Lato rozpoczęło się na dobre
i od razu uderzyło z grubej rury – temperatura na zewnątrz była nie do wytrzymania,
nawet jak dla mnie, człowieka, który kochał ciepło. Serio, można było się
rozpuścić. Po mieszkaniu chodziłem niemal rozebrany, mając na sobie tylko
krótkie spodenki. Rozpraszałem tym Sasuke, bo, jak twierdził, nie mógł skupić
się na pracy. Roześmiałem się wtedy tylko, nie komentując tego ani jednym
słowem, po czym podszedłem do niego i wystarczyło mi dotknąć go tu i tam, aby
stwierdzić, że on był ubrany – czy może raczej rozebrany, zależy, jak na to
spojrzeć – dokładnie tak samo jak ja. Zarzuciłem mu hipokryzję i dodałem, że
to, iż jestem ślepy, wcale nie oznacza, że Sasuke może wytykać mi coś, co sam
robił. W odpowiedzi przełożył mnie przez kolana, zsunął mi spodenki i dał kilka
klapsów na nagi tyłek. Powiedział przy tym, że kiedyś mi obiecał, iż mnie zleje
za mój niewyparzony język. Kiedy skończył, bez chwili namysłu zaciągnąłem go do
sypialni.
Niechętnie oderwałem się od
ust Sasuke. Niestety, mój facet właśnie wychodził na spotkanie z klientem.
– Musimy przestać całować
się za każdym razem, kiedy wychodzisz gdzieś na dłużej niż pół godziny –
zamarudziłem. – Pewnego dnia naprawdę nie puszczę cię na spotkanie z klientem.
– Nie zachowuj się jak
dziecko. – Upomniał mnie Uchiha. – Poza tym, przypominam ci, że raz już tak
zrobiłeś.
– Owszem, ale wtedy to była
całkiem inna sytuacja. Mieliśmy kochać się po raz pierwszy, a nie po raz…
– …tysięczny? – wszedł mi w
słowo, a ja przewróciłem oczami.
– Wcale nie kochaliśmy się
aż tak dużo od tamtej pory.
– Jesteś tego pewien,
młotku?
– Tak! – odpowiedziałem
niemal od razu. – …Nie – dodałem po chwili. Sasuke westchnął jedynie, po czym
pocałował mnie w czoło.
– Nie wrócę szybko, to
pierwsze spotkanie, a wiesz, że takie potrafią trwać nawet kilka godzin. Nie
czekaj więc na mnie z obiadem, kochanie – dodał złośliwie, za co zarobił
trzepnięcie w ramię.
– Idź już, bo faktycznie
zaciągnę cię do sypialni – zagroziłem. Brunet roześmiał się w odpowiedzi, po
czym, nie mówiąc już nic więcej, wyszedł.
Wciągnąłem głęboko
powietrze, po czym wypuściłem je z cichym świstem.
– Przecież to misja
samobójcza – mruknąłem, mocniej ściskając Kibę nad łokciem.
– Daj spokój, stary, ze mną
nie zginiesz! – zapewnił mnie gorliwie szatyn.
– Nie byłbym tego taki
pewien. Gdzie w ogóle idziemy? – zapytałem, żałując, że w ogóle wyszedłem z
domu.
– To, że nie jestem twoim
idealnym Sasuke nie znaczy, że pozwolę, aby coś ci się stało – powiedział na wpół
żartobliwie, na wpół poważnie. – A idziemy na przystanek autobusowy.
– Chcesz mnie wsadzić do
tego piekarnika na kółkach? Nie, dziękuję bardzo! – zaprotestowałem, puszczając
rękę przyjaciela i zatrzymując się w miejscu.
– Daj spokój. O tej godzinie
autobusy są prawie puste, bo większość ludzi siedzi w pracy.
– Jesteś pewien? –
zapytałem, mimo że wiedziałem, iż miał rację.
– Sam nie przepadam za
upałami i nie ciągnąłbym cię nigdzie, gdyby było inaczej.
– No okej. A gdzie jedziemy?
– Ponownie złapałem Kibę nad łokciem, dzięki czemu mogliśmy ruszyć w dalszą
drogę.
– Do nowo otwartego pubu z
piwem. Podobno najlepszym w całej Japonii. Istnieje już kilka takich lokali w
naszym kraju, ale rozumiesz, raczej nie mam czasu na jednonocny wypad do miasta
oddalonego o dwieście kilometrów tylko na piwo. Nawet, jeśli najlepsze.
Nie odpowiedziałem, ponieważ
zatrzymaliśmy się na przystanku i Kiba podszedł do rozkładu jazdy sprawdzić, o
której mamy autobus. Okazało się, że za niecałe pięć minut, więc zadowoleni, że
nie musimy długo czekać, zaczęliśmy narzekać na pogodę. Nie przestaliśmy nawet
wtedy, kiedy podjechał środek transportu i do niego wsiedliśmy. Dziękowałem
wszystkim znanym bóstwom za taki cud techniki, jakim była klimatyzacja oraz za
to, że ten autobus ją posiadał. W porównaniu z tym jak było na zewnątrz, tutaj
było przyjemnie chłodno i faktycznie prawie pusto, jak poinformował mnie
przyjaciel. Usiedliśmy więc wygodnie na siedzeniach, nie bojąc się tego, że
jakaś staruszka stanie nad nami i zacznie narzekać, jak to dzisiejsi młodzi
ludzie nie mają szacunku do starszych i nie ustępują miejsca. Po kilkunastu
minutach byliśmy na właściwym przystanku, wysiedliśmy więc, a ja złapałem Kibę
nad łokciem i ruszyliśmy w odpowiednim kierunku. Droga nie była długa, za to
mijających nas ludzi pełno. Niektórzy rzucali zdawkowe „przepraszam”, kiedy
przez przypadek trącili Kibę lub mnie ramieniem, a inni mieli to całkowicie
gdzieś.
– No, jesteśmy na miejscu –
oznajmił szatyn, a ja się uśmiechnąłem. Weszliśmy do środka.
– Jak da radę, wybierz jakiś
stolik, który zapewni nam chociaż minimum prywatności, chciałbym z tobą o czymś
pogadać.
Rozmowa z Sasuke, zanim ten
wyszedł na spotkanie z klientem, dała mi trochę do myślenia. I jakoś wolałem
pogadać o tym z Kibą, ewentualnie z Gaarą, niż z moim facetem. Padło na Kibę,
ponieważ z nim spotykałem się zdecydowanie rzadziej niż z Gaarą i stwierdziłem,
że przyjaźń, tak jak i miłość, trzeba pielęgnować, żeby nie umarła śmiercią
naturalną, tak jak to zwykle bywa, kiedy dwóch przyjaciół długo się nie widuje,
o rozmowie, chociażby i przez telefon, nie wspominając. Oczywiście, są
przyjaźnie, w których dwoje ludzi może nie widzieć się i nie rozmawiać ze sobą
przez wiele miesięcy i podejrzewałem nawet, że moja i Kiby do takich właśnie
należała. Nie znaczyło to jednak, że skoro ja miałem czas i on miał czas, nie
mogliśmy się spotkać i pogadać.
– Mam się bać? – zażartował
szatyn, a ja uśmiechnąłem się krzywo. Przyjaciel doskonale wiedział, co mógł
ten uśmiech oznaczać, więc westchnął cierpiętniczo i poprowadził mnie do
stolika. – Jest prawie pusto. Siadaj, ja idę zamówić piwo.
W akompaniamencie
oddalających się kroków Kiby usiadłem na krzesełku i wciągnąłem zapach. A
pachniało tutaj całkiem przyjemnie. Nie tanim piwem i przepoconymi gośćmi, jak
to zwykle bywało w pubach lub barach o tej porze roku. Lokal miał klimatyzację,
więc powietrze było czyste i nieskalane zapachami różnych ludzi. Dodatkowo,
właściciel musiał postarać się o jakieś odświeżacze powietrza czy coś
podobnego, bo wyraźnie czułem orzeźwiający zapach cytrusów.
– Jestem. – Usłyszałem głos
Kiby i po szuraniu krzesła o podłogę zorientowałem się, że usiadł naprzeciwko
mnie. – Twoje piwo. – Postawił przede mną kufel, o czym świadczył tak dobrze
już znajomy odgłos stuknięcia. – No to? O czym chciałeś pogadać? – zapytał.
– Człowieku, nie tak od razu
– odpowiedziałem. – Najpierw się napijmy. Przy drugim piwie może, podkreślam
może, nabiorę więcej odwagi, żeby gadać z tobą o tak osobistych, intymnych
szczegółach mojego życia. – Westchnąłem cicho. Owszem, znaliśmy się z Inuzuką
jak przysłowiowe łyse konie, jednak takie zwierzenia wciąż mnie krępowały,
niezależnie od osoby, do której były adresowane. Kiba gwizdnął cicho, po czym
się roześmiał.
– Chcesz gadać o seksie?
Westchnąłem ciężko, po czym
pokręciłem głową.
– Jesteś niepoprawny. Mów, co
u ciebie, a przy okazji wypijemy to pierwsze piwo.
Słuchałem Kiby ze
stuprocentowym zainteresowaniem, jednocześnie sącząc swoje piwo. Było naprawdę
dobre i mógłbym przysiąc, że nigdy wcześniej lepszego nie piłem. Byłem prostym
facetem i może nie piłem jakichś szczynowatych trunków, typu piwo z
supermarketu za kilka jenów albo tanie wino z Biedronki, jednak do szczęścia
wystarczyło mi piwo jakiejś powszechnie znanej i sprawdzonej oraz dobrze
reklamowanej marki. Nie byłem żadnym smakoszem, więc nigdy nie chodziłem po
różnych barach i nie próbowałem piw, wybierając te najlepsze. Jednak po wypiciu
połowy kufla byłem pewien, że niedługo zabiorę tutaj Sasuke. Kiba mówił o
pracy, o tym, jakich ostatnio miał pacjentów. Śmiałem się do rozpuku, kiedy
opowiadał o jakiejś małolacie, która przyszła do niego ze swoim Yorkiem, a ten
co chwilę na niego warczał i raz nawet go ugryzł. Mówił też o Hinacie – o tym,
że planują przeprowadzkę do wspólnego, większego mieszkania i o tym, że szatyn
zamierza jej się oświadczyć. Cieszyłem się tym, że jest szczęśliwy i że
wreszcie poznał kogoś, z kim może planować wspólną przyszłość. Kiedy skończył
opowiadać o ich wspólnym tygodniu na Majorce, akurat kończyliśmy pierwsze piwo.
– To co, pójdę zamówić
kolejne? – zapytał Kiba, a ja skinąłem głową. Po kilku minutach dzierżyłem w
dłoniach drugi, pełny piwa kufel. – Dobra, teraz twoja kolej. O czym chciałeś
pogadać?
Upiłem łyk złocistego
trunku, jak najdłużej odwlekając to, co chciałem powiedzieć. Szatyn czekał
cierpliwie, aż zacznę.
– Pytałeś, czy chcę gadać o
seksie – zacząłem, mówiąc stosunkowo cicho jak na mnie. Byłem głośnym
człowiekiem i często przyłapywałem się na tym, że mówię głośniej niż
powinienem. – Chcę. – Westchnąłem cicho. – Jak znam ciebie, wyśmiejesz mój
problem, ale… – zawahałem się na moment. – Myślę, że uprawiam za dużo seksu.
Po tych słowach zapadła
cisza przerywana tykaniem zegara wiszącego na ścianie i cichą rozmową
prowadzoną przez jakąś parę w drugim końcu pomieszczenia.
– Co? – zapytał elokwentnie
Kiba. – Za dużo seksu? Można tak w ogóle?
– Można – odparłem. – Chodzi
mi o to, że odkąd kochaliśmy się z Sasuke po raz pierwszy, to niemal za każdym
razem, kiedy mamy okazję, idziemy do łóżka. Dzisiejsza rozmowa przed jego
wyjściem dała mi do myślenia. – Streściłem Kibie tę rozmowę, a on wysłuchał
mnie w spokoju.
– Jak często się bzykacie? –
zapytał, kiedy skończyłem. – Codziennie?
– No – przyznałem. – I
czasami nie jest to tylko jeden raz. – Westchnąłem ciężko. – Czasami
zastanawiam się, czy nie jest to uzależnienie. Już. – Zmarszczyłem brwi, po
czym pociągnąłem potężny łyk piwa. Kiedy odstawiłem kufel z powrotem na stolik,
Kiba parsknął śmiechem. Przewróciłem oczami, bo innej reakcji na taki problem
nie mogłem się po nim spodziewać.
– Stary, z czym do ludzi.
Serio się martwisz? – Kiedy otrzymał odpowiedź w postaci krótkiego kiwnięcia
głową, parsknął cicho. – Słuchaj, może i nie znam się na seksoholizmie od
strony psychologicznej, fizycznej czy tam medycznej, cholera wie. Kurwa, jesteś
młodym facetem, on też. To normalne, że ciągle macie na siebie ochotę.
Podniecają cię inni? Nie wiem, masz ochotę zadzwonić po kogoś, żeby cię
przeleciał, kiedy Uchiha jest na spotkaniu i nie ma go te kilka godzin w
mieszkaniu?
– Oczywiście, że nie! –
zawołałem oburzony. Skąd w ogóle tak głupie pytania?
– Seksoholicy tak mają.
Serio, czytałem kiedyś jakieś wypowiedzi na necie. A to, że masz ochotę na
swojego faceta, nawet przez większość doby, dobrze o tobie świadczy. O nim
zresztą też, skoro ma na ciebie taką samą ochotę. Stary, niejeden
pozazdrościłby ci życia seksualnego, a ty się tym martwisz.
– Skoro tak mówisz –
mruknąłem i nieco się uspokoiłem. W sumie, Kiba miał rację. – Ale jeszcze
nigdy, będąc w żadnym związku, tak nie miałem. A przecież z Gaarą też
mieszkałem i jakoś nie lądowaliśmy co chwilę w łóżku – dopowiedziałem jeszcze.
– Nie mówiłeś kiedyś, że
Sasuke to idealny facet? – zapytał szatyn, a ja kiwnąłem głową. – I że to twój
najlepszy facet i masz nadzieję, że to już na całe życie, do grobowej deski? –
Ponownie kiwnąłem głową. – No więc właśnie. To twoja odpowiedź – rzekł tonem
znawcy, a ja nie mogłem nie parsknąć śmiechem.
– Czyli co, Sasuke tak
bardzo mnie podnieca i mam na niego ciągłą ochotę dlatego, że to mój najlepszy
facet i wiążę z nim nadzieję na wspólną przyszłość?
– Tak.
Milczałem przez dłuższą
chwilę, układając sobie w głowie to, co powiedział mi przyjaciel. Kiedy już
wszystko wskoczyło na swoje miejsce, przyznałem szatynowi rację i sprzedałem
sobie mentalnego kopniaka za zamartwianie się czymś takim. Kiba miał rację –
większość ludzi pozazdrościłaby mi życia seksualnego.
– Dzięki. – Posłałem mu
jeden ze swoich najszerszych uśmiechów, po czym rozparłem się wygodnie na
krześle. – Jak ci się gadało o seksie dwóch facetów? – zapytałem złośliwie, nie
mogąc się powstrzymać. Kiba westchnął ciężko.
– Dziwnie. Ale z uwagi na
fakt, że jesteś moim przyjacielem, nie będę starał się wymazać tej rozmowy z
pamięci – powiedział uszczypliwie i wiedziałem, że żartował. Roześmialiśmy się
obaj, po czym, przy miłej pogawędce, skończyliśmy drugie piwo i wypiliśmy
trzecie.
W pubie spędziliśmy dobre
trzy godziny i myślałem, że Sasuke będzie już w domu, kiedy wrócę. Pomyliłem
się. Z uwagi na fakt, że minęła dobra godzina od jego wyjścia aż do momentu,
kiedy po mnie przyszedł Kiba, nie było go już prawie pięć godzin. Niepocieszony
tym faktem udałem się do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia.
Byłem głodny, ale w połowie otwierania lodówki uświadomiłem sobie, że mieliśmy
pojechać z Sasuke na zakupy i uzupełnić nasze zapasy jedzenia. Wczoraj o tym
zapomnieliśmy, zamawiając na kolację pizzę, a dzisiaj rano nie było na to
czasu. Cholera. Wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Sasuke. Nie
odebrał, ale też nie rozłączył się, co znaczyło jedno – albo był tak
zaangażowany w spotkanie z klientem albo prowadził samochód. Tak czy tak, nie
mógł odebrać. Westchnąłem ciężko i wybrałem numer zaufanej restauracji, w
której oferowali dowóz dań do domu. Zamówiłem sushi. Wziąłem też porcję dla mojego
faceta, wiedząc, że nie zje niczego na mieście. Nigdy tak nie robił, zawsze
wracał do mnie i razem coś jedliśmy. Po złożeniu zamówienia zaparzyłem sobie
mrożoną kawę, która miała w sobie dwa plusy – po raz, była kawą, po dwa, była
mrożona. Idealna na upalne dni. Ze szklanką w dłoni przeszedłem do salonu i
rozsiadłem się wygodnie na kanapie, uprzednio włączając wieżę. Odchyliłem głowę
na oparcie i wsłuchałem się w głos Tylera, wokalisty twenty one pilots. Nie
wiem, ile czasu upłynęło, ale po którejś z kolei piosence usłyszałem dzwonek do
drzwi. Wstałem z kanapy i sprawdziłem, czy mam portfel w kieszeni. Dopiero
potem poszedłem otworzyć.
– Dzień dobry – przywitał
się ze mną młody dostawca.
– Dzień dobry. – Dobrze go
znałem, więc po odebraniu zamówienia podałem mu portfel. Chłopak poinformował
mnie o kwocie wyjętej ze środka oraz o wysokości reszty, po czym życzył mi
smacznego i pożegnał się. Innych mogłoby zdziwić to, że aż tak ufałem dostawcy
i bez obaw podałem mu swój portfel, ale ja znałem tę restaurację na długo przed
tym, zanim straciłem wzrok. Tego chłopaka również, dlatego wiedziałem, że mogę
mu zaufać. Raz zamówiłem jedzenie już po utracie wzroku, akurat wtedy on je
dostarczył. Kiedy zorientował się w sytuacji, obiecał, że w miarę możliwości to
on będzie dostarczał mi dania, a ja żartobliwie nazwałem go moim osobistym
dostawcą. Uśmiechając się lekko do wspomnień poszedłem do kuchni, gdzie niemal
od razu zabrałem się za jedzenie. Byłem głodny jak wilk, jednak głód nie
pozwolił zarejestrować mi faktu, że oto minęła już kolejna godzina, a Sasuke
wciąż nie było. Już miałem ponownie wybrać jego numer, ale w momencie
wyciągania telefonu z kieszeni usłyszałem, jak wchodzi do mieszkania. Odłożyłem
komórkę na stół i poszedłem na korytarz.
– Cześć – rzuciłem. – Co tak
długo? – zapytałem, nie mogąc się powstrzymać.
– Cześć – mruknął Sasuke. –
A daj spokój. Nie dość, że to projekt dwupiętrowego domu, to jeszcze w drodze
powrotnej nadziałem się na korek bez możliwości objazdu. Jakiś wypadek był –
powiedział w ramach wyjaśnień. – W dodatku klimatyzacja w samochodzie mi nawala
i całe ubranie się do mnie klei. Będę musiał pojechać z tym do mechanika, ale
póki co idę wziąć prysznic. – Uchiha wycisnął na moich ustach mocny pocałunek,
po czym skierował swoje kroki w stronę łazienki. – A wiesz, co jeszcze? Ktoś
podwędził mi marynarkę. Myślałem, że mnie szlag trafi, kiedy to zauważyłem.
– Jak to? Tę, którą ode mnie
dostałeś? – zapytałem zaskoczony. Ludzie bywali różni, ale żeby kraść coś komuś
w biały dzień? W dodatku w miejscu publicznym?
– Tak, tę samą. – Westchnął
ciężko Sasuke. – Przewiesiłem ją przez oparcie krzesła, a kiedy już zbierałem
się do wyjścia, nie było jej. W dodatku nie miałem możliwości, aby nabrać
jakichkolwiek podejrzeń, kto to mógł zrobić, bo kawiarnia była niemal pełna.
Westchnąłem cicho. Kupiłem
Sasuke marynarkę jakiś czas temu, podczas zakupów, na które wyciągnęła mnie
mama. Wpadła pewnego razu do mieszkania i niemal siłą z niego wygoniła.
Marynarka miała przyjemny w dotyku materiał i była grafitowa.
– Szkoda – mruknąłem. –
Ludzie jednak są bezczelni.
– Nie martw się, skarbie –
powiedział łagodnie Sasuke. – Dobra, idę pod prysznic, a potem coś zjem.
– Zamówiłem nam sushi. Ja
już swoje zjadłem, ale twoja porcja czeka.
– Świetnie. – Sasuke podszedł
do mnie i pocałował mnie krótko w usta. – Jak zjem, musimy w końcu pojechać na
te zakupy – dodał jeszcze, zanim zniknął w łazience.
______________________________
Aga - spoko, nic się nie stało :). Za każdym razem, kiedy piszę o tym, że przydałoby się więcej komentarzy, mam na myśli tylko i wyłącznie te osoby, które w ogóle nie komentują. To, że ktoś czasami może nie mieć czasu i być zajęty czymś przez cały tydzień (doskonale wiem, jak to jest) w pełni rozumiem :). Gdyby Naruto powiedział o wszystkim, to fakt, nie byłoby tej sytuacji, ale też nie byłoby tego rozdziału XD. To miała być przejściówka, tak samo jak i rozdział 20. Tak, Sasuke zdecydowanie sprawia przyjemność rozpieszczanie Naruto :).
Lu - dziękuję za taki długi komentarz! :* Hahaha, nieśmiały Sasuke nie funkcjonuje w tym świecie XD. Zresztą, przecież już poznał Kushinę i Minato, mógł jedynie stresować się poznaniem Tsunade i starego zboka. I tak pewnie było, ale niech to pozostanie jego tajemnicą XD. Ogólnie o seksie można rozmawiać, w końcu to nie jest żaden temat tabu, no ale fakt, zdradzać pewne fakty chrzestnemu własnego chłopaka, w dodatku przy jego rodzicach.. Przegięcie.
O tym telefonie już Ci pisałam na mailu, z czego to wzięłam :). Sama wykastrowałabym Sasuke, gdyby nie poszedł za Naruto. Zgaduję, że byś mi w tym pomogła :P. Jiraiya w mandze też jest taki zboczony, to nieodłączna część jego osobowości i tu, w moim opowiadaniu, nie mogło być inaczej.
Ja też mam do Itachi'ego słabość. A fajne fanficki, ale nieukończone, są najgorsze, bo nie możesz się dowiedzieć, co było dalej. Hm, w sumie podsunęłaś mi pomysł z tą kolacyjką :P. Dzięki :*.
No przykre, ale oprócz lekkiego upomnienia nie mam wpływu na ilość komentarzy. Chociaż.. myślałam o tym, żeby wysyłać rozdziały na maile osobom, które komentują w ogóle (czyli tym, które komentują od czasu do czasu też). Ale jeszcze musiałabym się nad tym zastanowić. Sasuke jest idealny według Naruto i to wystarczy :). Nie ma to jak wena, która podczas oglądania przeze mnie serialu pcha mi do głowy różne pomysły XD.
Alys - to najgorsze, co może stać się tuż po napisaniu komentarza. Współczuję i rozumiem Twoją złość :P.
Spoko, nic się nie stało XD. Ostatnio staram się wrzucać rozdziały co tydzień i myślę, że taki stan rzeczy utrzyma się dłużej. Także spodziewaj się nowego rozdziału co niedzielę lub co poniedziałek :). O, widzę, że Ty też byłaś ostatnio chora. Tak samo jak ja.
Fajnie, że Jiraiya zrobił Ci dzień XD. Mi tylko jedna osoba może aż tak bardzo wtrącać się w życie prywatne, ale nie będę się tutaj nad tym rozwodzić XD. Też go zawsze z Tsunade łączyłam, bo fakt, tworzą wybuchową parę. Ah, ah, cieszę się, że końcówka Cię urzekła :D.
O pierwsza będę? O.o szok i niedowierzanie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że Naruto ma najlepsze i godne pozazdroszczenia seksy, w końcu ma idealnego faceta <3
A na początku.. Dzień dobry, panie Gre.... eee.. Uchiha! xD Kilka klapsów na powitanie? Nie ma sprawy :D On mnie zadziwia. Uwielbiam go.
Btw mam taki sam stosunek do piw jak Naruto. Czasem się napiję, bo się napiję, ze znajomymi czy coś. Ale żeby być smakoszem piwa? Nieee. Kompletnie nie rozróżniam gatunków, marek i producentów. Dla mnie wszystkie smakują tak samo. No, może rozróżnię ciemne od jasnego, ale to tyle xD
Jeszcze większym laikiem jestem w sprawach kawy, bo nie piję wcale, poproszę więc o wyjaśnienie, jak można zaparzyć mrożoną kawę? :D
Alys
Fajnie, że Naruto spotkał się z Kibą, ale nie sądziłam, że będzie mieć taki problem. Aż się uśmiechnęłam na to jak się tym zmartwił. Teraz już wie, że może się tym tylko cieszyć. Zmartwienie byłoby gdyby w ogóle ich do siebie nie ciągnęło. A tak to młody jest niech korzysta z seksu jak najwięcej. :D
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale jak Sasuke nie wracał poczułam niepokój, że coś mu się stało. Na szczęście wrócił do domu cały i zdrowy, ale spocony. :D Kocham upały, ale też nie przepadam kiedy jest jak w piekarniku. Co więcej upały i autobus bez klimatyzacji i ludzie którzy nie wiedzą co to dezodorant... Przykre. :/ Dlatego rozumiałam obawy Naruto.
Piwa nie lubię. Tego takiego normalnego. Lubię tylko smakowe i na takie z Kibą i... Nie, na takie to bym poszła z Naruto i Sasuke. :D Kaw też nie lubię. :D
Fajny ten rozdział. :)
Nieśmiały Sasuke nie byłby Sasuke. Tak, o seksie można rozmawiać, szczególnie ze znajomymi, ale z rodzicami trzeba być bardzo blisko, aby o tym mówić. Chociaż to i tak dziwne. :D
Pisałaś. :) A z tą kastracją to bym Ci pomogła. Tylko, że potem Naruto nie miałby pożytku ze swojego faceta, więc może jakąś inną karę byśmy wymyśliły. ;) Do usług z pomysłami. :*
Wysyłanie rozdziałów tym którzy komentują, mogłoby być dobre. Ale pod warunkiem wysyłania wcześniej, a o czasie wstawiania na bloga. Bo inaczej blog by umarł naturalną śmiercią. Szkoda, że ludzie mało komentują, bo uważam, że napisanie kilku zdań nie zabiera dużo czasu, ale nikogo nie zmusimy do tego. :/
Obaj są dla siebie idealni. Wena niech podsuwa Ci pomysły w każdej chwili. Nie tylko na ten tekst. :***
Zgadzam się, że blog bez komentarzy umarłby śmiercią naturalną. Tyle że samo wysyłanie rozdziałów, moim zdaniem, też nie jest idealnym pomysłem, bo ja zwyczajnie lubię czytać komentarze innych ludzi. Bo co człowiek, to opinia, a ja lubię wiedzieć, co ludzie myślą, a może zwracają uwagę na coś zupełnie innego niż ja. Szkoda by było, gdyby zostało to ograniczone do kontaktu czytelnik-autorka. Ja wolę jeszcze taki: ja-autorka-inny czytelnik :D A przecież zawsze mamy tu Luanę <3
UsuńAlys
Przeczytałam wszystko. Wszystko!! X3
OdpowiedzUsuńI jestem zachwycona~
Ano tak zapomniałam się przedstawić~ Jestem Gobi-Chan (ale mów mi Gobi) i będę częstym czytelnikiem twojego bloga ;>
Dobra nie mówiąc już o mnie.. Wspaniałe piszesz! ^^ I nie mogę się doczekać kolejnej notki~
Jak narazie to na tyle tego komentarza.
W następnej notcę bardziej odniosę się do rozdziału. A jak na teraz.. Życzę dużo weny! I czekam zniecierpliwością
Bay~
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak, o tak, najpierw klapsy, a potem... lądują w sypialni, myślałam, że Naruto będzie rozmawiał z Kibą o swojej dominacji w łóżku...
ach zapomniałam wcześniej napisać, że się bardzo cieszę z informacji, że wrócisz do tego opowiadania o elfach... ale i tak je przeczytam...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, wiesz myślałam że Naruto będzie rozmawiał z Kibą, o tym że chciałby dominować... i tak, tak najpierw klapsy, a potem ladują w łóżku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia