Nazajutrz
byłem cały obolały i trudno było mi podnieść się z łóżka. Kiedy się obudziłem,
Sasuke już nie było, więc pewnie było dosyć późno. Sekundę po tym, jak o tym
pomyślałem, budzik poinformował mnie, że jest dziesiąta. Westchnąłem cicho, po
czym podszedłem do szafy i wyjąłem z niej przygotowane przez bruneta ubrania,
które leżały w umówionym miejscu. Poszedłem z nimi do łazienki. Wziąłem
prysznic, a woda spływająca po moim ciele miała zbawienny wpływ na obolałe
mięśnie. Szybko się wytarłem i ubrałem, nie trudząc się wysuszeniem włosów. Po
powrocie do sypialni chwyciłem za dyktafon leżący na szafce nocnej, po czym
odsłuchałem wiadomość od Sasuke. Umówiliśmy się na taki sposób komunikacji.
Jeżeli brunet wstawał wcześniej ode mnie, bo miał na przykład spotkanie z
klientem, a miał mi coś do przekazania, nagrywał to na dyktafon.
Cześć, młotku.
Wykończyłeś mnie w nocy. Mam nadzieję, że ja ciebie też i że trudno ci było
wstać z łóżka. Kanapki masz w lodówce na pierwszej półce, kawę zrób sobie sam.
W domu powinienem być między dwunastą a trzynastą. Iruka dzwonił z samego rana
i odwołał zajęcia aż do przyszłego piątku. Powiedział, cytuję: „Kakashi mnie
porwał i jestem teraz w górach. Powiedział, że nie pozwoli mi wyjechać do końca
jego urlopu. To głupie i nieodpowiedzialne. Odezwę się, kiedy wrócę”.
Pomyślałem sobie, że my też moglibyśmy gdzieś wyjechać. Pomyśl o tym. Ah, zapomniałbym.
Twoja szyja z tymi dwoma malinkami prezentuje się fantastycznie. Do zobaczenia,
skarbie.
Kiedy
głos bruneta ucichł, przez chwilę siedziałem, bezmyślnie ściskając dyktafon w
dłoni. Po chwili otrząsnąłem się i odłożyłem urządzenie na miejsce. Okej, mam
wolne od kursu czytania brajlem. Okej, Sasuke zaproponował wyjazd i powiedział,
że chce, abym to ja wybrał miejsce. Okej, mam dwie, pewnie mocno widoczne,
malinki na szyi. I, co najważniejsze… Powiedział „w domu”. Nazwał domem moje
mieszkanie. Poczułem ciepło w okolicach serca, po czym uśmiechnąłem się
szeroko. A zaraz potem poczułem i usłyszałem burczenie w brzuchu. Skrzywiłem
się, zły na swój własny żołądek za zepsucie takiej fajnej chwili. Z głośnym
westchnieniem wstałem i poszedłem do kuchni. No tak, po seksie zawsze byłem
głodny.
Tuż
po śniadaniu zadzwonił Sasuke i powiedział, że jednak będzie później, dopiero
około piętnastej, po czym rozłączył się, zanim zdążyłem mu odpowiedzieć. Przez
dłuższą chwilę siedziałem zaskoczony, po czym wybrałem jego numer.
–
Młotku, nie mogę…
–
Czemu tak nagle się rozłączyłeś? – przerwałem mu.
– Bo
nie mogę rozmawiać. Ten klient jest…
Przerwał
mu jakiś głos. Ktoś ponaglał go do zakończenia rozmowy. Zmarszczyłem brwi,
ponieważ znałem ten głos, tylko jeszcze nie wiedziałem skąd.
–
Właśnie słyszę. – Uśmiechnąłem się lekko pod nosem. – I jeszcze mu nie
nawtykałeś? – zapytałem kpiąco.
–
Uwierz mi, skarbie, jestem tego bliski.
Ponownie
się uśmiechnąłem, tym razem szerzej.
–
Lubię, jak mówisz do mnie „skarbie”. Powodzenia i wracaj szybko. Kocham cię.
