niedziela, 16 października 2016

20. Rodzinne spotkanie

                    O chorobie już całkiem zapomniałem. Chociaż nie zapomniałem o troskliwym i opiekuńczym Sasuke, którego wtedy doświadczałem. W pewnym momencie zacząłem myśleć, że ktoś podmienił mi faceta, ponieważ brunet przestał rzucać różnego rodzaju złośliwościami. Jednak zanim zdążyłem podzielić się moimi przemyśleniami z Uchihą, ten mnie uprzedził, mówiąc mi, że jak poleżę w łóżku dzień dłużej, to mi tyłek do niego przyrośnie, więc mam wstać i zjeść obiad przy stole. Roześmiałem się wtedy, a zaraz po tym mocno rozkaszlałem. Wynik był taki, że obiad dostałem do łóżka. Dzisiaj byłem już całkowicie zdrowy i zapomniałem o bolących płucach oraz drapiącym gardle. Była niedziela i niedawno wróciliśmy z Sasuke z restauracji, gdzie byliśmy na obiedzie. Przedtem poszliśmy na długi spacer, nie tylko po parku, ale i dalej.
                    – To co robimy? – zapytałem, moszcząc się wygodnie na kanapie, tuż obok mojego faceta.
                    – Leniuchujemy – mruknął Sasuke, kładąc mi jedną dłoń na kolanie.
                    – Mhm. – Kiwnąłem głową. – Coś poza tym?
                    – Nie, nie chce mi się.
                    – Jak się tak rozleniwisz, to nie będziesz miał potem ochoty nawet na seks – powiedziałem złośliwie, czując, jak jego dłoń przesuwa się odrobinę wyżej.
                    – O to się nie martw, skarbie. Na to zawsze mam ochotę. – Ręka Sasuke przesunęła się jeszcze wyżej, teraz była blisko mojego krocza. Chwyciłem bruneta za nadgarstek, uniemożliwiając mu dalsze ruchy.
                    – Wiem. Ale myślę, że wizyta u moich rodziców to idealne plany na niedzielne popołudnie. – Zsunąłem jego dłoń ze swojego uda, po czym wstałem z kanapy. – Ruszaj dupę, jedziemy.
                    – Ale… – zaczął Sasuke.
                    – Nie marudź – przerwałem mu. – Dawno u nich nie byliśmy, ani oni u nas. Poza tym, wczoraj dzwonił do mnie tata i mówił, że dzisiaj mają przyjechać do nich mój chrzestny Jiraiya i jego żona Tsunade. Rodzice prawdopodobnie im o tobie powiedzieli, chociaż… Nie byłbym tego taki pewien. Chrzestny do mnie nie dzwonił, a na pewno by to zrobił zaraz po tym, jakby się dowiedział. Wniosek jest jeden – jedziemy – zdecydowałem, po czym ruszyłem do korytarzyka, aby tam ubrać buty i bluzę. Na zewnątrz było już na tyle ciepło, że nie potrzebowałem wiosennej kurtki.
                    – Niech ci będzie, młotku. – Sasuke do mnie dołączył i również zaczął się ubierać. – Bądź jednak pewny, że w nocy mi to wynagrodzisz.
                    – Z przyjemnością. – Uśmiechnąłem się szeroko, po czym mocno go pocałowałem. Nim jednak brunet zdążył odwzajemnić pocałunek, odsunąłem się od niego i wyszedłem z mieszkania.


                    Pod mój rodzinny dom zajechaliśmy po godzinie. Dzisiaj była niedziela, więc takie korki na mieście były dla nas zaskoczeniem.
                    – Gotowy na poznanie mojego chrzestnego i jego żony? – zapytałem, kiedy wysiedliśmy z samochodu.
                    – A powinienem się bać?
                    – Oboje będą próbowali wlać w ciebie alkohol, dużo alkoholu. A Jiraiya dodatkowo będzie pytał cię o nasze życie łóżkowe i podpowiadał różne techniki – powiedziałem spokojnie.
                    – To może wracajmy? Póki nas jeszcze nie zauważyli.
                    Roześmiałem się głośno.
                    – No daj spokój. Nie ma czego się bać.
                    – Jasne – prychnął brunet.
                    – Przeżyjesz. – Pocałowałem go w policzek. – Chodź. – Chwyciłem go za dłoń. Podeszliśmy do drzwi, a ja wszedłem do środka. – Przyjechaliśmy! – krzyknąłem na całe gardło. Usłyszałem szybkie kroki z salonu i po chwili kochany głos mamy.
                    – Naruto, Sasuke! – moja rodzicielka wyraźnie się ucieszyła, po czym wycałowała nas w policzki. – Fajnie, że przyjechaliście. Jiraiya i Tsunade są u nas. Czego się napijecie? Kawy, herbaty, soku? Czegoś mocniejszego?
                    – Kawy – powiedzieliśmy zgodnie.
                    – Och, tak miło się na was patrzy. No dobra, idźcie do salonu i się rozgośćcie, ja zrobię kawy i zaraz do was przyjdę.
                    Mama poszła do kuchni, a my z brunetem do salonu. Kiedy weszliśmy, rozmowa ucichła.
                    – Dzień dobry – przywitałem się z szerokim uśmiechem, jednocześnie słysząc spokojne „dzień dobry” Sasuke. – Przedstawiam wam mojego mężczyznę, Sasuke Uchiha. – Wykonałem taki gest ręką, jaki wykonuje się wtedy, kiedy coś się komuś prezentuje.
                    – Młotek – mruknął Sasuke, jednak na tyle cicho, abym tylko ja mógł to usłyszeć. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
                    – No, no, mężczyznę. Jak poważnie – powiedziała Tsunade, po czym dodała z uznaniem: – Całkiem przystojny ten twój mężczyzna. – Kobieta podeszła do nas i przywitała się z brunetem. Zaraz po niej to samo uczynił Jiraiya.
                    – Wreszcie znalazłeś sobie kogoś porządnego – powiedział, poklepując mnie po ramieniu. – Chociaż ten Gaara też był całkiem w porządku.
                    – Jiraiya! – upomniała go żona i byłem pewien, że trzepnęła go w ramię. – Nie mówi się o byłym facecie przy obecnym.
                    – Nic się nie stało – zapewnił Sasuke. – Miło mi państwa poznać.
                    – Nam ciebie również – powiedziała Tsunade. – Ale mów nam po imieniu, nie jesteśmy jeszcze tacy starzy.
                    – Jasne, babciu – mruknąłem z przekąsem, za co zarobiłem lekkie trzepnięcie w bok głowy.
                    – Zachowuj się, smarkaczu!
                    Brunet roześmiał się cicho, a ja westchnąłem. Może lepiej było zostać w domu?
                    – Nie stójcie tak, siadajcie – powiedział tata.
                    – Wasza kawa! – Mama weszła do salonu, jak tylko usiedliśmy.


                    Już godzinę później byłem pewien, że lepiej by było, gdybyśmy dzisiaj z Sasuke nie przyjeżdżali do moich rodziców. Co prawda, wiedziałem, że Jiraiya będzie wypytywał Sasuke o nasze życie erotyczne, ale nie sądziłem, że Sasuke będzie mu odpowiadał! Nie wdawał się w szczegóły, wtedy chyba udusiłbym go na miejscu. O ile wcześniej nie spaliłbym się ze wstydu. I tak, brunet nie wdawał się w szczegóły, ale z udzielonych mojemu chrzestnemu informacji ten domyślił się, że używamy w łóżku zabawek. Po jednym w niewybrednych komentarzy Tsunade po prostu wyszedłem, postanawiając sobie tego wszystkiego oszczędzić. Niech się dzieje, co chce. Najpierw odwiedziłem toaletę, a potem poszedłem do kuchni zaparzyć sobie herbaty. Szło mi to opornie, bo odkąd straciłem wzrok nie bywałem u rodziców na tyle często, aby swobodnie się tutaj poruszać. Jednak pamiętałem, gdzie co się znajdowało, zanim zostałem ślepy, a rodzice od tamtego czasu niczego nie zmienili. Kiedy już herbata była gotowa, usiadłem przy stole i odetchnąłem cicho. Usłyszałem, jak ktoś staje w progu i nawet wiedziałem, kto to był.
                    – Dlaczego wyszedłeś? – zapytał Sasuke, po czym usiadł obok mnie.
                    – Bo miałem dosyć słuchania tego, jak rozmawiasz z moim chrzestnym o naszym seksie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Brunet parsknął śmiechem, a ja prychnąłem gorzko. – Jasne, śmiej się. Ale zapomnij, że przez najbliższy tydzień wpuszczę cię do sypialni. Będziesz spał na kanapie – powiedziałem spokojnie.
                    – Przepraszam, skarbie – szepnął miękko Sasuke, po czym pocałował mnie w policzek. – Ale nie rozumiem, o co ci chodzi – dodał już głośniej.
                    – O co? O to, że rozmawiasz na takie tematy z moim chrzestnym! Przy jego żonie i moich rodzicach! Przede wszystkim przy moich rodzicach! – podniosłem głos, mimo że nie zamierzałem.
                    – Nie zauważyłem, aby mieli coś przeciwko – stwierdził spokojnie Uchiha, a ja po prostu nie mogłem uwierzyć.
                    – To, że nie mają nic przeciwko nie znaczy, że możesz odpowiadać Jiraiyi!
                    – A nie mogę?
                    – Nie! Nie powinieneś.
                    Sasuke milczał przez chwilę.
                    – Więc mi tego zabraniasz? – zapytał w końcu, a jego głos był niepokojąco spokojny. Świetnie, więc się zdenerwował.
                    – Tak – odpowiedziałem. – Nie chcę, żebyś to robił.
                    – Świetnie.
                    – Wiesz co? Wracamy do domu. – Wstałem od stołu.
                    – Nie chcę.
                    Zaniemówiłem na chwilę, po czym wziąłem głęboki oddech.
                    – Więc wracam sam. Powiedz moim rodzicom… Cokolwiek – machnąłem ręką, po czym poszedłem na korytarz, gdzie ubrałem buty oraz kurtkę.
                    – Naruto? – Usłyszałem zaniepokojony głos mamy. – Coś się stało? Gdzie idziesz?
                    – Źle się czuję, idę się przejść – zmyśliłem naprędce. Jakoś nie miałem ochoty mówić mamie o tym, że pokłóciłem się z Sasuke i postanowiłem pieszo wrócić do domu.
                    – Och, no dobrze. Tylko wróć na kolację. I uważaj na siebie. – Rodzicielka cmoknęła mnie w policzek, a ja uśmiechnąłem się niemrawo.
                    – Jasne, mamo.
                    Wyszedłem z domu.


                    Co mnie naszło, żeby pieszo wracać do domu? Przecież kompletnie nie wiedziałem, gdzie iść! Szedłem więc wolno, żałując, że w tym momencie nie mam przy sobie tej przeklętej laski dla inwalidów. Co jakiś czas ktoś trącał mnie ramieniem, zapewne gdzieś się spiesząc, a ja za każdym razem płoszyłem się. Kiedy byłem na spacerze z Sasuke, czułem się bezpiecznie i wiedziałem, że nic mi się nie stanie. Teraz było wręcz przeciwnie. Bałem się, w dodatku nie mogłem nawet przejść na drugą stronę ulicy. To znaczy, teoretycznie mogłem, ale… No właśnie, ale. Bałem się. Oczywiście, mogłem zadzwonić do Sasuke, ale wciąż byłem na niego zły. Nie tylko za to, o czym rozmawiał z moim chrzestnym, ale również za to, że tak po prostu pozwolił mi wyjść. Co prawda, sam chciałem iść, ale jaki mądry facet pozwala swojemu ślepemu facetowi wracać taki kawał pieszo, w dodatku wtedy, kiedy ten facet nigdy wcześniej nigdzie nie wychodził sam?
                    – Ej, koleś! – Usłyszałem za sobą jakiś nieprzyjemny, przepity głos. – Masz może telefon?
                    Świetnie, właśnie zaczepił mnie jakiś debil, pewnie pijany. Zignorowałem go i przyspieszyłem kroku.
                    – Hej, hej! Gdzie się tak spieszysz? Zapytałem o coś.
                    Poczułem, jak dłoń tego faceta mocno zaciska się na moim ramieniu. Skrzywiłem się z bólu i chcąc, nie chcąc, zatrzymałem się.
                    – Odwal się ode mnie – powiedziałem spokojnie, patrząc w dół. Gdyby zauważył, że jestem ślepy, dopiero miałbym przekichane.
                    – Co tak ostro. – Usłyszałem jakiś inny głos. Zajebiście, było ich dwóch. – Kolega tylko zapytał, czy masz telefon.
                    Milczałem, postanawiając w ogóle się nie odzywać. Uznałem, że tak będzie lepiej. Poczułem, jak jeden z nich zaczyna przeszukiwać mi kieszenie spodni, więc szybko się odsunąłem.
                    – Zostawcie mnie w spokoju, bo zacznę krzyczeć – postanowiłem jednak się odezwać i powiedziałem pierwsze, co przyszło mi na myśl.
                    – Wątpię, aby ktokolwiek zwrócił na ciebie uwagę. Wiesz, jak ludzie reagują w takich sytuacjach. Wszyscy widzą, nikt nie reaguje. Oddaj nam telefon po dobroci, wtedy nic ci się nie stanie.
                    Przełknąłem ślinę i sięgnąłem po telefon, żeby im go oddać i mieć święty spokój. Kiedyś jeden z moich szkolnych nauczycieli powiedział, że lepiej oddać telefon, nawet bardzo drogi, niż stracić życie. Już wyciągałem rękę z telefonem w ich stronę, ale poczułem uścisk na nadgarstku. Ktoś cofnął moją dłoń, po czym wyjął mi komórkę z dłoni i schował ją z powrotem do mojej kieszeni. Poczułem zapach perfum Sasuke i odetchnąłem z ulgą.
                    – Spierdalajcie stąd – warknął brunet.
                    – Bo co? – zapytał jeden z nich, a drugi zaśmiał się paskudnie. – Pobijesz nas?
                    – Chętnie bym to zrobił, ale akurat dwóch policjantów patrzy w naszą stronę. Nie chciałbym być sądzony o dotkliwe pobicie – powiedział brunet już spokojniej i chyba mówił prawdę, bo po chwili usłyszałem, jak tamci klną pod nosem i oddalają się szybko. – Wszystko dobrze? – Sasuke chwycił mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę. Kiedy tylko kiwnąłem głową, przytulił mnie mocno.
                    – Skąd się tu wziąłeś? – zapytałem, przytulając się do niego.
                    – Szedłem za tobą.
                    – Byłeś na mnie zdenerwowany – stwierdziłem.
                    – Byłem. Ale w życiu nie puściłbym cię samego, młotku.
                    Uśmiechnąłem się lekko w jego szyję.
                    – Czyli troszczysz się o mnie nawet wtedy, kiedy jesteś na mnie zły?
                    – Tak. Bo cię kocham, idioto.
                    Roześmiałem się cicho, jednak po chwili spoważniałem.
                    – Przepraszam, że się na ciebie zdenerwowałem.
                    – Daj spokój, miałeś do tego prawo.
                    – Wiem, ale… – Westchnąłem. – No przepraszam.
                    – Ja też przepraszam. – Sasuke pocałował mnie w skroń, po czym odsunął się ode mnie. – Faktycznie nie powinienem rozmawiać z Jiraiyą o naszym seksie. Szczególnie przy twoich rodzicach.
                    Uśmiechnąłem się lekko do niego, chwytając go za dłoń.
                    – Wracamy? – zapytałem.
                    – Do domu?
                    – Nie, do moich rodziców.
                    – Okej, to chodź.


                    W moim rodzinnym domu zostaliśmy na kolacji. Kiedy tylko Jiraiya chciał wrócić do tematu seksu, powiedziałem mu, że nie chcę, aby rozmawiał o tym z Sasuke. Bez ogródek poinformowałem go o tym, że się o to pokłóciliśmy i dlatego wyszedłem. Pominąłem to, że chciałem wracać sam do domu i że zaczepiło mnie dwóch podejrzanych kolesi, którzy chcieli mnie okraść, chcąc uniknąć reprymendy od mamy. Tsunade przyznała mi rację i powiedziała mojemu chrzestnemu, że jak ten jeszcze raz zapyta mojego faceta o cokolwiek związanego z seksem, to wyśle go na kilka nocy na kanapę. Jiraiya zbył wszystko żartem, po czym powiedział, że nie rozumie, czego tak się wstydzę, w końcu udane życie seksualne to powód do dumy, a nie do wstydu. Nazwałem go podstarzałym zboczeńcem, na co wszyscy się roześmiali, włącznie ze mną i z moim chrzestnym. Reszta spotkania przebiegła w sympatycznej atmosferze, a kolacja była pyszna, w końcu moja mama świetnie umiała gotować. Do domu wróciliśmy po dziewiętnastej, a Sasuke od progu zaczął mnie całować, przypierając mnie do drzwi.
                    – Zdejmijmy chociaż buty – powiedziałem, kiedy na chwilę się ode mnie oderwał, aby rozpiąć mi bluzę.
                    – No to na co czekasz? – Brunet błyskawicznie pozbył się swoich butów, a ja parsknąłem śmiechem, ale swoje również zdjąłem.
                    – Sypialnia – zarządził, po czym chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć we właściwym kierunku. Nie doszliśmy jednak daleko, ponieważ usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. – Nie ma nas – powiedział Sasuke, dalej ciągnąc mnie w stronę sypialni.
                    – Hej, wiem, że tam jesteście! – Usłyszałem głos Itachi’ego. – Sasuke, twój samochód stoi pod blokiem.
                    Sasuke westchnął, wyraźnie poirytowany, po czym puścił moją dłoń i poszedł otworzyć.
                    – Czy ty zawsze musisz nam przeszkadzać w najmniej odpowiednich momentach? Właśnie ciągnąłem Naruto do sypialni – powiedział z wyrzutem, a ja i Itachi zgodnie się roześmialiśmy.
                    – Wybacz, braciszku – rzekł starszy Uchiha, jednak w jego głosie na próżno było szukać skruchy. – Cześć, Naruto!
                    – Cześć. – Uśmiechnąłem się.
                    – Mam nadzieję że ty, w przeciwieństwie do mojego młodszego, pyskatego brata jesteś dobrym gospodarzem i mnie ugościsz.
                    Roześmiałem się głośno, a Sasuke prychnął pod nosem.
                    – Jasne, że jestem. Czego się napijesz?
                    – Kawę poproszę.
                    Całą trójką poszliśmy do kuchni, a tam Sasuke kazał mi usiąść przy stole i sam zajął się robieniem dla nas kawy.
                    – Więc? Co cię do nas sprowadza? – zapytał młodszy Uchiha, kiedy już dołączył do nas przy stole.
                    – Naruto mówił ci, o czym ostatnio rozmawialiśmy?
                    – Tak.
                    – Więc możesz powiedzieć to swoje „a nie mówiłem”. Wczoraj związałem się z Yahiko.
                    – Super! – ucieszyłem się. – Bardzo się cieszę – zapewniłem Itachi’ego.
                    – Dzięki, Naruto. – Po głosie bruneta słyszałem, że ten również się uśmiecha. – A ty, Sasuke? Co powiesz?
                    – A co mam ci mówić? Gratuluję, że wreszcie do tego dojrzałeś i związałeś się z mężczyzną, a nie z kobietą. Też się cieszę – mruknął.
                    – Uśmiecha się? – zapytałem starszego Uchihę, chcąc się upewnić.
                    – Tak – potwierdził Itachi. Sasuke prychnął.
                    – Idioci – mruknął pod nosem, a my obaj się roześmialiśmy.


                    Itachi posiedział u nas jeszcze godzinę, a ja wypytałem go o to, jak wczoraj było. Opowiedział mi wszystko, a kiedy wyszedł, Sasuke chwycił mnie za dłoń i zaprowadził do sypialni. Po gorącym seksie i krótkim prysznicu poszliśmy spać.
______________________________
Tych komentarzy mogłoby być więcej ;). Znacie to powiedzonko, że komentarze karmią wena, a ich brak go zabija, prawda?
Lu - cieszę się bardzo, że rozdział wywołał u Ciebie takie emocje :). Też lubię takie dramaty, przede wszystkim lubię je pisać :). Tak, Sasuke zachował się trochę nieodpowiedzialnie, ale chciałam pokazać, że nawet on nie jest taki idealny i nie zawsze o wszystkim myśli. Taak, opowiadanie się przedłuży - wczoraj wymyśliłam jeszcze jedną akcję podczas oglądania "Teorii Wielkiego Podrywu" (ten serial uzależnia). :D
Alys - o nowym projekcie jeszcze nie myślę, na razie skupiam się tylko na tym :). Haha, tak, takie przeprosiny są obowiązkowe, bez nich nie mogłoby być dramy :D. Ja takie filmiki zawsze z kuzynką oglądam i się z nich śmiejemy XD. Masz kochanego brata :D. Mój zamiast krótkich horrorów pokazuje mi na YT filmiki ryjące psychę (ostatnio pokazał mi to: https://www.youtube.com/watch?v=OYa5aQb3YGE). Hm, znasz to, że kołdra to najlepsza ochrona przed duchami i innymi demonami? Obejrzyj sobie to, z kuzynką potem się nabijałyśmy podczas oglądania jednego pełnometrażowego horroru: "pamiętaj, że jak schowasz się pod kołdrę, to koniecznie zgaś światło!": https://www.youtube.com/watch?v=Jni9f7eioiI


4 komentarze:

  1. W chwili kiedy przyjechali do rodziców Naruto, widziałam Sasuke nieśmiałego, takiego chcącego schować się za swoim facetem, zapaść pod ziemię, ewentualnie schować do mysiej dziury. Ale potem wszystko się zmieniło. :) To Naruto żałował, że przyjechali do jego rodziców. Takie coś jest zawsze piękne. Jak to się role potrafią odwrócić. No, ale nie dziwię się Naruto, bo jak można na takie tematy i to przy rodzicach jednego z partnerów. Dobra, ogólnie o seksie to zdarzy się tak komuś mówić, czy kogoś o coś zapytać, w cztery oczy, nawet mamę czy tatę jak się jest blisko z rodzicami, ale tak publicznie… Masakra. Współczuję Naruto.
    I znów się pokłócili, a ten sam wyszedł. „Kiedyś jeden z moich szkolnych nauczycieli powiedział, że lepiej oddać telefon, nawet bardzo drogi, niż stracić życie.” Mądry nauczyciel. Taka prawda. Lepiej wszystko oddać, nawet samochód, ale zachować życie. Bo jest tylko jedno. Cieszę się, że Sasuke poszedł za nim. Ale wcześniej już klęłam na niego, że pozwolił mu wyjść samemu i nie poszedł za nim. Jednak poszedł. Kocha go. Kocha. :DDDD Miód na moje serce. :D
    Bardzo dobrze, że Naruto powiedział otwarcie Jiraiyi, że nie chce, aby ten rozmawiał z Sasuke o seksie. A że Naru i Sasu mają udane życie erotyczne to fakt. Ważne, że im razem dobrze tak ogólnie i w łóżku. A ze starego zboczeńca uśmiałam się. Fajnie, że reszta spotkania przyjemnie przebiegła.
    Hahahahahahaha. Biedny Sasuke. Tu dobiera się do Naruto i mu przeszkadzają. Ale za to mieli miłego gościa. Mam słabość do Itachiego. Pamiętam jak dawniej zdarzało mi czytać o nim fanficki. Jeden był fajny, ale nigdy nie został ukończony. Szkoda, że nie mam już adresu do bloga. Tak jak Sasuke też się cieszę, że Itachi poszedł po rozum do głowy i związał się z mężczyzną. Jakaś kolacyjka we czwórkę by się im przydała. Aby się mogli lepiej poznać. :)
    Z tymi komentarzami to jest krucho. Widać panuje ogólne lenistwo. Przykre. :/ Sasuke nie jest idealny. Jak każdy z nas i dobrze, że pokazałaś go z innej strony. Jeszcze coś wymyśliłaś? Super. Nie ma to jak serial, w którym jakieś wydarzenie staje się inspiracją. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skasowało mi komentarz!!!! Aghhh!!!

    Od początku:
    Jestem straszną bułą xD Minął już prawie tydzień, a ja nie zauważyłam, że został rozdział w stawiony i nie przeczytałam O.o "O chorobie już całkiem zapomniałem." - a ja nie to jest jedyne wytłumaczenie dla mojej bułowatości xD
    Podstarzały zboczeniec erotoman <3 Jiraiya made my day, chociaż tak jak Naruto nie lubię jak mi się ktoś wtrąca w życie prywatne. Ale zatęskniłam za Jiraiyą. Zawsze go shipowałam z Tsunade, tworzą razem taką wybuchową parę.
    Urzekła mnie końcówka: szczęśliwy Itachi i uśmiechnięty Sasuke <3
    Alys

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    to spotkanie rodzinnne boskie, Sasuke boi się spotkania z Jirayą... jak dobrze, że poszedł za Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział swietny, no i mamy zpotkanie rodzinne :) i tak Naruto ma rację, to co dzieje się w ich łóżku tam powinno pozostać, jak dobrze jednak, że Sasuke poszedł za nim, Itachi jest z Yahiko i jest cudnie... może zrobią taką podwójną randkę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń