niedziela, 21 lutego 2016

8. Będę tutaj

         Minął miesiąc. Miesiąc, w którym każdy dzień wyglądał niemalże identycznie. Zacząłem jeździć na ten kurs czytania brajlem. Na początku było trochę dziwnie i nie mogłem się przyzwyczaić. Jednak nigdy nie miałem większych problemów z przyzwyczajeniem się do nowej sytuacji, toteż w miarę szybko złapałem wspólny język z Iruką. Na wstępie zaproponował, żeby przejść na „ty”. Powiedział, że to pozwoli nam się lepiej porozumieć, a bariera komunikacyjna będzie mniejsza. Powoli więc zgłębiałem tajniki sztuki czytania za pomocą dotyku. Pod koniec zajęć Sasuke już czekał na mnie pod drzwiami. Zawsze. Raz czy dwa zdarzyło mu się zamienić kilka słów z Iruką na temat projektu, a ja zawsze przysłuchiwałem się temu z lekkim uśmiechem na ustach. Drań był w tym profesjonalistą – wiedział, o czym mówi i było słychać, że go to fascynuje. Po skończonych zajęciach wracaliśmy do domu, gdzie wspólnie jedliśmy kolację. Odkąd zacząłem uczęszczać na kurs, Sasuke zaczął zostawać po kolacji na dwie czy trzy godziny, podczas których pracował. Kiedyś, siedząc na kanapie, zapytałem go o to:
         – Hej, Sasu – zacząłem, po czym odczekałem, aż dźwięk delikatnego szurania ustanie, co oznaczało, że Sasuke przerwał pracę i skupił na mnie swoją uwagę. – Bo kiedyś wychodziłeś zaraz po kolacji, nie? Dlaczego teraz zostajesz dłużej? Nie mówię, że mi to przeszkadza, bo nie jest tak, ale… No, ciekawy jestem. – Na koniec wzruszyłem ramionami, żeby sobie dupek jeden nie pomyślał, że jego towarzystwo aż tak bardzo mnie cieszy. Owszem, cieszyło. Bardzo. Ale on nie musiał o tym wiedzieć.
         – Bo odkąd z tobą przebywam, odkryłem, że lepiej mi się pracuje, gdy ktoś jest obok – odpowiedział spokojnie, czym mnie mocno zaskoczył.
         – A-aha – mruknąłem.
         – Po obiedzie już nie mogę pracować, więc nadrabiam wieczorami – wyjaśnił, wciąż tym spokojnym tonem. – No, ale zbliża się dwudziesta druga, więc powoli będę się zbierał.
         – Okej. – Skinąłem głową. Kilka minut później Sasuke poszedł do siebie. Wstałem, po czym wyłączyłem wieżę. Po szybkim prysznicu położyłem się spać.


         Od tamtej rozmowy minął już tydzień, a Sasuke przez ten cały czas zachowywał się dziwnie. No, to znaczy, już nie spędzał ze mną całego dnia. Często gdzieś wychodził, a kiedy raz go zapytałem, gdzie tak znika, warknął, żebym się nie interesował. Nie wypytywałem go więcej, a mój strach rósł. Strach o to, że może Sasuke ma mnie już dosyć, że ma dosyć spędzania ze mną całego swojego czasu. W końcu tyle mi poświęcił, tyle mi pomógł, że miał prawo… No miał… No miał prawo zwyczajnie się znudzić! Ta myśl bolała bardziej niżbym tego chciał. Cholera, przez te kilka tygodni zdążyłem się w nim zakochać. Wiedziałem, że gdyby nagle oświadczył, że już nie będzie do mnie przychodził, to cholernie bym za nim tęsknił. Z drugiej strony nie mógłbym go zatrzymać, bo niby jakie miałem prawo? W dodatku świadomość, że będzie tuż obok, będzie mnie dobijała. W końcu najbardziej boli świadomość, że osoba, którą kochasz, jest tuż obok i nigdy nie będzie twoja. Zgiąłem nogi w kolanach, po czym objąłem je rękoma i schowałem między nimi głowę. Sasuke… Dlaczego on? Nagle usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi, ale nie poruszyłem się.
         – Jestem, zaraz zrobię obiad i… Naruto? – Usłyszałem, jak drań do mnie podchodzi.
         – Idź sobie – mruknąłem. – Wracaj do siebie.
         – Co ci znowu…?
         – Nic. Po prostu domyśliłem się, że masz mnie dosyć, dlatego tak często wychodzisz. Już i tak dużo dla mnie zrobiłeś. Nie będę cię trzymał przy sobie na siłę.
         Czy tylko mi się zdawało, czy te słowa faktycznie brzmiały jak z jakiegoś taniego romansidła? Westchnąłem ciężko.
         – Coś ty sobie znowu ubzdurał w tej swojej pustej łepetynie, młocie? – zapytał Sasuke, po czym usiadł obok mnie. – Nie mam cię dosyć – zapewnił, po czym wsunął dłoń w moje włosy i zaczął je przesuwać między palcami. Ostatnio coraz częściej tak robił, szczególnie wtedy, kiedy mnie dopadały różnego rodzaju wątpliwości. Uniosłem głowę i zwróciłem twarz w stronę Uchihy.
         – Nie? Ale ostatnio byłeś taki nieobecny i… no i trochę oschły. Ja wiem, że zawsze taki jesteś, ale ostatnio byłeś bardziej i ja sobie pomyślałem… – urwałem, kiedy poczułem łzy na policzkach. Pięknie, jeszcze płaczę jak jakaś baba.
         – To źle sobie pomyślałeś. – Sasuke westchnął cicho, po czym zwyczajnie mnie przytulił. Na początku nie wiedziałem, co zrobić, pierwszy raz mnie przytulał. Wtuliłem się w niego dopiero wtedy, kiedy zaczął delikatnie mnie kołysać w swoich ramionach. Jak dobrze, jak ciepło… W tle leciała piosenka Right Here Ashes Remain. Kiedy Sasuke w pewnym momencie wyszeptał mi do ucha drugą zwrotkę, poczułem, jak serce chce mi wyskoczyć z piersi. – I will show you the way back home, never leave you all alone. I will stay until the morning comes. I’ll show you how to live again and heal the brokenness within. Let me love you when you come undone.
         Kiedy skończył, wstrzymałem oddech. Było mi niesamowicie gorąco, a bliskość Sasuke sprawiała, że… że miałem wrażenie, że zaraz roztopię się w jego ramionach. Nie wiedziałem, co się dzieje, gdzie on teraz patrzy, ale chciałem jednego – żeby mnie pocałował. Tak usilnie tego pragnąłem, że kiedy poczułem jego ciepły oddech na swoich wargach, słyszałem tylko dudnienie własnego serca. I wtedy… I wtedy o mało co nie spadłem z kanapy, kiedy usłyszałem, jak ktoś otwiera drzwi. Odskoczyłem od Sasuke jak oparzony, a głos mojej matki docierał do mnie jakby gdzieś z oddali. Odetchnąłem głęboko, nieco spanikowany. Postanowiłem odrzucić wszystkie myśli związane z draniem i skupić się na wesołym gadaniu rodzicielki. Cała jej wizyta przebiegła w napiętej atmosferze, czego ona oczywiście nie zauważyła i niczego nieświadoma prowadziła spokojną konwersację z Sasuke. Raz czy dwa zapytała mnie, czy wszystko w porządku, bo jakoś tak dziwnie milczę. Skłamałem, że po prostu boli mnie głowa. Kiedy mama wyszła, tuż po niej ulotnił się Uchiha, rzucając mi tylko krótkie „cześć”. Pół nocy później nie spałem przez burzę myśli, która szalała w mojej głowie. Prawie się pocałowaliśmy… Prawie.


         Rano, ze względu na to, że mało spałem, byłem półprzytomny. Była dziewiąta rano. Jakiś czas temu Sasuke kupił mi budzik, który, po przyciśnięciu odpowiedniego przycisku, informował o godzinie. Przydatny przedmiot dla niewidomych. Oczywiście upierałem się przy oddaniu pieniędzy za gadżet, ale drań powiedział, żebym się zamknął i więcej nie wracał do tematu. No to się zamknąłem i milczałem, lekko wkurzony na to, że Uchiha ma nade mną taką władzę. No cholera, kim on niby był, żebym się go słuchał? A może to chodziło o moje uczucia? W końcu nie tak dawno zdałem sobie sprawę, że się w nim zakochałem i po prostu nie chciałem wykłócać się z nim o każdą głupotę. No i jeszcze ta wczorajsza sytuacja… Prawie się pocałowaliśmy, a przedtem wyszeptał mi do ucha takie słowa, że na samo wspomnienie przechodziły mnie dreszcze. Może niekoniecznie chodziło o samo znaczenie tych słów, a o jego ciepły oddech i kojący, delikatny głos. Ostatnie zdanie wywoływało we mnie najwięcej emocji. Let me love you when you come undone – czy faktycznie miał to na myśli? Kochał mnie? Nie, to chyba niemożliwe… Prawda? Arrrgh! Głupi Sasuke! Najpierw odwala takie rzeczy, a potem sobie idzie zaraz po wyjściu mojej matki! A moja matka też nie miała kiedy przyjść, tylko akurat w takim momencie! Gdyby nie ona, pocałowałby mnie! Poczułbym jego usta i jego ciepły język… Jego dłonie na sobie… I… i niemalże podskoczyłem jak oparzony, kiedy drzwi do sypialni się otworzyły.
         – Jeszcze nie jesteś ubrany, młotku? – zapytał drań. – Śniadanie gotowe, pospiesz się. – I wyszedł, z cichym trzaskiem zamykając za sobą drzwi.
         – Więc wracamy do punktu wyjścia? – mruknąłem do siebie, po czym ciężko podniosłem się z łóżka. Czas zacząć kolejny dzień z Sasuke u boku.


         Tuż po śniadaniu Sasuke gdzieś poszedł. Znowu. Starając się odegnać niewesołe myśli, poszedłem do sypialni i położyłem się na łóżku. Przecież wczoraj mi powiedział, że to nie o to chodzi, że nie ma mnie dosyć. To znaczy, no… nie powiedział tak, ale zaprzeczył, kiedy ja to powiedziałem. A to coś znaczyło, prawda? Nagle usłyszałem dźwięk własnego telefonu, więc sięgnąłem po niego i odebrałem.
         – Tak, słucham?
         – Cześć, Naruto, Iruka z tej strony.
         – O, dzień dobry.
         – Słuchaj, dzisiaj chciałbym odwołać nasze zajęcia…
         – W porządku. A… stało się coś?
         – Tak, um… Kakashi miał ciężki wypadek, w tej chwili jest operowany, potem musi zostać w szpitalu… Chciałbym przy nim zostać.
         – Oczywiście, rozumiem… Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. I dziękuję za telefon.
         – Ach, nie ma za co, Naruto, nie ma za co. Myślę, że już jutro zajęcia odbędą się normalnie.
         – Nie przejmuj się tym, Iruka. Ja mogę poczekać, a Kakashi cię potrzebuje. Trzymaj się.
         – Dzięki… Dam ci znać później, co z zajęciami.
         – W porządku. No to… cześć.
         – Cześć.
         Iruka się rozłączył, a ja opadłem na poduszki. Cholera, no to się porobiło… Kakashi był partnerem Iruki, kiedyś go poznałem. Wydawał się być w porządku facetem. Miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo polubiłem Irukę. Był nieco surowy, jeśli chodziło o naukę czytania brajlem, ale poza tym był sympatyczny. Kilka razy ucięliśmy sobie pogawędkę na jakiś niezobowiązujący temat, kiedy chciałem kilka minut odpocząć od nauki. Nagle poczułem, jak powieki same mi opadają, więc odłożyłem telefon na szafkę nocną i przekręciłem się na brzuch. Po chwili zasnąłem.


         Obudziło mnie coś mokrego. A dokładniej – coś mokrego co rusz dotykało mojego policzka. Zerwałem się do pozycji siedzącej, nerwowo dotykając twarzy. Prawy policzek i nos były oślinione. Co do… Nie dokończyłem myśli, bo usłyszałem szczeknięcie. Blisko, bardzo blisko. Pies…?
         – Eee… – zacząłem elokwentnie. Wyciągnąłem przed siebie dłoń. – No, chodź tu, piesku.
         Już po chwili miękki łeb wciskał się w moją dłoń. Zacząłem zwierzaka czochrać po głowie i drapać za uszami, uśmiechając się szeroko. Nie miałem pojęcia, skąd wziął się pies w moim mieszkaniu, ale byłem z tego faktu bardzo zadowolony. Uwielbiałem zwierzęta.
         – Widzę, że się obudziłeś. – Usłyszałem głos Sasuke. Po chwili zbliżył się  do łóżka, po czym usiadł na nim, blisko mnie. Wywnioskowałem to z tego, że materac się ugiął. – Poznaj Mizu, swojego psa przewodnika. Ta piękna, długowłosa dama ma dwa lata i od dzisiaj będzie z tobą mieszkać. To Golden Retriever.
         Głos Sasuke był spokojny, jak zwykle, ale nie był chłodny. Był ciepły i wesoły. Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Takiego prezentu się nie spodziewałem.
         – Ale… jak? – zapytałem. – Właściciel bloku nie pozwala trzymać tu zwierząt… – Zwróciłem twarz w stronę Sasuke, wciąż głaszcząc Mizu po głowie. Ta, zadowolona z pieszczot, co rusz dawała mi buziaka w policzek lub lizała mnie po dłoniach.
         – No cóż… Ostatnio, jak wczoraj zauważyłeś, często wychodziłem. Pomijając to, że miałem więcej spotkań z klientami niż zwykle, bo dużo projektów jest na ukończeniu i musiałem skonsultować kilka rzeczy, to załatwiałem też pozwolenie na to, żebyś mógł mieć psa. Pamiętasz, jak Itachi jakiś czas temu dostarczył mi pewne informacje?
         Skinąłem głową, wciąż nie mogąc tak do końca uwierzyć, że Sasuke tak się dla mnie postarał. Tylko dla mnie.
         – Ma znajomego prawnika. Te informacje dotyczyły tego, jak obejść zakaz trzymania psów w przypadku, kiedy osoba niewidoma chce mieć psa przewodnika. Trochę było z tym roboty, nie powiem. Nie będę ci tłumaczył, bo dla mnie samego to niezbyt zrozumiałe, nie znam się na prawie. W każdym razie z pomocą Yahiko, tego prawnika, uzyskałem zgodę na psa.
         Milczałem dłuższą chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. Gardło miałem ściśnięte ze wzruszenia. Kiedyś mówiłem draniowi, jak bardzo brakuje mi obecności zwierząt w życiu, ale nie sądziłem, że zrobi coś takiego.
         – Ja… dziękuję – szepnąłem. – Naprawdę, Sasuke, ja…
         – No już, cicho, młotku. Teraz masz kogoś, kto będzie cię pilnował cały czas. Będziesz mógł sam wychodzić na spacery, już bez tej głupiej laski. Dobra, no to ja zabieram się za obiad. Jakieś specjalne życzenia?
         – Ramen, jeśli byś mógł…
         – Nie ma sprawy.
         Sasuke wyszedł, a ja jeszcze chwilę siedziałem, wychodząc z szoku. Po chwili się zreflektowałem i razem z moją nową przyjaciółką poszedłem do kuchni.
         – Naprawdę ci dziękuję, draniu. – Podszedłem do niego i podziękowałem mu w taki sam sposób, jak ostatnio – pocałunkiem w policzek.


         Podczas obiadu powiedziałem Sasuke o telefonie od Iruki. Potem poszliśmy na spacer. Mizu wyszalała się na nim, biegając po patyk, który rzucaliśmy jej z draniem na przemian. Kiedy wróciliśmy i zdjęliśmy kurtki oraz buty, ja poszedłem usiąść na kanapie, a drań poszedł do kuchni, żeby zrobić nam po kubku gorącej herbaty, a także dać Mizu jeść.
         – Poczekaj, Sasuke – powiedziałem, kiedy postawił przede mną kubek i chciał odejść w kierunku fotela, żeby na nim usiąść i popracować.
         – Co się stało? – zapytał, a ja pokręciłem głową.
         – Nic, tylko… mam do ciebie prośbę. Usiądź. – Poklepałem miejsce obok siebie. Drań usiadł obok, a ciche stuknięcie świadczyło o tym, że odstawił kubek na stoliczek.
         – No, mów – ponaglił mnie, kiedy milczałem dłuższą chwilę. Cholera, łatwo mu mówić. Niby jak mam go poprosić o to, o co chcę go poprosić?
         – Bo ostatnio Iruka mi mówił na zajęciach o pewnej formie poznania wyglądu człowieka. Znaczy, ja wiem, jak wyglądasz, ale chciałbym to na tobie przećwiczyć. No, chodzi o… o poznanie wyglądu poprzez dotykanie twarzy.
         Sasuke milczał przez chwilę, a ja czekałem w napięciu na to, co powie. Wyśmieje mnie czy się zgodzi?
         – W porządku, jeśli to ci pomoże. Usiądźmy po turecku, naprzeciwko siebie. Tak będzie ci łatwiej, prawda?
         – Tak. – Skinąłem głową, uśmiechając się. – Cieszę się, że się zgodziłeś.
         Kiedy już odpowiednio usiedliśmy, uniosłem dłonie i delikatnie dotknąłem twarzy Sasuke. Jego skóra na policzkach była gładka w dotyku. Przesunąłem dłonie na czoło, po czym, kawałek po kawałku, zacząłem nimi przesuwać po całej twarzy Sasuke. Na koniec zostawiłem sobie jego wargi. Kiedy dotknąłem ich za pierwszym razem, prąd przeszedł wzdłuż mojego ciała, od palców dłoni po palce stóp. Zacząłem delikatnie przesuwać samymi opuszkami po jego miękkich, kształtnych ustach, nie przejmując się tym, że robię to zdecydowanie za długo. W pewnym momencie drań odetchnął głośno, a ja w jakiejś panice przesunąłem dłonie na jego włosy. Przeczesywałem jego miękkie włosy między palcami, chłonąc ten dotyk całym sobą. To było w pewnym sensie podniecające i bardzo intymne. Kiedy uznałem, że już dosyć, bo za chwilę zrobię coś, czego mogę potem żałować, chciałem zabrać dłonie, ale Sasuke nagle przybliżył się do mnie, przez co moje ręce przesunęły się na tył jego głowy. Poczułem na ustach coś miękkiego. Coś, co napierało na moje wargi. Sasuke mnie pocałował. Zaskoczony uchyliłem usta, a jego ciepły język wdarł się do środka. Jego ręce przyciągnęły mnie bliżej, przez co usiadłem mu na biodrach okrakiem, zginając nogi w kolanach. Drań pogłębił pocałunek, językiem zahaczając o mój język. Zacząłem odwzajemniać pieszczotę. Dłonie z tyłu jego głowy przesunąłem na jego kark, a potem na plecy. On swoimi przytulał mnie do siebie tak, że między naszymi ciałami nie było żadnej wolnej przestrzeni. Czułem między udami jego twarde biodra. Czułem jego duże dłonie na plecach. Czułem jego miękkie, twarde wargi na swoich. I czułem jego język badający każdy zakamarek moich ust. Pocałunek z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej namiętny i gorący, a mi wszystkie myśli wyparowały z głowy. Liczył się tylko Sasuke. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie, a nasze oddechy były przyspieszone.
         – Sasuke… – wyszeptałem jego imię po dłuższej chwili. – Sasuke – powtórzyłem. Sasuke w odpowiedzi przytulił mnie mocniej. – Pocałuj mnie jeszcze raz.
         Nie musiałem długo czekać na spełnienie mojej prośby.
______________________________
Lu - uznaję to za komplement :D. Sasuke zimny jak lód, obojętny jak głaz.. czy jakoś tak to szło XD. No tutaj już taki zimny nie jest :D. No dokładnie, nikt nigdy nie wie, co się Saskowi roi w głowie. Ano wiem, że fajnie, wtedy jest ciekawiej, co nie? No właśnie, nie całuje, a Naru wymyślał jakieś niestworzone wymówki dla takiego zachowania Saska. Ha, no właśnie, Sasu nie wiedział co zrobić. To mi się podobało :D (gadam zupełnie tak, jakbym nie ja to napisała). No i wyjaśniła się kwestia tych papierów.
No dobra, no, ja Naru za pizdę też nie uważam :). Też się cieszę :D. Dziękuję :*. Odpada, odpada, bo wtedy nie miałby czasu dla Naruto :P.
Przerwy na blogu nie będzie :). Dzięki :***
Alys - no, to już było to "niedługo" :P. Nie, nie wielbię Saska i nigdy wielbić nie będę. Mam słabość tylko i wyłącznie do Naruto. A opisywać tak muszę, bo to myśli Naruto, a nie moje :P. Ja tu tylko kieruję akcją. Porównanie bardzo romantyczne XD. Nie martw się, nie jesteś w tym sama. Możecie przybić sobie z Naru piątkę, on też nie myśli logicznie, jeśli chodzi o Saska.
No ja wiem, że nic dziwnego, każdy by się załamał. Ach, i znowu ten Sasu. XD
"On szuka... cudu!" - wybacz, ale na to zdanie wybuchnęłam śmiechem XD. Tak, SuperSasuke szuka cudu :P. A ten cud to pies. Powiem Ci, bo to już było wyjaśnione i więcej raczej nie będę do tego wracać - Itachi faktycznie poprosił Saska o pomoc :).
Czy znam Supernatural? Hm, pomijając, że uwielbiam Deana i Sama oraz że mam polewkę z Castiela, bo zawsze pakuje się w jakieś kłopoty (ale i tak go uwielbiam), to nie, nie znam XD. Pamiętam, pamiętam, jak tak się przezywali :).
Co do rozdziałów, w zeszłą niedzielę były wyniki ostatniego egzaminu, na całą sesję mam tylko jedną 3, więc jestem zadowolona z siebie i cieszę się z tego, że mam wolne :). W tym tygodniu miałam pisać, ale ciągle coś, więc od jutra biorę się za pisanie ;).
Psyche - dziękuję! :* Cieszę się, że mi Sasek wyszedł :D. Nic się nie stało, a opinia bardzo mnie ucieszyła :). A ja doceniam, że mimo braku czasu zawsze naskrobiesz te kilka zdań :). Wzajemnie :*.



5 komentarzy:

  1. Hej... znalazłam twojego bloga całkiem niedawno i kurcze od razu polubiłam twoje fiki. Ubolewam bardzo nad tym, że kurcze muszę tak długo czekać na kolejną notkę. wiec te dzisiejszą przyjęłam z otwartymi ramionami, a pod koniec rozdziału po prostu się rozpłynęłam. czekam na kolejna cześć ze zniecierpliwieniem buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pies!!!!!!!!! Tak, kocham Cię za to, że dałaś mu psa. Dobra, Sasuke dał. To jego też kocham. Jak fajnie, że Sasu postarał się o pozwolenie itp. A to przytulenie, słowa piosenki, potem na końcu pocałunek... Rozpływam się. Cieszę się z powodu Naruto. A te mamuśki to zawsze przychodzą lub wchodzą wtedy, kiedy nie trzeba. Piesio, pocałunek... Uśmiecham się od ucha do ucha po tym rozdziale. :)

    Uznaj. Zimny jak lód itd. ale tylko powierzchownie. Ma gorące serce. I super, że przerwy nie będzie. :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Dziękuję, dziękuję! :D cudowny rozdział!! Podczas czytania układałam sobie w głowie, co chcę napisać, a i tak wszystko mi się teraz pomieszało. Po kolei.
    Słowa piosenki - no idealnie pasują! Gdy je czytałam, rany, aż mnie ścisnęło ze wzruszenia, serio. Bardzo pozytywnie ^^
    Kupienie psa ja zaliczam jako cud :D no wiesz, takie małe, codzienne cudy, nie? Kto powiedział, że to musi być wielki cud? xD Pies też cud w tym przypadku *mówi to osoba z #teamkoty*
    Mamuśka oczywiście musiała wejść w najmniej odpowiednim momencie, ale co się odwlecze, to nie uciecze.. Kochana, scena z tym "macaniem" była taka.. taka.. jedyne co mi przychodzi teraz do głowy to słowo: sensualna :D Ale pięknie opisana. Zmysłowo. I ten pocałunek.. wierz mi, czekałam na to! Ojejej. Jak pięknie. Sasuke, ty draniu <3
    W ogóle chciałam Cię pochwalić czy coś.. wiesz za co? Że pamiętasz o takich błahych szczegółach z życia Naruto, które wskazują, że jest niewidomy. No na przykład najbanalniejsza sytuacja, kiedy Sasu usiadł obok niego i Ty piszesz, że Naru usłyszał dźwięk odstawianego na stół kubka. Czaisz o co mi chodzi? O tę wiarygodność sytuacji i opisów. Nie idziesz na łatwiznę. Dbasz o takie pierdółki xD
    SuperSasuke i Supernaural :D wiiii!!! Super, że lubisz ten serial :D Bosz, ja też ^^ Castiela wolałam w początkowych fazach jego rozwoju, znaczy 4 i 5 sezon, no może jeszcze 6. Potem zrobił się rozmemłaną ciapą. Ale teraz znów jest fajny, ale jeśli jesteś na bieżąco, to wiesz dlaczego ^^ Także tak.
    Dużo weny życzę wobec faktu przerwy od nauki :D
    Alys

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo! Awwww Sasu jest chlopakiem idealnym dla Naruciaka! Uwielbiam to opowiadanie! Jest cudowne :*
    (*tylko taki maly haczyk, psa przewodnika nie mozna pod zadnym pozorem tak rozpieszczac! Nie mozna zapomniec, ze on nie jest pupilem, ale tak wlasciwie jest pracownikiem 24/7 :P )
    Niecierpliwie czekam na dalszy ciag tego opowiadanka! :*
    Calusy

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    przepięknie, Sasuke starał się o pozwolenie na psa dla Naruto, ech Kushina musiała się pojawić w takim momencie... no ale później Sasuke pocałował naszego Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń