Po
wczorajszych wieczornych wydarzeniach w nocy nie mogłem zasnąć. Z Sasuke
wczoraj dużo nie rozmawialiśmy. Przez kilka minut się całowaliśmy, a później
brunet pocałował mnie w czoło i powiedział, że przyjdzie rano. Przed chwilą
wybiła ósma, a ja wstałem godzinę temu, zdążyłem wziąć prysznic, nakarmić Mizu
i trochę się z nią pobawić, a nawet uszykowałem kilka kanapek, z czego część
zjadłem, drugą część zostawiając Sasuke. Kawę też sobie zaparzyłem. Obecnie
siedziałem na kanapie, głaszcząc Mizu po głowie i co jakiś czas tarmosząc ją za
uszami. Byłem szczęśliwy nie tylko z powodu wczorajszych wydarzeń, ale także z
tego, że dzisiaj sprawnie sobie ze wszystkim poradziłem. W łazience od dawna
radziłem sobie dobrze, ale dzisiaj tak samo dobrze wszystko wyszło mi w kuchni.
– Widzisz,
Mizu? Jednak nie jestem taką ofermą, za jaką się miałem – powiedziałem do suni,
uśmiechając się szeroko, a ta w odpowiedzi szczeknęła, po czym polizała mnie po
policzku. Roześmiałem się. W tle leciała składanka moich ulubionych utworów,
które dawno temu sobie zgrałem od tak, dla zwykłej wygody. Jak miałem ochotę
posłuchać konkretnej piosenki, to nie musiałem zmieniać płyty. Akurat przed
chwilą zaczął lecieć jeden z moich ulubionych kawałków. Po cichu zacząłem śpiewać
refren.
Take me high and I'll sing oh
You make everything okay, okay, okay
(okay, okay, okay)
We are one in the same oh
You take all of the pain away, away, away
(away, away, away)
Save me if I become my demons*
You make everything okay, okay, okay
(okay, okay, okay)
We are one in the same oh
You take all of the pain away, away, away
(away, away, away)
Save me if I become my demons*
Całą piosenkę znałem na pamięć, jak i wszystkie
utwory z tej płyty, ale moją uwagę od dalszego śpiewania odwrócił odgłos
otwieranych drzwi.
–
Cześć. – Uśmiechnąłem się szeroko, zwracając twarz w stronę Sasuke.
–
Cześć. – Brunet podszedł do mnie, a po chwili poczułem na ustach delikatny
pocałunek. Odwzajemniłem pieszczotę, przymykając oczy. Po kilku sekundach
Sasuke przerwał pieszczotę i przywitał się z Mizu. – Dobra, to ja zrobię
śniadanie, a potem trzeba zabrać tę młodą damę na spacer.
– My
już jedliśmy. Zostawiłem ci kilka kanapek, tylko kawę musisz sobie zrobić. Ja
ci nie zrobiłem, bo by ostygła, a ty nie lubisz zimnej.
Sasuke
przez chwilę milczał, jednak czułem, że się nade mną pochyla.
– Co
robisz? – zapytałem zdezorientowany.
–
Sprawdzam, czy nie przeciąłeś sobie palca. Ale widzę, że nie. Dobra. – Lekki
podmuch powietrza świadczył o tym, że brunet szybko się wyprostował. – To zjem
i potem idziemy na spacer. – Przesunął jeszcze dłonią po moich włosach, po czym
poszedł do kuchni. Przez chwilę siedziałem na kanapie, wciąż zdezorientowany,
po czym wstałem i również poszedłem do kuchni, a Mizu podreptała za mną. Miło
mi było, że Sasu tak się o mnie troszczył.
Na
spacerze rozmawialiśmy z Sasuke o psach dla osób niewidomych.
– No
ale nie uważasz, że taki pies ma trochę przekichane? Fakt, dostaje miłość i uwagę,
ale na przykład jak potrzebuje gdzieś się wybiegać? No bo psy tego potrzebują.
Inne mniej, drugie bardziej, ale jednak. Ja mam ciebie i mogę pozwolić Mizu na
to, żeby pobiegała po parku i się wyszalała, ale jak taki ślepy mieszka sam i
sam musi wychodzić z psem na spacer?
–
Młotku, jaki ty jesteś niedomyślny. – Sasuke westchnął ciężko, a ja mu
zawtórowałem. Cieszyłem się, że po wczorajszych wydarzeniach nie stracił nic ze
swojej uszczypliwości. W takim Sasuke się zakochałem i nie chciałbym, żeby się
nagle zmienił. – Moim zdaniem jak niewidomy wychodzi sam ze swoim psem na
spacer, to też daje mu się wybiegać. Przecież zwierzak nigdzie mu nie zwieje.
– No
niby masz rację i pewnie wielu tak robi, ale zawsze pozostaje ten strach, nie?
Psu coś się może stać albo ktoś mu może coś zrobić.
–
Wiem. Ale psy to mądre stworzenia. Jesteś weterynarzem, powinieneś wiedzieć
takie rzeczy – wytknął mi, a ja aż przystanąłem.
–
Przecież wiem! – zaperzyłem się, a Sasuke zaśmiał się pod nosem.
–
Kiedy się złościsz, to…
–
Jak mi powiesz, że jestem słodki, to cię kopnę – zagroziłem, na co Sasuke
roześmiał się jeszcze głośniej. Tak naprawdę nie byłem na niego zły i mi
również chciało się śmiać, ale nie zamierzałem dawać mu tej satysfakcji.
–
Chciałem powiedzieć, że jesteś zabawny – powiedział spokojnie, a ja
przewróciłem oczami. Mogłem się tego spodziewać. – A teraz skończmy już temat
psów przewodników. Ciesz się tym, że twoja Mizu może bez przeszkód poszaleć. –
Pocałował mnie w policzek, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. – Nie jest ci
zimno?
–
Nie. – Pokręciłem głową. – A tobie?
–
Też nie. Na kolację zabieram cię do restauracji. – Sasuke chwycił mnie za dłoń,
po czym lekko ją ścisnął, a ja odwzajemniłem gest. Cieszyłem się, że w
miejscach publicznych nie miał problemu z podobnymi gestami.
– Do
restauracji? Po co? – zapytałem zaskoczony.
– Ty
naprawdę jesteś taki niedomyślny czy tylko udajesz, żeby mnie wkurzyć? –
zapytał, pociągając mnie za rękę, dzięki czemu przyciągnął mnie do swojego
boku. Uśmiechnąłem się szeroko.
– Akurat
teraz nie udaję, ale to kusząca propozycja, więc sobie zapamiętam.
–
Nudzić to ja się z tobą nie będę – stwierdził brunet.
– No
nie – przyznałem mu rację. – Ja z tobą też nie.
Milczeliśmy
przez chwilę, aż w końcu nie wytrzymałem.
–
Więc? Po co zabierasz mnie do restauracji?
Sasuke
westchnął ciężko.
– Na
randkę, młocie.
Przez
cały dzień miałem dobry humor i co chwilę przyłapywałem się na tym, że
uśmiecham się głupawo pod nosem, co Sasuke nie raz i nie dwa mi wytknął tym
swoim złośliwo-drwiącym tonem. Nie obrażałem się na niego za to, bo i po co?
Wcześniej tego nie robiłem, więc teraz tym bardziej nie miałem takiego zamiaru,
zwłaszcza że Uchiha po prostu taki był. W zamian wolałem mu odpowiedzieć coś
równie uszczypliwego.
–
Masz jakiś garnitur, młocie? – zapytał brunet tuż po tym, jak skończył pracować
nad jednym z projektów.
–
Mam. Ale po co mi garnitur, draniu? – Przesunąłem dłonią po grzbiecie Mizu.
– Bo
idziemy do restauracji – powiedział Sasuke takim tonem, jakby to było
oczywiste, że restauracja równa się garnitur.
– No
i? Nie wystarczy, że ubiorę koszulę i jeansy?
Sasuke
westchnął zrezygnowany i byłem niemalże pewien, że pokręcił głową.
–
Nie. To jedna z najlepszych restauracji w mieście, na rezerwację trzeba czekać
średnio dwa miesiące. Takie miejsca wymagają odpowiedniego ubioru. – Sasuke
podszedł do mnie, po czym chwycił mnie za dłoń i pociągnął w górę. Mizu zsunęła
łeb z moich kolan, a ja wstałem. – Chodź do sypialni.
–
Chcesz się ze mną kochać? – zażartowałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język.
Sasuke zatrzymał się, przez co prawie na niego wpadłem. – Sasuke, przepraszam,
ja… nie wiem, co mnie…
–
Chcę się z tobą kochać – uciął moje tłumaczenie spokojnym głosem. – Ale jeszcze
nie teraz. Chodź. – Ponownie ruszył do sypialni, a ja za nim. Kiedy znaleźliśmy
się w środku, Sasuke puścił moją dłoń. Usłyszałem charakterystyczny odgłos,
więc domyśliłem się, że brunet otworzył szafę. – Okej, garnitur mam – oznajmił
po chwili. – Teraz mi powiedz, gdzie masz żelazko i deskę do prasowania.
– Też
w szafie – odparłem cicho.
Przez
chwilę panowała cisza, aż w końcu Sasuke podszedł do mnie.
– Co
się stało? – zapytał, po czym przesunął dłonią po moich włosach.
– To,
co powiedziałem. Nie chciałem, ale czasami mam niewyparzony język…
–
Nie czasami, tylko zawsze – Sasuke mi przerwał, a w jego głosie pobrzmiewało
rozbawienie. – Nie rozumiem, czym tak się przejmujesz. Nie uraziłeś mnie, jeśli
o to ci chodzi.
– Nie? – Odetchnąłem z
ulgą.
–
Nie. – Sasuke mnie pocałował, a ja odwzajemniłem pieszczotę. Nie miałem
pojęcia, gdzie Uchiha nauczył się tak dobrze całować, ale robił to
fantastycznie. Westchnąłem z ukontentowaniem, kiedy wsunął język do moich ust.
Całowaliśmy się tak dłuższą chwilę, aż w końcu Sasuke odsunął się ode mnie. –
Idź weź prysznic, a ja ci wyprasuję garnitur. Potem muszę skoczyć do siebie,
też się odświeżyć i sobie wyprasować garnitur. Będę po ciebie o siódmej, więc
mamy jeszcze godzinę. Na ósmą mamy zamówiony stolik.
– A
właśnie. – Przypomniałem sobie, o co miałem go zapytać, zanim rzuciłem tę uwagę
o kochaniu się. – Skoro na rezerwację czeka się średnio dwa miesiące, to jak ci
się udało zamówić stolik na tak szybko? Bo rezerwowałeś go wczoraj, tak?
–
Tak – potwierdził brunet. – Znam dobrze właściciela restauracji. To ja robiłem
projekt całego budynku. – Sasuke pocałował mnie krótko w usta. – A teraz leć
pod ten prysznic, bo nie zdążymy. – Odwrócił mnie tyłem do siebie, po czym
klepnął w pośladek. Podskoczyłem zaskoczony, a on roześmiał się głośno.
W
drodze do restauracji bardzo się denerwowałem i miałem nadzieję, że nie było
tego po mnie widać. Cholera, przecież to nie jest moja pierwsza w życiu randka!
Czym tak się denerwuję?
–
Jesteśmy. – Sasuke zgasił silnik, a ja odpiąłem pasy. Wysiedliśmy z samochodu,
po czym Uchiha podszedł do mnie, a ja chwyciłem go nad łokciem. – Wszystko w
porządku? – zapytał, a ja uśmiechnąłem się szeroko.
– W
jak najlepszym. Chodźmy – ponagliłem go. Za nic w świecie mu się nie przyznam,
że zżerają mnie nerwy. Po chwili znaleźliśmy się w restauracji, o czym
świadczył gwar cicho prowadzonych rozmów, a także spokojna muzyka.
–
Dzień dobry. Mamy rezerwację na dwudziestą na nazwisko Uchiha. – Usłyszałem
głos Sasuke.
–
Oczywiście. Proszę za mną – powiedział jakiś mężczyzna, zapewne pracownik
restauracji. Sasuke ruszył przed siebie, a ja poszedłem za nim, wciąż trzymając
go nad łokciem. – Oto państwa stolik. Za chwileczkę podejdzie kelner, a
tymczasem proszę wybrać coś z menu.
–
Dziękuję – odparł Sasuke, a ja milczałem. Znowu miałem wrażenie, że wszyscy się
na mnie gapią. Trochę mnie to zaskoczyło, bo na spacerach ani na zakupach już
nie miałem z tym problemu. – Usiądź. – Uchiha mi pomógł, po czym pewnie sam
zajął miejsce naprzeciw mnie. – Na pewno wszystko w porządku, Naruto? Wyglądasz
na zdenerwowanego.
– Wszystko
jest okej, naprawdę. To co mają w menu? – Zaśmiałem się trochę nerwowo i
odetchnąłem z ulgą, kiedy Sasuke tego nie skomentował, w zamian zaczynając
czytać pozycje z karty dań. Po chwili Uchiha wybrał łososia z grilla w sosie
holenderskim z grillowanymi warzywami, a ja stwierdziłem, że chcę to samo. Do
tego wzięliśmy wodę zamiast wina. Sasuke prowadził, a ja nie chciałem sam pić.
Poza tym, wina zawsze mogliśmy napić się razem u mnie w mieszkaniu. Albo u
niego. Właśnie, ja nigdy u niego nie byłem. Kiedy tak sobie rozmyślałem, do
naszego stolika podszedł kelner. Brunet złożył zamówienie, a potem między nami
zapadło milczenie. Niby byłem do tego przyzwyczajony, często milczeliśmy, po
prostu ze sobą przebywając, więc skąd to zdenerwowanie?
–
Młotku, uspokój się – powiedział Sasuke w pewnym momencie.
–
Przecież jestem spokojny, draniu.
–
Właśnie widzę. Jakoś nie chce… – Uchiha urwał, a ja dopiero po chwili zdałem
sobie sprawę, że kelner przyniósł nam wodę, którą rozlał do kieliszków. Kiedy
odszedł, co wywnioskowałem po charakterystycznym stukocie eleganckich butów, po
chwili poszukiwań chwyciłem w dłoń kieliszek z wodą, po czym się napiłem.
Odstawiłem go na miejsce. Sasuke odchrząknął. – Więc, co to ja mówiłem… A tak.
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że jesteś spokojny. Jesteś spięty. Znam cię już
na tyle dobrze, żeby to zauważyć.
Westchnąłem
cicho. Nic się przed nim nie ukryje.
– No
jestem spięty. Nie mam pojęcia, dlaczego. – Wzruszyłem ramionami. – Przecież
dobrze się już znamy, a to nie jest moja pierwsza w życiu randka. Cholera,
Sasuke, ja powinienem być wyluzowany i rozgadany jak zawsze.
Sasuke
milczał przez dłuższą chwilę, a ja miałem wrażenie, że serce mi zaraz wyskoczy
z piersi.
–
Masz rację, powinieneś być rozgadany jak zawsze. Rozluźnij się. Jesteśmy na
randce i zapewniam cię, że nikt się na ciebie nie gapi.
Uchiha
zaskoczył mnie tymi słowami, więc tym razem to ja milczałem przez chwilę.
–
Skąd wiesz, że…
– Bo
cię znam. Wiem, co cię denerwuje i wiem, jak bardzo nie lubisz, kiedy ktoś się
na ciebie gapi tylko dlatego, że jesteś niewidomy. Nikt tego nie robi, młotku.
Wszyscy są zajęci własną rozmową. Więc się rozluźnij, okej?
–
Okej. – Skinąłem głową.
Po
skończonej kolacji zamówiliśmy jeszcze deser, czyli szarlotkę na ciepło z
lodami waniliowymi. Jedzenie tu mieli pierwsza klasa, a randka podobała mi się
tym bardziej, że w pewnym momencie faktycznie się rozluźniłem, zapominając o
ludziach wokół i skupiając się tylko na Sasuke. Przyjemnie nam się rozmawiało,
a jeszcze zanim Uchiha po mnie przyszedł bałem się, że nie będziemy mieli o
czym gadać. Cieszyłem się, że moje obawy się nie sprawdziły. Po kolacji
wróciliśmy do domu, a brunet odprowadził mnie do mieszkania, po czym
powiedział, że jak zwykle przyjdzie z samego rana. Na pożegnanie mocno mnie pocałował
i w tym pocałunku tak się zatraciliśmy, że gdyby nie głośne szczekanie Mizu,
pewnie byśmy się tak całowali do jutra. Zasnąłem z szerokim uśmiechem na
ustach.
Kolejny
poranek wyglądał tak samo jak poprzednie, od kiedy Sasuke zaczął do mnie przychodzić,
z tą różnicą, że po wczorajszej kolacji było jakoś tak… milej. I przyjemniej, a
szczególnie przyjemne były pocałunki.
– Od
dawna miałem ochotę cię pocałować – oznajmił Sasuke tuż po skończonym
śniadaniu. Siedzieliśmy, jak zwykle, naprzeciw siebie przy kuchennym stole.
–
Co? – zapytałem głupio.
–
Mówię, że od dawna miałem ochotę cię pocałować. Ale do tej pory pewnie bym tego
nie zrobił, gdybyś nie poprosił mnie o zostanie twoim obiektem doświadczalnym.
– Jak zawsze mówił spokojnie, a moje brwi z każdym jego słowem unosiły się
coraz wyżej.
–
Obiektem doświadczalnym?
– No
tak, do poznawania wyglądu za pomocą dotyku.
–
Aha – mruknąłem, a potem zmarszczyłem brwi, bo pewne słowa w jego wypowiedzi
szczególnie zwróciły moją uwagę. – A dlaczego do tej pory byś mnie nie
pocałował?
– Bo
się bałem. No ale sam dałeś mi do zrozumienia, że też tego chcesz, kiedy tak
długo macałeś moje usta.
Roześmiałem
się głośno. Drań miał rację, chciałem pocałunku i podświadomie najdłużej badałem
kształt i strukturę jego warg.
–
Dlaczego się bałeś? – zapytałem, kiedy już się uspokoiłem.
–
Może nie dlaczego, ale czego. Że mnie odtrącisz. Sam przecież przyznasz, że
raczej byłeś na nie w stosunku do nowego związku.
– I
ciągle jestem na nie. – Westchnąłem cicho. – Ale ty jesteś wyjątkiem. –
Uśmiechnąłem się szeroko. – No i… my jesteśmy razem, nie? Bo tak właściwie to
mnie o to nie zapytałeś.
– O
co?
– O
to, czy chcę być twoim chłopakiem.
– A
nie chcesz?
–
Jasne, że chcę.
– No
to w czym problem?
– W
tym, że… A właściwie to nieważne. – Uśmiechnąłem się lekko. – Ale jesteśmy
razem, tak?
– A
jak myślisz?
– Że
tak.
– No
to chociaż raz dobrze myślisz. – Sasuke wstał od stołu, po czym podszedł do
mnie i chwycił mnie za dłoń. Wstałem z krzesełka, a on objął mnie w pasie.
–
Jesteś draniem, wiesz? – Lekko zacisnąłem palce na jego ramionach.
–
Wolę być draniem niż młotkiem. – Brunet cmoknął mnie w szyję, a ja uśmiechnąłem
się rozbawiony. O tak, nudzić to my się ze sobą nie będziemy.
______________________________
Zdaję sobie sprawę z tego, jaką rolę pełnią psy dla niewidomych, ale.. to tylko opowiadanie, no nie? Według mnie opowiadania są po to, aby chociaż na chwilę oderwać się od codzienności.
Tak poza tym, nie jestem zadowolona z tego rozdziału.
Karolina Weinerowska - witam Cię serdecznie na moim blogu :). Cieszę się bardzo, że moje opowiadania Ci się spodobały i mam nadzieję, że kolejne będą podobać się tak samo :).
Lu - aj tam, Sasuke dał.. gdyby nie ja, to by nie dał :P. A co, Sasu to twardy zawodnik i dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Naruciak ma teraz duuuużo szczęścia :D. Serce Sasuke ma bardzo gorące, a przerwy nie chcę robić, bo nie. Fajnie mi się pisze to opowiadanie :).
Alys - piosenkę osobiście uwielbiam właśnie za słowa. Fajnie, że udało mi się stworzyć nastrój tak bardzo oddziałujący na czytelnika :). No tak, masz rację, cud wcale nie musi być wielki :). A ja jestem osobą, która i psy i koty lubi tak samo bardzo. Ty wiesz, że ja najpierw zamiast "sensualna" przeczytałam "seksowna"? Ale mi ta scena pocałunku też się bardzo podobała. Nieskromnie przyznam, że mi się udała :D. No cóż, dbać muszę, bo pisanie o niewidomym do czegoś zobowiązuje. Pal licho, gdybym pisała w osobie trzeciej, no ale piszę w osobie pierwszej. Pochwałę przyjmuję z szerokim uśmiechem :D.
O, i tego słowa mi brakowało! Rozmemłana ciapa - te dwa wyrazy idealnie opisują Castiela. Jestem na bieżąco :P.
O właśnie, dzięki tym Twoim życzeniom przypomniało mi się, że mam anime do nadrobienia. Ale nie martw się, pisać i tak będę :D.
Psyche - dziękuję! :* Bardzo miło czyta się takie słowa :). Sasuke chłopak idealny - no pewnie. Przytuli, pocałuje, nakrzyczy kiedy trzeba.
No ja wiem, wiem, że nie można ich rozpieszczać, ale, jak już pisałam tuż pod rozdziałem - to tylko opowiadanie, a opowiadania są po to, żeby chociaż na chwilę oderwać się od codzienności :). Mam nadzieję, że rozdział Ci się podobał :*.
Hej... Rozdział świetny, wiec czekam na next... w ogóle to czekanie caly tydzien jest dla mnie katorgą i jak przychodzi niedziela to jest takie "o w końcu ". Jeszcze chciałam powiedzieć, że nawet jak nie bede komentowala to nie oznacza że nie czytam twoich notek... Dobrym fikiem nie pogardze xD...
OdpowiedzUsuńCzemu Ci się ten rozdział nie podoba? Nie czaję. Przecież jest super! Zestresowany Naruciak i Sasuke-oaza spokoju-Uchiha <3 Słodką tworzą parę!
OdpowiedzUsuńA ta piosenka, My demons, ostatnio mnie prześladuje! Serio. Wyświetla mi się w propozycjach na yt, sama nie wiem czemu, znajoma mi podsyła playlistę do swojego opowiadania i tam też jest... wszędzie! No, nie narzekam xD
Seksowna a sensualna... phie, jaka tam różnica?! :P
A i jeszcze zobaczcie jaki dziś znalazłam śliczny fanart http://itaxita.deviantart.com/art/spooky-forest-427696553 Twarz Sasuke (jak to było w Shreku?) sam Michał Anioł dłutem haratał xD Gomene, nie mogłam się oprzeć.
Alys
PS. Jak koleżanka wyżej, czekanie tydzień na rozdział jest ciężkie i chciałoby się wszystko na raz, ale mnie ostatnio czas tak leci, że ani sie obejrzę, a już jest następna niedziela!
Bardzo szybko rozdział się skończył. Ledwie zaczęłam czytać, a tu już dotarłam do ostatniego zdania. Jeśli miałabym znaleźć minus tego rozdziału to dla mnie randka była zdecydowanie za krótka. Sceny szybko przelatują. Uciekają tak jak sekundy. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Sasuke zaprosił Naruto na randkę. Czekałam na to. W ogóle bał się go pocałować? Nie myślałam, że Sas się czegoś boi. Ale w sumie chyba każdy boi się odrzucenia, więc go rozumiem. Fajnie im się układa i boję się tego, że zdarzy się coś, co zepsuje tę ich sielankę. A Naruto należy się w końcu trochę spokoju i szczęścia. :)
I niech Ci się wciąż fajnie pisze to opowiadanie. :)
O Boże... jak czytałam miałam właśnie włączoną playlistę i leciał właśnie Starset- my demons <3 Kocham Cię za muzykę! Przez to się czytało jeszcze lepiej niż zawsze :P
OdpowiedzUsuńAwwwwww <3 Słodziaki z nich, uwielbiam!
Wybacz, że tak późno komentuję, ale lepiej tak niż w ogóle :D
Bardzo się cieszę, że ich relacja się pogłębia i ta randka była super urocza jak na ich możliwości, chociaż zdecydowanie zbyt krótka :P No dobra, nie narzekam już XD
Baaardzo mi się podoba!
Coś czuję, że mało treści w tym moim komencie, ale nie mam za bardzo siły na to, a mimo wszystko chcę pokazać, że bardzo doceniam Twoją pracę i mega mi się podoba! <3
Ściskam!
Awwww jakie to opowiadanie jest mega kochane! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich i Ciebie też :*
I dziękuje, że się nim dzielisz^^
Cudo wśród SasuNaru <3
~Anonimek
Hej,
OdpowiedzUsuńoch pięknie, Sasuke zaprosił na randkę, och boi się ale jak się okazało Naruto nie ma zamiaru go odtrącać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
42 year old Environmental Tech Jilly Caraher, hailing from Burlington enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Creative writing. Took a trip to Yin Xu and drives a Ferrari 500 TRC. wykop to
OdpowiedzUsuń