– Ja
ciebie też, skarbie. – Sasuke zakończył połączenie, lecz zanim to zrobił,
ponownie usłyszałem głos jego klienta, który znowu poganiał mojego faceta. Za
grosz kultury! Rozumiem, że „klient – nasz pan” i „klient płaci, klient
wymaga”, ale bez przesady. Poza tym, wciąż zastanawiałem się, skąd znam głos
tego faceta. Po kilku minutach wytężonego myślenia niczego sobie nie
przypomniałem. Ziewnąłem szeroko, nie kłopocząc się z zasłanianiem ust. A może
się zdrzemnę? To całkiem dobry pomysł, biorąc poprawkę na to, że z Sasuke
zasnęliśmy dopiero około piątej nad ranem.
Obudziło
mnie przyjemne uczucie. Na granicy snu i świadomości czułem, jak dłonie Sasuke
wkradają się pod moją bluzkę i gładzą najpierw mój brzuch, a następnie klatkę
piersiową. Mruknąłem z aprobatą, wyciągając przed siebie ręce, by chwycić jego
twarz i przyciągnąć ją do pocałunku. Pierwszym, co mnie zaniepokoiło, był
wyraźnie wyczuwalny zarost na twarzy. Sasuke nie miał zarostu, powiedział mi
kiedyś, że wygląda z nim jak debil i woli być gładki na twarzy. Drugim, co mnie
zaniepokoiło, był brak dłuższych kosmyków włosów. Momentalnie obudziłem się na
dobre, z całej siły odpychając od siebie intruza i szeroko otwierając oczy.
Wstałem gwałtownie z kanapy, łapiąc za telefon leżący na stoliku do kawy,
instynktownie cofając się pod samą ścianę, blisko wejścia do sypialni. Byłem
przerażony, a jednocześnie, co bardzo mnie zadziwiało, zachowałem jako taką
zdolność logicznego myślenia, tym samym nie zapominając o telefonie i
znalezieniu się blisko miejsca, w którym będę choć częściowo bezpieczny, czyli
sypialni. Sama ucieczka to był instynkt, chyba każdy by tak zrobił na moim
miejscu.
–
Kim jesteś? – zapytałem, mimo że nie liczyłem na odpowiedź. Usłyszałem nieprzyjemny
śmiech oraz powolne kroki. Intruz szedł w moim kierunku.
–
Ślepy mi się trafił? Idealnie. – Zadowolenie w jego głosie było aż nad wyraz
słyszalne. Przełknąłem ślinę i przesunąłem się bliżej drzwi do sypialni. –
Nawet nie próbuj uciekać, nie masz szans, maleńki. Co prawda, chciałem cię
okraść. Sam się o to prosiłeś, zostawiłeś otwarte drzwi.
–
Jest dzień – usprawiedliwiłem się, mimo że nie musiałem tego robić przed kimś
takim jak on. Jeszcze jeden krok w kierunku sypialni.
–
Ślepy powinien zamykać się nawet za dnia – pouczył mnie, a ja aż sapnąłem ze
złości. Co za palant! I jeszcze jeden krok.
–
Wiem, że jestem ślepy, nie musisz mi o tym przypominać – warknąłem. I jeszcze
jeden krok. Przesunąłem dłonią po ścianie, aż natrafiłem na klamkę.
–
Wkurwiasz mnie. – Teraz już w jego głosie nie słyszałem rozbawienia, tylko
zdenerwowanie.
– I
vice versa – mruknąłem, po czym szybko otworzyłem drzwi sypialni i wbiegłem do
środka, zatrzaskując je za sobą. Jedną ręką szybko przekręciłem klucz w zamku.
Ledwie zdążyłem, bo już po ułamku sekundy usłyszałem szarpnięcie za klamkę, a
potem głośne uderzenie, zapewne pięścią, w drzwi i wiązankę przekleństw oraz
gróźb. Serce biło mi chyba ze trzy razy szybciej niż normalnie, a dłonie się
trzęsły. Z trudem odblokowałem telefon, po czym wybrałem numer Sasuke. Miałem
go jako pierwszego na liście ulubionych połączeń i teraz dziękowałem wszystkim
znanym mi bóstwom za to, że już dawno nauczyłem się orientacyjnie wybierać
numery. Przyłożyłem telefon do ucha, coraz bardziej przerażony ciszą po drugiej
stronie drzwi. Nie chciało wierzyć mi się w to, że napastnik odpuścił sobie i
uciekł. Sasuke nie odbierał, włączyła się poczta głosowa. Wybrałem jego numer
jeszcze raz. Tym razem odebrał po czterech sygnałach.
–
Młocie, prowadzę i nie mogę teraz…
–
Sasuke! – krzyknąłem, po czym zaczerpnąłem powietrza. – W mieszkaniu ktoś jest,
jakiś facet. Spałem i obudziłem się, kiedy poczułem, że ktoś mnie dotyka. To
był on. Chce mnie okraść. Udało mi się uciec do sypialni i zamknąć się tu, ale
boję się. – Ponownie w ciągu kilku minut zadziwiłem sam siebie. Tym razem tym,
że głos ani razu mi nie zadrżał.
–
Wezwę policję, będę jak najszybciej. – Sasuke rozłączył się. Zacząłem nerwowo krążyć
po sypialni. Teraz już byłem całkiem roztrzęsiony. Bałem się, cholernie się
bałem. Nigdy nie należałem do słabych, ale ten facet mógł mieć broń.
–
Tutaj jest? – Usłyszałem nagle i zamarłem. To nie był głos tego napastnika.
–
Ta, zamknął się na klucz. Masz spluwę?
–
Jasne, że mam, idioto. Sam też mogłeś o tym pomyśleć, teraz nie musiałbyś mnie
wzywać.
– Co
za różnica? Mieszkanie naprzeciwko sprawdzimy później. Nawet z zamkiem jeszcze
się nie rozprawiłeś.
– Bo
nie mogłem strzelić, inni usłyszeliby strzał i zadzwonili po policję, debilu.
Ale teraz jestem wkurwiony i mam to gdzieś! Zdążymy się z nim rozprawić i
zwiać, zanim ktoś tu przyjedzie. Mam ochotę zaruchać, okradniemy kogoś innego.
Dobra, koniec pierdolenia.
Sasuke
też chcą okraść. I jest ich dwóch. Oni chcą… Nawet przez myśl nie mogło mi to
przejść. Co mam robić?! Cofnąłem się pod samą ścianę i natrafiłem na… No tak!
Okno! Przecież mieszkam na parterze, wyskoczę i ucieknę. A jeśli na zewnątrz
jest ich więcej? Nim jednak zdążyłem się nad wszystkim porządnie zastanowić,
usłyszałem strzał. Zamarłem przerażony. Drzwi od sypialni z hukiem uderzyły o
ścianę, a mi telefon wypadł z ręki.
–
Mamy cię – powiedział ten, który dopiero przyszedł. Serce ze strachu podeszło
mi do gardła.
–
Zostawcie mnie. Możecie wziąć wszystko, ale mnie zostawcie – powiedziałem
szybko, niemal przyklejając się plecami do ściany. Usłyszałem rozbawione
prychnięcie.
–
Chcemy ciebie, maleńki.
Tuż
po tych słowach poczułem, jak jeden z nich odpycha mnie od ściany, a drugi
krępuje ręce na plecach, czymś je wiążąc. Nim zdążyłem krzyknąć, zostałem
zakneblowany.
–
Będziesz się rzucał, to cię zabiję. – Usłyszałem i poczułem zimną stal na szyi.
Zadrżałem z przerażenia. Z bezsilności łzy napłynęły mi do oczu. – Grzeczny
chłopiec.
Zacisnąłem
powieki, modląc się o cud. Czułem, jak jeden z nich rozpina mi spodnie i obsuwa
je w dół razem z bielizną, a drugi popycha mnie do przodu. Upadłem na podłogę,
boleśnie uderzając o nią policzkiem. Dłonie jednego z nich zacisnęły się wokół
moich bioder i uniosły je w górę. Drugi chwycił mnie za włosy i uniósł moją
głowę.
–
Obciągniesz mi – warknął, po czym zsunął materiał z moich ust i wepchnął w nie
swojego penisa. Zadławiłem się. Chciałem cofnąć głowę, ale napastnik
przytrzymał ją w miejscu i zaczął szybko poruszać biodrami. Jednocześnie
poczułem, jak ten drugi przesuwa czymś twardym po moim wejściu. Doskonale
wiedziałem, co to jest. Zaszlochałem, co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ
tylko zakrztusiłem się jeszcze bardziej i trudno było mi złapać oddech. Czułem,
że brakuje mi powietrza. Chciałem, żeby było już po wszystkim.
–
Teraz cię zaboli. – Usłyszałem pełen jakiegoś chorego rozbawienia głos i
szarpnąłem biodrami w przód. – Nie ruszaj się, dziwko! – krzyknął napastnik, a
ja poczułem, że chcę umrzeć. Gdyby Sasuke tu był… I w tym momencie usłyszałem,
jak ktoś wpada do mieszkania. Kilka osób.
–
Odsuńcie się od niego! – Usłyszałem ostry głos jakiegoś mężczyzny. Policja?
Poczułem, jak obaj napastnicy mnie puszczają. Zaczerpnąłem głęboko powietrza i
opadłem na bok, przysuwając kolana do klatki piersiowej. Byłem przerażony i
wyczerpany, bolał mnie prawy policzek. – Ręce za głową, zostańcie na kolanach.
–
Mówiłeś, że zdążymy – warknął jeden z napastników.
–
Zamknąć się! – nakazał im jeden z policjantów. Usłyszałem, jak ktoś do mnie
podchodzi, po czym poczułem, jak ta sama osoba uwalnia moje ręce. Natychmiast
podciągnęłam spodnie i bieliznę, po czym wycofałem się pod ścianę.
–
Spokojnie, już wszystko jest w porządku. – Usłyszałem ciepły, kobiecy głos. –
Powinieneś jechać do szpitala.
–
Nie chcę, nic mi nie jest. Chcę do Sasuke. – Może i w tym momencie zachowywałem
się jak małe dziecko, ale nie przejmowałem się tym. Jedyne, czego chciałem, to
właśnie przytulić się do Sasuke, a potem przespać kilka dni i o wszystkim
zapomnieć. I jak na zawołanie usłyszałem szybkie, znajome kroki.
–
Naruto! – zawołał brunet, a ja z trudem podniosłem się z podłogi. Kiedy do mnie
podszedł, natychmiast przytuliłem się do niego. – Nic ci nie jest? – Ucicha odsunął
mnie na odległość ramion, zapewne chcąc mnie obejrzeć, jednak ja tylko
pokręciłem głową i ponownie przytuliłem się do niego. Brunet objął mnie mocno.
–
Jak dobrze, że już jesteś – powiedziałem, po czym rozpłakałem się, czując
ogromną ulgę. Przerażenie powoli mnie opuszczało, a przeświadczenie, że teraz
już będzie dobrze, bo zagrożenie minęło na dobre, rosło z każdą sekundą. Bo
Sasuke tu był, a przy nim byłem bezpieczny.
– Ma
pan na imię Naruto? – zapytała ta sama policjantka, która przedtem mnie
uspokajała.
–
Tak, Uzumaki Naruto – odpowiedział za mnie brunet.
– A
pan?
–
Uchiha Sasuke.
–
Dobrze. Pan Uzumaki powinien pojechać do szpitala. Kiedy tutaj weszliśmy… –
Policjantka opowiedziała o tym, jaki widok zastała wraz z resztą policjantów
tuż po wejściu do sypialni oraz o tym, co wydarzyło się później. Czułem, jak z
każdym słowem kobiety ramiona Sasuke zaciskają się coraz mocniej, jednak nie
przeszkadzało mi to. – Jutro będziemy chcieli przesłuchać pana Uzumakiego.
Dzisiaj powinien odpocząć. Teraz zostawimy panów samych. Na posterunek proszę
zgłosić się jutro między szesnastą a siedemnastą. Do widzenia.
– Do
widzenia – odpowiedział brunet. Po chwili w mieszkaniu zrobiło się cicho. –
Połóż się, skarbie. Położę się z tobą.
–
Muszę umyć zęby i wziąć prysznic. – Odsunąłem się od niego i skierowałem swoje
kroki do łazienki.
–
Ale…
–
Muszę, Sasuke. – Zatrzymałem się i odwróciłem w jego stronę, jednocześnie
wyciągając w jego kierunku dłoń. – Chodź ze mną – poprosiłem.
–
Dobrze. – Sasuke chwycił moją dłoń i razem poszliśmy do łazienki. W środku
natychmiast rozebrałem się, po czym nałożyłem na szczoteczkę pastę do zębów i
zacząłem je zawzięcie szorować. Umyłem zęby dwa razy, a potem porządnie
wypłukałem usta płynem go higieny jamy ustnej. Miałem ochotę zwymiotować na
samo wspomnienie tego, co jeszcze jakieś pół godziny temu miałem w buzi.
Powstrzymując torsje, ponownie zacząłem szorować zęby. Sasuke nie reagował, ale
czułem, że stoi tuż przy mnie. Nie przerywał mi, nie próbował mnie w żaden
sposób powstrzymać, chociaż wiedziałem, że widzi krew w zlewie. Sam czułem w
ustach jej lekki posmak i czułem ból dziąseł poranionych przez szczoteczkę.
Wiedziałem, że myję zęby zbyt ostro, ale nie panowałem nad tym. Kiedy
skończyłem, przepłukałem usta wodą, a potem ponownie płynem o ostrym, miętowym
smaku. Kiedy skończyłem, odetchnąłem głośno i wszedłem pod prysznic. Brunet
wszedł tuż za mną i zasunął drzwi kabiny. Chwyciłem w dłoń gąbkę, ale odebrał
ją ode mnie. Odkręcił kurki z zimną i gorącą wodą, sprawiając, że ta była letnia,
po czym zaczął mnie myć. Stałem przed nim z pochyloną głową, czując na skórze
miękki materiał gąbki i dłoń Sasuke. Kiedy skończył myć moje ciało, umył mi
włosy, a na końcu spłukał dokładnie całą pianę. Zakręcił wodę i ostrożnie
wyprowadził mnie z kabiny. Wytarł najpierw mnie, a potem siebie ręcznikiem. Za
rękę zaprowadził mnie z powrotem do sypialni. Ubrał mnie w długie spodnie od
dresu i w ciepły sweter na długi rękaw. Kiedy mnie do siebie przytulił,
poczułem, że sam ubrał się podobnie.
–
Połóż się do łóżka, zrobię ci gorącej herbaty i do ciebie wrócę. Położę się z
tobą.
Skinąłem
głową. Przez chwilę miałem ochotę powiedzieć, że nie chcę tu być, ale
powstrzymałem się przed tym. Wiedziałem, że jeśli teraz ucieknę z miejsca,
gdzie miały miejsce te wszystkie okropne rzeczy, to potem trudniej będzie mi
tutaj wrócić. Mimo że nie miałem siły, nie chciałem stwarzać sobie kolejnych
problemów. Nie chciałem bać się przebywania we własnej sypialni. Słyszałem, jak
Sasuke krząta się po kuchni, więc położyłem się do łóżka, szczelnie okrywając
się kołdrą. Było mi potwornie zimno. Zapewne z powodu tego, co się stało, bo
ogrzewanie działało i w mieszkaniu było ciepło.
–
Herbata, napij się. – Usłyszałem ciepły głos Sasuke.
–
Później się napiję. Połóż się obok.
–
Może jesteś głodny? – zapytał brunet, jednak mimo to wsunął się pod kołdrę tuż
obok mnie. Od razu przygarnął mnie do siebie ramionami, a ja wtuliłem się w
niego.
–
Nie – odpowiedziałem. Przez kilka minut leżeliśmy w ciszy. W końcu zebrałem się
w sobie. – Oni chcieli mnie…
–
Nie musisz teraz o tym mówić – przerwał mi Sasuke uspokajającym głosem.
–
Ale chcę. Muszę. Jeśli teraz tego nie zrobię, potem będzie mi trudniej ci o tym
powiedzieć. Policji też.
–
Dobrze, skarbie. Mów.
Przełknąłem
ślinę, po czym wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić. Trochę nieskładnie, ale
Sasuke mi nie przerywał. Wysłuchał mnie w ciszy, a kiedy skończyłem i znowu się
rozpłakałem, powiedział, że mnie kocha i że już jestem bezpieczny. Kołysał mnie
w swoich ramionach, dopóki nie zasnąłem.
Kiedy
się obudziłem, Sasuke obok mnie nie było. Usłyszałem, jak krząta się po kuchni,
z której dochodził smakowity zapach. Zaburczało mi w brzuchu. Westchnąłem,
siadając na łóżku. Wciąż czułem się otępiały, jednak było zdecydowanie lepiej
niż kilka godzin temu. A przynajmniej sądziłem, że minęło kilka godzin. Wstałem
i poszedłem do kuchni.
–
Jesteś. – Sasuke podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. – Kończę smażyć
kurczaka, mam nadzieję, że jesteś głodny.
–
Jestem – potwierdziłem. – Która godzina? – zacząłem nakrywać do stołu.
–
Zbliża się osiemnasta. Kolacja gotowa.
Kiedy
już wszystko było podane, Sasuke podszedł do mnie i mnie przytulił.
–
Jak się czujesz? – zapytał z troską w głosie.
–
Lepiej – powiedziałem zgodnie z prawdą. – Wciąż jestem w szoku i wciąż mi
niedobrze, ilekroć o tym pomyślę, ale dzięki tobie jest lepiej. – Zdobyłem się
na lekki uśmiech. Brunet nic nie odpowiedział, tylko ponownie pocałował mnie w
czoło. – Dziękuję, że przy mnie jesteś.
–
Nie masz mi za co dziękować, skarbie.
Wtuliłem
się w niego mocniej z cichym westchnieniem.
– A
ty jak na to wszystko zareagowałeś? – zapytałem po dłuższej chwili.
–
Zabiłbym ich obu, gdybym dostał ich teraz w swoje ręce – odpowiedział, a ton
jego głosu był ostry. – Nieważne czy teraz, czy za miesiąc czy za rok.
–
Trafiłbyś wtedy do więzienia – zauważyłem trzeźwo. – A to ostatnie, czego chcę.
–
Wiem, dlatego mam nadzieję, że to oni posiedzą w więzieniu długie lata.
– Ja
też mam taką nadzieję. – Westchnąłem głośno. – Zjedzmy, bo nam wystygnie. –
Niechętnie odsunąłem się od Sasuke, czując, jak mój żołądek upomina się o swoje
prawa.
–
Oczywiście, młotku – odpowiedział brunet, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
–
Brakowało mi tego młotka, draniu. – Zająłem swoje miejsce przy stole, odcinając
się od tego, co miało miejsce kilka godzin temu i skupiając się na rozmowie z
Sasuke.
______________________________
Cześć :). No, w końcu daję nowy rozdział. Jest wcześnie rano, rozdział kończyłam pisać w nocy, nie mogąc spać. Do pracy idę dopiero na 10:00 (na szczęście moja praca nie wymaga wielkiego wysiłku intelektualnego, a po nieprzespanej nocce mój mózg w ciągu dnia czasami się zawiesza. No ale, wymyślanie zabaw dzieciom nie jest żadną wielką filozofią), więc stwierdziłam, że rozdział dodam teraz, tym bardziej, że już dzisiaj na cały tydzień przyjeżdża do mnie młodszy kuzyn, który nie potrafi usiedzieć pięciu minut w miejscu (mimo całego uwielbienia i całej troski, jakimi go darzę, mam małą nadzieję, że po powrocie ze mną ze świetlicy będzie na tyle wykończony, by choć przez godzinę oglądać względnie spokojnie i cicho bajki XD), więc czas będę miała ograniczony. Sesja poszła dobrze, wszystko zaliczone na 4 i 5 (i jedno 3.5, ale kto by się tym przejmował), dyplom obroniony na 5. Po dużej dawce stresu związanej z obroną trochę odpoczęłam, a potem wzięłam się za pisanie nowego rozdziału i oto jest :). Co prawda, ten napad miał wyglądać trochę inaczej, bo to Sasuke miał być ofiarą, ale potem zmieniła mi się koncepcja.
Lu - Ty chętnie byś o tym poczytała, a ja chętnie bym o tym napisała. Doskonale się w tym względzie uzupełniamy, prawda? :P Co prawda, Naruto wyrwało się z tym wspólnym zamieszkaniem, ale gdyby nie zaproponował tego wtedy, zrobiłby to niedługo później. I tak, budują coś stabilnego i solidnego, chociaż szykuję im małe zachwianie w związku. Ale nic więcej nie zdradzę! XD
No cóż, bo to Neji. Nie mogę więcej napisać w tej kwestii, bo bym za dużo zdradziła ;p. A Gaara ciężko uczy się na błędach, ale może w końcu się nauczy, czas pokaże. :)
Nie ma za co, kochana. :)
RainbowMinded - dziękuję Ci za słowa pochwały :*. Cieszę się, że tak uważasz :). Na razie tylko bondage, ale będzie BDSM ;). I jeszcze raz - dziękuję! A sesja i obrona poszły dobrze, tak jak napisałam tuż pod rozdziałem :). Dziękuję za słowa otuchy :*.
Hitomi_Oyama - witam Cię na blogu :). Cieszę się, że moje twory wciągnęły Cię do tego stopnia, że aż tak szybko wszystko przeczytałaś :). Dziękuję za słowa pochwały i mam nadzieję, że powyższym rozdziałem zaspokoiłam chociaż w małym stopniu Twój czytelniczy apetyt :).
namiętny - witam na blogu :). Swoją drogą, fajny nick :P. Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam. :)
Alys - no cześć, kochana! Cieszę się, że wróciłaś :D. Koniec roku akademickiego i każda sesja to taki magiczny czas, kiedy student przepada i nie ma go dla nikogo (ja nazywam to miesiącem wyciętym z życiorysu XD).
Haha, ja wiem, że Ci wyobraźnia pracuje :P. Szczerze, nie planowałam im takiego seksu i takich upodobań w łóżku, ale wyszło jak wyszło i jak widzę po Waszych reakcjach, wyszło bardzo dobrze. Dostaniesz więcej :P.
Sesja minęła bez większego problemu (wykładowcy okazali się w porządku i wzięli pod uwagę to, że teraz wszyscy żyjemy kończeniem pisania pracy i obroną. Jednym słowem - pozwalali nam ściągać. Co prawda, nie wszyscy, ale jednak liczy się fakt. Część w ogóle odpuściła nam egzaminy, jednak coś za coś, bo w zamian musieliśmy zrobić więcej referatów i projektów). Obronę miałam 1 lipca, stres był ogromny, było mi słabo. Ale komisja okazała się przesympatyczna (nawet mój promotor się uśmiechał, a on NIGDY tego nie robi! Ale też nigdy się nie denerwuje, chodzi z głową w chmurach i mało co ogarnia z tego, co się wokół niego dzieje XD. Jednak jest bardzo w porządku), a przy ogłoszeniu wyników jeden z profesorów wszystkich nas wyściskał.
Nico - witam na blogu :). Dziękuję ślicznie za komentarz i cieszę się, że postanowiłaś go napisać :). Cieszę się również, że moje opowiadania Ci się podobają :). A Naruto owinął sobie Sasuke wokół palca. Nieświadomie i niepostrzeżenie XD. Jeżeli chodzi o Gaarę i Neji'ego, może nie w kolejnym rozdziale, ale w jeszcze kolejnym wyjaśnię, jak to było naprawdę z Karin. :)
Miki - wreszcie doczekałam się komentarza od Ciebie :P. Wiem, jak bardzo lubisz seksy, dlatego wiedziałam, że ta scena Ci się spodoba. I będzie kolejna :P.
Ja też nie lubię Karin w tym opowiadaniu. Zrobiłam z niej tą złą, jakoś najbardziej pasowała mi do tej roli. No hej, ale to, że Neji u mnie zdradzałby Gaarę, to nie powód do tego, żeby w ogóle przestać go lubić! :P
Bo są bogaci, dlatego tak sądzą. Bogaci ludzie myślą, że wszystko im wolno.
A ja w drodze do pracy miałam czas przeczytać. Eh... Ty i te twoje pomysły. Gwałt, kurcze no, wredna jesteś :-D Czekam na kolejne niespodzianki
OdpowiedzUsuńCo za bestie. Nie dość, że mieszkania okradali to jeszcze Naruto im się zachciało. Dobrze, że Naru mimo tego, że nie widzi pomyślał jak się zachować. To zawsze dało mu więcej czasu inaczej źle to by się skończyło. Odetchnęłam. Przez chwilę naprawdę sądziłam, że go zgwałcą.
OdpowiedzUsuńCzyli pierwsza myśl kierowała Cię do tego, aby zrobić to Sasuke. Też wyszłoby fajnie. :D Chociaż on by pewnie sobie inaczej poradził. Chociaż jakby mu przystawili pistolet dog łowy to nic by nie zrobił. A Naruto już wie, że drzwi się zamyka.
Tak! Doskonale się uzupełniamy, więc pisz. :DDDD
Widać, że ich związek staje się stabilny. Wiedzą jak go budować. :D
Na błędach najlepsze są lekcje. I nie, nie zdradzaj. Już Ci pisałam, że nie znoszę spoilerów. :D
Dzięki za rozdział. :*
Zanim przeczytałam rozdział, zabrałam się za Twoją odpowiedź pod nim (skutecznie unikając spoilerów co do rozdziału w komentarzach :P). Właśnie takie są obrony, że więcej stresu, więcej latania i załatwiania, więcej nieprzespanych nocy, niż potem wychodzi podczas samej obrony. Pamiętam, że na mojej obronie recenzent niemal położył się na krześle, komisja zaczęła gadać między sobą (a ja tylko kiwałam głową i się uśmiechałam), a na koniec przewodniczący komisji palnął żart lingwistyczny (ja nie humanistka, więc żart nieco z czapy, ale zapytał: "skoro mamy przeciwciało, to co jest ciałem?" :D). Jak sam stwierdził, chciał, żebym się rozluźniła i mniej stresowała, ale chyba mu nie za bardzo wyszło.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... aaaa!! Ty sadystko!! xD Mało to w życiu Naruto namieszałaś, żeby jeszcze krzywdzić go niemal wykorzystaniem przez jakiś dwóch zbirów?! Kobieto, jesteś złem (lubię to, ale ciiii... jest ciekawie xD). Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, żeby to mogło spotkać Sasuke. Mam wrażenie, że zacząłby się z nimi szarpać i w ogóle.
Na samym początku, mimo że była o nich tylko króciuteńka wzmianka, pomyślałam, że fajna para z Kakashiego i Iruki :D
Życzę Ci udanych wakacji, chociaż masz pracę ^^ Pamiętaj, żeby trochę odpocząć i złapać słońca xD
Alys
Kiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie dokładnie określić, kiedy pojawi się kolejny rozdział, gdyż z moim czasem wolnym teraz krucho (praca + młodsza kuzynka na wakacjach). Jednak sądzę, że z pewnością jakoś niedługo.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńautorko, od niedawna czytam Twoje opowiadania, i jestem pod wrażeniem, teksty są fantastyczne, cała fabuła, czyta się i chce się więcej...
a co do tego opowiadania tak mi żal Narutonprzez głupi wypadek, tak cierpi, aż doszło do tego, że chiał się zabić, ale pojawił się Sasuke i się nim zaapiekował...
mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńto było straszne, ale pomoc zdążyła w samą porę... a gdzie podział się pies, i czemu mieszkanie było otwarte...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia