklanki. Wyjąłem butelkę z lodówki oraz naczynie z szafki i już po chwili mogłem ugasić pragnienie. Wróciłem do sypialni i położyłem się do łóżka. Ułożyłem się wygodniej, po czym zamknąłem oczy z nadzieją na to, że tym razem uda mi się zasnąć.


                    Nie udało mi się zasnąć. Kiedy budzik poinformował mnie, że jest siódma, wstałem z łóżka, uznając, że nie ma sensu dłużej w nim leżeć. Sasuke wciąż spał, a ja nie zamierzałem go budzić. Niech przynajmniej on pośpi sobie do ósmej, bo o tej godzinie przeważnie wstawał. Po załatwieniu porannej toalety poszedłem do kuchni w celu zrobienia jakiegoś śniadania dla siebie i dla bruneta. Postawiłem na kanapki z sałatą, szynką i pomidorem. Kiedy już wszystko było gotowe, zaparzyłem dwie kawy. W momencie zalewania ich wrzątkiem usłyszałem budzik Sasuke. Idealnie. Brunet przez chwilę krzątał się po pokoju, a potem zajrzał do łazienki. W kuchni pojawił się po kilkunastu minutach.
                    – Cześć. – Podszedł do mnie i pocałował mnie krótko w usta na przywitanie.
                    – Cześć. – Odwzajemniłem pocałunek. – Na śniadanie kanapki i kawa.
                    Nim zdążyłem chwycić kubki w dłoń i przenieść je na stół, Sasuke mnie ubiegł.
                    – O której wstałeś? – zapytał, kiedy już obaj siedzieliśmy przy stole.
                    – O siódmej. W ogóle nie spałem, nie mogłem zasnąć. – Wzruszyłem ramionami.
                    – Mogłeś mnie obudzić, zrobiłbym ci dobrze i od razu byś zasnął – mruknął Sasuke, a ja parsknąłem z rozbawieniem.
                    – Będę o tym pamiętał następnym razem.
                    – Więc? Dlaczego nie mogłeś zasnąć? Boli cię coś? Źle się czułeś? – ponownie zapytał Sasuke, a jego głos momentalnie stał się jednocześnie poważny i troskliwy. Uśmiechnąłem się lekko.
                    – Nie. Po prostu było duszno, to przez ten upał. Nie martw się, czuję się okej. No, może jestem trochę otępiały, ale kawa postawi mnie na nogi. – Uniosłem kubek na krótko w stronę bruneta, po czym wziąłem kilka łyków napoju bogów. Mmm… Czym byłby świat bez kawy? Zbiorowiskiem zombie, przynajmniej w godzinach porannych.
                    – Kocham cię – rzucił Sasuke, a ja aż się zakrztusiłem, jednak szybko udało mi się opanować. Wbrew pozorom brunet nie wyznawał mi miłości często, dlatego też, to jedno rzucone tak niespodziewanie… No miałem prawo się zakrztusić, no!
                    – Chcesz mnie zabić? – wychrypiałem.
                    – Nie, młocie – mruknął poirytowany brunet, a ja miałem ochotę przewrócić oczami. Zamiast tego wstałem z krzesełka, obszedłem stół i usiadłem mojemu facetowi na kolanach.
                    – No już, nie gniewaj się. – Wplotłem palce w jego włosy. – Ja też cię kocham. – Pocałowałem go mocno. Sasuke, najwidoczniej już całkiem udobruchany, oddał pocałunek równie mocno, obejmując mnie w pasie.
                    – Dobra, starczy, bo zaraz wylądujemy w łóżku. – Odsunął się ode mnie. – A za dwie godziny mam spotkanie z klientem.
                    Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i jeszcze raz krótko go pocałowałem, po czym wróciłem na swoje miejsce.


                    Dzień mi się dłużył. Po tym, jak Sasuke wyszedł na spotkanie z klientem, zaległem na kanapie i przez ponad godzinę słuchałem audiobooka. Po tym, jak skończyłem piąty rozdział czwartej księgi Zwiadowców, poszedłem do kuchni, aby zaparzyć sobie kolejną kawę. W międzyczasie zadzwonił mój facet i poinformował mnie, że właśnie skończył spotkanie i że już wraca. Dodał też, że później pójdziemy na małe zakupy. Sasuke chciał kupić sobie nową marynarkę, najlepiej taką samą, jaką dostał ode mnie, bo naprawdę mu się podobała. Kiedy się rozłączył, uśmiechnąłem się szeroko. Uchiha to Uchiha, nigdy nie ukrywał, że coś mu się nie podoba, a to, że chciał sobie kupić identyczną marynarkę, tylko potwierdziło fakt, że z prezentem trafiłem w dziesiątkę. Ze świeżą kawą wróciłem do salonu i włączyłem sobie najnowszą płytę Thousand Foot Krutch. Ich najnowszy album może i nie zachwycił mnie aż tak bardzo, jak tego oczekiwałem, ale lubiłem ich nowe kawałki. Już po przesłuchaniu pierwszego z nich można było stwierdzić, że zmienili brzmienie. Może i nie zrobili tego aż tak radykalnie, ale jednak. Sprawa miała się inaczej, jeśli chodziło o One Ok Rock. Ich ostatniej płyty nawet nie kupiłem, bo piosenki po prostu mi się nie spodobały. Ich starsze utwory zdecydowanie były lepsze i ich słuchałem z przyjemnością. Westchnąłem cicho, porzucając bezsensowne – no bo hej, przecież w tej sprawie nic nie zdziałam i nie namówię zespołu do tego, aby grali tak jak kiedyś – rozmyślania o muzyce, położyłem się na kanapie, uprzednio biorąc kilka łyków kawy i odstawiając kubek na niski stolik. Ułożyłem się wygodniej i zamknąłem oczy, wsłuchując się w Born Again. Sam nie wiedziałem, kiedy zasnąłem.


                    Obudził mnie jakiś hałas. Zdezorientowany usiadłem na kanapie.
                    – Sasuke? – zawołałem, jednak nie uzyskałem odpowiedzi, za to usłyszałem kolejny hałas. Dochodził z kuchni, więc wstałem i poszedłem w tamtym kierunku. Stanąłem we futrynie i oparłem się o nią ramieniem. – Co robisz? – zapytałem.
                    – Już nie śpisz?
                    – Jak widać nie. Co robisz? – ponowiłem pytanie.
                    – Obudziłem cię? Wybacz, nie chciałem, kotku – mruknął, po czym stęknął. Westchnąłem poirytowany. – Dzwonił Itachi, zapra…
                    – Sasuke! – warknąłem. – Pytałem, co robisz – dopowiedziałem już spokojniej.
                    – Oj, nic takiego – zbył mnie. – Jak już mówiłem, dzwonił Itachi i zaprasza nas jutro wieczorem na kolację. Chce nam oficjalnie przedstawić Yahiko.
                    – Świetnie. – Uśmiechnąłem się zadowolony, jednak już po chwili ten uśmiech zastąpił grymas zdenerwowania. – Albo mi powiesz, co robisz, albo dzisiaj śpisz na kanapie.
                     Sasuke westchnął ciężko. Myślałem, że udzieli mi odpowiedzi, jednak po minucie wsłuchiwania się w niemal idealną ciszę sapnąłem ze zdenerwowaniem, po czym machnąłem ręką i odwróciłem się z zamiarem powrotu na kanapę. Po chwili jednak zdecydowałem, że pójdę do sypialni. Kiedy się tam znalazłem, wziąłem do ręki odtwarzacz mp4, a w uszy wsunąłem słuchawki. Puściłem audiobooka, którego przedwczoraj zacząłem słuchać, po czym położyłem się na łóżku na plecach. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się w głos lektora, jedną rękę podsuwając pod głowę, a drugą kładąc na brzuchu. Zanim całkowicie odpłynąłem w świat fantazji, pomyślałem sobie, że Sasuke to dupek.


                    Już od dwóch godzin słuchałem audiobooka. W końcu byłem zmuszony przestać, bo bateria w mp4 była już na bardzo niskim poziomie. Westchnąwszy, wstałem z łóżka, jednocześnie wyciągając słuchawki z uszu. Podszedłem do laptopa, po czym podłączyłem do niego odtwarzacz za pomocą kabla USB. Kiedy skończyłem, wyprostowałem się. Sasuke w ciągu tych dwóch godzin nie pojawił się w sypialni. Mimo słuchawek na uszach usłyszałbym go. Dwoma palcami potarłem nasadę nosa, po czym wyszedłem do salonu.
                    – Sasuke, jesteś tu? – zapytałem.
                    – W kuchni – odpowiedział, a ja uniosłem brwi. Wciąż? Wszedłem tam i stanąłem koło stołu.
                    – Wciąż jesteś zajęty?
                    – Nie, już nie. Jesteś głodny? Na obiad już za późno, ale zrobiłem omlet z warzywami i dużą ilością słodkiej papryki. Tak jak lubisz.
                    Uśmiechnąłem się lekko, opierając się biodrem o blat stołu i krzyżując ramiona na piersi.
                    – Chcesz mnie obłaskawić?
                    – Nie, po prostu zrobiłem jedno z twoich ulubionych dań.
                    – Jasne, tak po prostu.
                    – Tak, tak po prostu. Bo cię kocham i chcę ci sprawić przyjemność. Czy muszę mieć jakiś ukryty motyw?
                    Westchnąłem cicho. Odkąd wstałem, miałem jakiś gorszy humor.
                    – Nie musisz. Powiesz mi, co robiłeś?
                    – Czy to naprawdę takie ważne?
                    – Tak, to takie ważne, ponieważ to moje mieszkanie i chcę wiedzieć, co się w nim…
                    – Więc teraz to twoje mieszkanie? – Sasuke mi przerwał. – Już nie nasze?
                    – Nie łap mnie za słówka. Ale dobra, jak chcesz. – Uniosłem ręce w obronnym geście. – To nasze – to słowo wyraźnie zaakcentowałem – mieszkanie. Teraz mi powiesz, co robiłeś? Czy to jakaś wielka tajemnica? Upychałeś kochanka w szafce pod zlewem? – zapytałem dla żartu, chcąc trochę rozładować atmosferę, bo z chwili na chwilę robiło się coraz bardziej nieciekawie.
                    – Myślisz, że cię zdradzam? – Sasuke zdecydowanie nie wziął tego za żart. Zamknąłem na chwilę oczy, w myślach odliczając do pięciu.
                    – Nie, nie myślę tak. To mia…
                    – Więc nie mów tak, do cholery! – krzyknął, a mnie zamurowało. Sasuke nigdy wcześniej na mnie nie krzyczał.
                    – To miał być żart – dokończyłem. – Co ci odbiło?
                    – Mi? Nic. To tobie odbiło. Nie dość, że ciągle wypytujesz mnie o to, co robiłem, to jeszcze rzucasz jakieś głupie aluzje o zdradzie.
                    – No chyba mam prawo wiedzieć, dlaczego tak hałasowałeś. Więc?
                    – Jak chcesz, to sam sobie sprawdź. Ach, wybacz. Zapomniałem, że jesteś ślepy.
                    Zaniemówiłem. Kłóciliśmy się z Sasuke nie raz i nie dwa, mówiliśmy sobie wiele gorzkich słów, ale jeszcze nigdy nie obraził mnie w taki sposób. Bez słowa wyszedłem z kuchni i wróciłem do sypialni. Wziąłem czystą bieliznę, po czym poszedłem do łazienki. Po wzięciu prysznica i umyciu zębów położyłem się spać. Wiedziałem, że trochę się pomęczę, bo spałem w dzień, ale miałem nadzieję, że sen, mimo wszystko, nadejdzie szybko. Kiedy Uchiha wszedł do sypialni, leżałem nieruchomo z zamkniętymi oczami. Słyszałem, jak kręci się chwilę po pomieszczeniu, po czym wychodzi. Wziął prysznic, a potem rozłożył kanapę w salonie. Po niedługim czasie usłyszałem jego ciche pochrapywanie. Odetchnąłem głośno, próbując jakoś logicznie wytłumaczyć to, co mi powiedział, jednak nie umiałem. Sasuke wiedział, że obrażanie mnie za moją ślepotę to cios poniżej pasa, a mimo tej wiedzy właśnie to zrobił. Zastosował jeden z najgorszych ciosów, doskonale wiedząc, jak bardzo mnie rani. Dlaczego to zrobił? Nie miałem pojęcia, ale jedno wiedziałem na pewno – nie wybaczę mu tak łatwo.


                    Pierwszym, co zrobiłem po przebudzeniu, było nasłuchiwanie, czy Sasuke jest w mieszkaniu. Na szczęście już wyszedł, bo nie słyszałem żadnych odgłosów zza drzwi sypialni. Nie zniósłbym jego obecności. Nie po tym, co mi wczoraj powiedział. Usiadłem na łóżku i nacisnąłem odpowiedni przycisk na zegarku, a ten poinformował mnie, że jest za dziesięć jedenasta. Niespecjalnie zdziwiła mnie tak późna godzina, bo zasnąć udało mi się dopiero około czwartej nad ranem. Wstałem, ubrałem spodnie od dresu i zwykły t-shirt, po czym wyszedłem z sypialni. Poszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Głodny nie byłem, mimo że od wczorajszego śniadania nic nie jadłem. Kiedy już napój był gotowy, poszedłem z nim do salonu i usiadłem na kanapie, jedną nogę podwijając pod siebie, a drugą opuszczając swobodnie na dywan. Zastanawiałem się, dlaczego w ogóle doszło do wczorajszej kłótni. Było w tym trochę mojej winy, owszem. Naciskałem Sasuke w celu dowiedzenia się, co takiego robił, że tak hałasował. Ale to jemu coś odbiło. Nie chciał mi odpowiedzieć na pytanie, zdenerwował się na żart o kochanku, a potem… A potem powiedział mi to, co powiedział. Znałem Uchihę i wiedziałem, że normalnie bez problemu powiedziałby mi, co robił. Coś było nie tak. Westchnąłem ciężko, zmęczony i poirytowany tymi myślami. Powinienem przestać myśleć o tym dupku, ale nijak nie potrafiłem odwrócić swojej uwagi. Ostatecznie postanowiłem, że zanim on mnie nie przeprosi, nie będę zaczynał rozmowy. Niech sam pierwszy wyciągnie dłoń do zgody, bo to on wczoraj przesadził.


                    Około godziny trzynastej usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem więc otworzyć.
                    – Cześć, Naruto – przywitał się gość, a ja uniosłem do góry jedną brew.
                    – Hidan? Co ty tu robisz?
                    – Mogę wejść? – odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja po chwili wahania przepuściłem go w drzwiach, które zaraz zamknąłem. – Nie przyszedłem na długo, chciałem tylko oddać marynarkę Sasuke. Trzymaj.
                    Domyślając się, że wyciągnął w moją stronę rękę ze wcześniej wspomnianą marynarką, wziąłem ją od niego. To była ona. Dlaczego więc…
                    – To ty ukradłeś jego marynarkę? – zapytałem w lekkim szoku.
                    – Ukradłem? – zdziwił się Hidan. – Ach, to ci powiedział. Nie, nie ukradłem jej, Sasuke ją u mnie zostawił.
                    – Zostawił? – powtórzyłem za nim, mocno zbity z tropu.
                    – Tak, zostawił – potwierdził Jashin. – Cóż, on pewnie nie będzie zadowolony, ale wiesz, doszedłem do wniosku, że lepiej, żebyś wiedział. Sasuke ze mną spał. To znaczy… lepszym określeniem byłoby – pieprzyliśmy się jak króliki. Och, wiesz, jaki jest ciasny, prawda? I tak bosko jęczy. Jest lepszy od ciebie, chętniej się wypina i rozkłada nogi. Pozdrów go ode mnie, jak już wróci. Ja już muszę lecieć, spieszę się. Cześć.
                    Ledwo zarejestrowałem klepnięcie w ramię oraz to, że mnie minął i wyszedł. Stałem pośrodku korytarza z marynarką Sasuke w ręce. Powoli docierało do mnie to, co powiedział Hidan. W pewnym momencie marynarka wypadła mi z ręki, a ja, niczym jakiś robot, poszedłem do sypialni i w szafie odnalazłem moją laskę inwalidzką. Wróciłem na korytarz i ubrałem buty. Narzuciłem też na siebie bluzę, bo dzisiejszy dzień do ciepłych nie należał. Świadomie zostawiając telefon na stoliku do kawy, wyszedłem z mieszkania. Potrzebowałem stąd uciec.


                    Poszedłem do parku. Z tego wszystkiego nawet zapomniałem zdenerwować się tym, że idę sam, a po drodze czekają mnie jedne pasy do przejścia. Nikt nie trącił mnie nawet ramieniem. Podejrzewałem, że ludzie widząc mężczyznę z laską inwalidzką, schodzili mi z drogi. I bardzo dobrze, bo kiedy już w pełni dotarły do mnie słowa Hidana, czułem w sobie tyle emocji, że gotów byłem wyżyć się na każdym. Kiedy już znalazłem się w parku, usiadłem na jednej z ławek. Nie przy samym wejściu, tylko znacznie dalej od niego. Wokół było słychać rozmowy ludzi i śmiechy dzieci, ale zignorowałem to. Oparłem łokcie o kolana, palce dłoni wsuwając we włosy. Sasuke mnie zdradził. Z Hidanem. Bolało, cholernie bolało, a jednocześnie byłem wściekły i miałem ochotę rozwalić temu dupkowi nos. Wykrzyczeć mu prosto w twarz, że o wszystkim wiem. Tylko co by to dało? Wywołałbym w nim jakieś poczucie winy? Sasuke mnie zdradził i zrobił to świadomie. To dlatego wczoraj taki był. Dlatego tak ostro zareagował na żart o kochanku, a potem powiedział mi te okropne słowa. Zdradził mnie… W ten dzień, w który rzekomo spotkał się z klientem w kawiarni. To tego dnia wrócił bez marynarki i powiedział, że ktoś mu ją ukradł. Długo wtedy nie wracał, wmówił mi, że to przez korek, bo był jakiś wypadek. A ja mu uwierzyłem, wszystko łyknąłem. Niby czemu miałbym mu wtedy nie uwierzyć? Zachowywał się naturalnie, kiedy wrócił. Ba! Nawet mnie pocałował. I poszedł wziąć prysznic. Wymówił się tym, że klimatyzacja w samochodzie przestała mu działać. Może i faktycznie tak było, bo na drugi dzień pojechał z autem do mechanika, ale mimo wszystko… Chciał się umyć, żebym ja niczego nie wyczuł. Najgorsze było to, że jeszcze tego samego dnia kochał się ze mną. Poczułem, że robi mi się niedobrze, więc szybko się wyprostowałem i odchyliłem głowę w tył. Wziąłem kilka głębokich oddechów. I nagle zdałem sobie z czegoś sprawę. Sasuke jest perfidny. Okłamał mnie, kochał się ze mną, zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Jakby zupełnie nic się nie stało. Jakby to, że mnie zdradził, nie liczyło się. Idealnie grał, nie dał niczego po sobie poznać. Aż do wczoraj.


                    W parku siedziałem dosyć długo. Dużo myślałem. Jednak kiedy jakaś starsza kobieta zapytała, czy wszystko ze mną w porządku, postanowiłem wrócić do domu. Rozmowa z Sasuke była nieunikniona, a ja chciałem porozmawiać z nim jak najszybciej.
______________________________ 
Hej, kochani :). Rozdział skończyłam pisać w nocy i postanowiłam opublikować go dzisiaj, żebyście nie musieli czekać do niedzieli lub poniedziałku. Wybaczcie mi tę chwilową przerwę, ale kilka rzeczy na uczelni + ponowna choroba skutecznie uciszyły moją wenę i uniemożliwiły mi pisanie.
Alys - tak, idealny Sasuke trochę namieszał, prawda? ;) Hahaha, możesz mówić do niego Grey, myślę, że Sasu się nie obrazi :P. Tak, tak, wiem, że go uwielbiasz XD. Ja ogólnie nie przepadam za alkoholem, a piwo wolę smakowe, normalne piję baaaardzo rzadko. Ostatni raz piłam normalne piwo dobre 3 lata temu. Ja kawę pijam czasami częściej, czasami rzadziej, zależy od nawału obowiązków i czasu na sen. Ale co do tej mrożonej i jej zaparzania - popełniłam gafę, więc ciii :P.
Lu - tak, Naruto i jego problemy. Jak to się mówi - jak nie masz problemów, wynajdź sobie jakieś błahe XD. Mhm, Sasuke wrócił do domu cały i zdrowy i spocony.. Mhm :D. Ja nie lubię upałów, dla mnie najlepsza pogoda to maksymalnie 25 stopni i lekki wiatr. Tak, a niestety dużo ludzi nie wie, co do dezodorant. Niektórzy nawet nie wiedzą, co to woda i mydło, o czym miałam okazję przekonać się ostatnio w autobusie, siedząc za takim jednym panem.. :(. E tam, z Kibą też było fajnie XD. Najpierw by Cię upił, a potem do domu odprowadził XD. Taak, dokładnie, nawet, jak jest się bardzo blisko z rodzicami, to rozmowy o seksie są dziwne. Wiesz, myślę, że teraz można by było wykastrować Sasuke.. Albo Hidana XD. A nie, kochana, gdybym wysyłała rozdziały na maila, na blogu bym ich nie publikowała. Jaki byłby wtedy sens wysyłania ich prywatnie? Żaden, a komentarzy na blogu dalej byłoby jak na lekarstwo :P.
Gobi-Chan - witaj! Cieszę się, że trafiłaś na mojego bloga :D. Każdy nowy czytelnik to powód do radości :). Bardzo się cieszę, że moje opowiadania Ci się podobają i dziękuję za komentarz! :* Po takich komentarzach, jak Twój, weny jest jeszcze więcej :D.
Aga - z dominacją Naruto w łóżku to temat rozwinie się w kolejnym rozdziale, przy okazji jego "rozmowy" z Sasuke. Ok, w takim razie czekam na Twoje komentarze odnośnie opowiadania o elfach :D. Jestem ich bardzo ciekawa :).

6 komentarzy:

  1. eeeeee... hmmm... przeczytalam ten rozdział i mnie cholernie zamurowało. Miałam ochote przypirdzielić Sasuke tak mocno, że cholera nie wstałby przez kolejnych kilka miesiecy... Jak on tak w ogole mógł? Palant jeden... Naruto sie nie krzywdzi... Tan chopak wieęcej wycierpiał niż Sasuke sobie zdaje... Dupak jeden... kurde pacan... Sasuke zginiesz marnie! Także ten no, sama widzisz jakie emocje wywarł na mnie ten rozdzial... Nie moglam po prostu przejść obok niego obojętnie i nie skomentować go... jasny gwint ale z niego jest dupek... Jestem ciekawa jak Itachi na to zareaguje, raczej nie będzie dumny z braciszka... No i najwazniejsze co zrobi Uzumaki! czekam na kolejny odcinek i oby pojawił sie w miare szybko, bo chyba nie wytrzymam tego napiecia zbyt długo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedzę z opadniętą szczęką i nie wierzę w to co przeczytałam. Tak, wykastrować i Sasuke i Hidana! No kurde. Nie wiem co napisać. Jestem w szoku. Co za palant! Dobra, Hidan może kłamać, ale zachowanie Sasuke i ten cios poniżej pasa (gdybym tam była kiedy tak przywalił Naruto jego nos bardzo by ucierpiał). Z tego spotkania u Itachiego nici. Jak Sasukie mógł mu to zrobić! Skurw... Jestem na niego wściekła.
    Ale przyznam, Kochana, że ruch w tekście idealny. Już bym chciała kolejny rozdział. :D
    Dokładnie, niektórzy nie wiedzą co to woda i mydło. Z mężem pracuje taki jeden, młody człowiek i też nie wie co to znaczy umyć się. :/ Masakra.
    Kiba jest fajny. :D No tak, nie byłoby sensu wrzucać rozdziałów na bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Auć. To był faktycznie cios poniżej pasa ze strony Sasuke O.o Aż nie wierzę, że coś takiego powiedział. Natomiast mimo wszystko i tak będę go bronić! xD Nie wierzę, że zdradził Naruto! Normalnie nie wierzę. Owszem, nerwy mu puściły i użył najgorszego możliwego argumentu, ale nie Sasek nie jest zdolny do zdrady. (Poza tym Twój komentarz do komentarza Agi "z dominacją Naruto w łóżku to temat rozwinie się w kolejnym rozdziale, przy okazji jego "rozmowy" z Sasuke." daje mi absolutną nadzieję, że pogodzenie :D). Także tego, wykastrować Hidana, Sasuke zostawiamy w spokoju i czekamy na jego skruchę i odkupienie win w łóżku xD
    Btw niby końcówka opowiadania, a mieszasz, kobieto, mieszasz!! :P
    Alys

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w szoku. Ciekawe jak się akcja rozwinie. Nie mogę się doczekać;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och, proszę niech z tą marynarką tak nie będzie, niech okaże się, że Sasuke nie zdradził Naruto... Sasuke trochę brutalnie potraktował Naruto, gdyby ten widział to wiedział by co ten robi w tej kuchni...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    rozdział jest świetny, choc tak naprawdę nie wiem co powiedzieć, wstrętny, podły, zimny drań i wiele innych epitetów przychodzi mi do głowy, najchętniej to bym mu rozkwasiła nos... choć chcę wierzyć, że Hidean kłamie... chciał go zmusić, ten się nie zgodził i wychodzać na przykład zapomnial z pośpiechu i zdenerwowania zabrać tej marynarki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń