poniedziałek, 4 stycznia 2016

1. Problemy z byłym

         Zamknąłem za sobą drzwi kliniki, klucze chowając do torby. Niespiesznie ruszyłem do mojego srebrnego Land Rovera Sport, który był prezentem od moich rodziców z okazji ukończenia studiów z wyróżnieniem, by po chwili znaleźć się w środku. Dzisiaj miałem dobry dzień. Moi pacjenci wyraźnie mnie lubili, bo nie okazywali tak wielkiego strachu, jaki powinni okazywać przy wizycie u weterynarza. Zerknąłem jeszcze na telefon, odnotowałem, że mam jedno nieodebrane połączenie od mamy, po czym odpaliłem samochód i ruszyłem w drogę powrotną do domu.


         Zaparkowałem przed blokiem, w którym mieszkałem i wysiadłem z samochodu. Nucąc pod nosem jedną z piosenek zespołu Skillet wszedłem na klatkę schodową. Dokładnie w tym momencie z drzwi naprzeciwko wyszedł mój sąsiad.
         – Dzień dobry – przywitałem się z Sasuke, uśmiechając się szeroko.
         – Dzień dobry. – Spojrzał na mnie krótko, po czym zbiegł po schodach i wyszedł na zewnątrz. Wszedłem do swojego mieszkania, po czym od razu ściągnąłem kurtkę oraz buty i ubrałem ciepłe papcie. Idąc do kuchni, oddzwoniłem do mamy. Porozmawialiśmy chwilę, rodzicielka zdała mi najświeższe relacje z tego, co się dzieje w domu, zapytała, co u mnie i kazała ciepło się ubierać. Odpowiedziałem jej spokojnie, że mam już dwadzieścia osiem lat, a nie osiem i wiem, jak o siebie zadbać. Po zakończeniu rozmowy zaparzyłem sobie herbatę i zrobiłem dwie kanapki. Po zjedzeniu kolacji poszedłem do łazienki, po drodze z cichym westchnieniem rozglądając się po pustym mieszkaniu. Okolica może i była spokojna, ale co z tego, skoro właściciel mieszkania nie pozwalał na trzymanie w nim zwierząt? Jak będzie mnie stać, wynajmę coś, gdzie będzie można trzymać zwierzaki. Na tę chwilę płacenie czynszu za mieszkanie i za lokal, w którym mieściła się moja klinika zbyt obciążało mnie finansowo. Na całe szczęście byłem dosyć lubianym weterynarzem i na brak pacjentów nigdy nie narzekałem, toteż zarabiałem tyle, że starczyło mi jeszcze na ogólnie pojęte życie. Po szybkim prysznicu zakopałem się w kołdrze. Do północy czytałem książkę. Po odłożeniu jej na szafkę nocną zasnąłem niemal natychmiast.


         Weekend powitał mnie iście poetyckim widokiem zza okna – wszędzie śnieg. Uśmiechnąłem się, patrząc na biały puch, który pokrywał dosłownie wszystko – łącznie z moim samochodem. Na szczęście soboty i niedziele miałem wolne, więc stwierdziłem, że za odśnieżanie pojazdu wezmę się później. Wciąż w pidżamie walnąłem się na łososiową kanapę, która stała tuż przy żółtej ścianie. Po bokach stały fotele do kompletu z kanapą, a przed nimi niewielki stolik wykonany z jasnego drewna. Był niemal w tym samym odcieniu, co panele. Pod przeciwległą ścianą stał czterdziestodwucalowy telewizor, największy wydatek mojego życia. Poprzedni dokonał swojego żywota przeszło dwa lata temu i stwierdziłem, że skoro już mam kupić nowy sprzęt, to niech on będzie dobry. Telewizor był jedynym ciemnym elementem w pokoju. Lubiłem jasne kolory, dlatego, gdy tylko dostałem przyzwolenie na remont, dokonałem małej rewolucji, ponure mieszkanie zamieniając w przytulne miejsce, do którego chciało się wracać. W kuchni ściany były beżowe, a szafki ciemnobrązowe, tak samo jak i stolik. Stwierdziłem, że ciemne meble będą ładnie pasowały do jasnych ścian i nie pomyliłem się. W kuchni także miałem panele – dokładnie te same, co w salonie. Pomijając to, że moje miejsce do przyrządzania posiłków nie było zbyt duże, to lubiłem spędzać tam czas. W łazience ściany były niebieskie, a na podłodze położone były granatowe płytki. Poza tym standardowo – prysznic, pralka, umywalka i sedes. Sypialnia, czyli moje królestwo, do którego nikt nie miał wstępu – poza moimi rodzicami – była, według mnie, najlepiej urządzona. Wielkie okno wpuszczające do środka dużo światła, duże, dwuosobowe łóżko z jasnego drewna, które po znajomości prawie za bezcen zrobił dla mnie znajomy taty, z zawodu stolarz. Ten sam facet zrobił mi też ogromną, żółtą szafę z lustrem. Ściany były pomalowane na błękit, a całą podłogę zajmował puchaty, miękki, pomarańczowy dywan. Biurko było wykonane z tego samego drewna co łóżko i stało pod oknem. Dobór kolorów może i nie był zbyt trafiony, bo według mojej mamy błękitne ściany i pomarańczowy dywan się ze sobą gryzły, ale mi się podobało i to było najważniejsze. Nikt mi nie będzie mówił, jak mam swoją własną sypialnię urządzać, a mama trochę pozrzędziła i w końcu przeszła nad wystrojem mojego azylu do porządku dziennego. Mikroskopijny korytarz, z którego bezpośrednio przechodziło się do salonu, wyglądał jak każdy inny korytarz. Szafka na buty, nad nią lustro i obok wieszaki na kurtki. Ściany naturalnie były żółte. W domu miałem tylko trzy pary drzwi – pierwsze frontowe, drugie prowadzące do łazienki i trzecie do sypialni. W kuchni nie było drzwi już w momencie, gdy się wprowadzałem do tego mieszkania, a ja uznałem, że mi taki stan rzeczy pasuje. Czasami tylko żałowałem, kiedy zdarzyło mi się coś przypalić. Wtedy musiałem wietrzyć także salon.


         Od filmu oderwał mnie dzwonek telefonu. Sięgnąłem po niego i zerknąłem na wyświetlacz. Zawsze tak robiłem nim odebrałem, dzięki czemu uniknąłem już tysiąca rozmów ze znudzonymi życiem paniami, które próbowały wepchnąć jakiś kit niewinnym ludziom. Tym razem dzwonił mój przyjaciel, a zarazem były facet – Sabaku Gaara. Odebrałem i przystawiłem telefon do ucha.
         – Cześć, Naruto – przywitał się.
         – No cześć, Gaara. – Podniosłem się z kanapy i wziąłem pusty już kubek. Poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie kolejnej herbaty.
         – Dawno się nie widzieliśmy i tak sobie pomyślałem, że może masz ochotę na jakieś piwo?
         Wstawiłem wodę na herbatę i opłukałem kubek pod bieżącą wodą, zastanawiając się nad propozycją mojego byłego. Nie zaskoczył mnie jego telefon, bo Gaara dzwonił średnio raz na dwa tygodnie z podobnym pytaniem. I to wcale nie było tak, że za każdym razem wykręcałem się od takiego spotkania najdziwniejszymi wymówkami, ale… No właśnie, ale. Byliśmy razem przez całe dwa lata, a po tym czasie Gaara oznajmił mi, że kogoś poznał, a poza tym wydaje mu się, że uczucie między nami się wypaliło. Cóż, z jego strony może i owszem, ale z mojej niekoniecznie. Odchorowywałem ten związek kilka miesięcy, aż w końcu stwierdziłem, że muszę wziąć się w garść. Przez kilka tygodni po zerwaniu nie odzywałem się do Gaary, mimo że on usilnie próbował się ze mną skontaktować, najwyraźniej widząc, że coś jest nie tak. W końcu się pofatygował i mnie odwiedził, a ja wygarnąłem mu wszystko, co leżało mi na sercu. Od kłótni omal co nie przeszło do rękoczynów – w zasadzie to ode mnie Gaara dostał w pysk. Kiedy już się uspokoiłem i wyżyłem, powiedziałem mu, żeby wyszedł. Potem sprawy potoczyły się tak, że jak już się ogarnąłem, to spotkaliśmy się, pogadaliśmy i mój były zaproponował przyjaźń. Te wydarzenia miały miejsce dobrych kilka lat temu, jeszcze jak byłem na studiach licencjackich. Przez te kilka lat byłem w dwóch związkach, ale oba okazały się niewypałem, a Gaara do dzisiaj jest z Nejim i wygląda na to, że są razem szczęśliwi. I w zasadzie to spotkania z Sabaku byłyby mile przeze mnie kojarzone, gdyby nie dwa szczegóły. Pierwszy – Gaara przez pół spotkania potrafił nawijać o swoim facecie i to samo w sobie nie byłoby takie złe, bo Neji po bliższym spotkaniu okazał się naprawdę w porządku. Złe było to, że Sabaku ze szczegółami wdawał się w ich łóżkowe przeżycia. Drugim szczegółem było to, że kiedy mój były za dużo wypił, to najzwyczajniej w świecie się do mnie kleił. Na początku to ignorowałem, bo mi też po większej dawce alkoholu zdarzało się powisieć na którymś z moich znajomych, ot, dla utrzymania lepszej równowagi. Jednak kiedy pewnego razu poczułem usta Gaary na mojej szyi, które sukcesywnie i bez żadnych oporów przesuwały się w kierunku linii szczęki, a potem moich ust – odepchnąłem go od siebie i bez słowa wyszedłem, nawet się na niego nie oglądając. Od tamtej pory postanowiłem ograniczyć nasze kontakty do minimum. Tak właściwie, to od tamtego incydentu nie widzieliśmy się ani razu. Tłumaczyłem się nawałem pracy i zmęczeniem, a Gaara nie kwestionował moich wymówek. Przynajmniej nie na głos. Osobiście, mi całkiem przeszły jakiekolwiek uczucia do niego i dzisiaj po prostu go lubiłem jako kumpla, ale śmiałem podejrzewać, że gdyby tylko nadarzyła się okazja, to on z chęcią by mnie przeleciał.
         – Nie za bardzo, wiesz…
         – No weź, Naruto! – przerwał mi w pół zdania. – Jest sobota popołudnie, wieczorem spotkamy się na godzinkę czy dwie. Co ci szkodzi?
         Westchnąłem cierpiętniczo w duchu, wrzucając torebkę z herbatą do kubka.
         – Okej. O której chcesz się spotkać? – zapytałem, postanawiając sobie w duchu, że po godzinie zakończę spotkanie i wrócę do domu.
         – Osiemnasta ci pasuje? U mnie? Neji znowu musiał jechać w delegację i nie ma go od dwóch dni, a ja umieram z nudów. Sam wiesz, że moja praca w sklepie ze sprzętem RTV i AGD nie jest zbyt pasjonująca, więc na rozrywkę w pracy nie mam co liczyć.
         – Okej, to będę u ciebie o osiemnastej. – Rozłączyłem się, po czym zalałem herbatę i wróciłem do salonu, zastanawiając się nad tymi delegacjami Neji’ego. Hyuuga pracował w firmie informatycznej swojego ojca i był jego prawą ręką. Delegacje same w sobie nie byłyby takie dziwne, gdyby nie to, że Neji bardzo często jeździł na nie ze swoją sekretarką Karin, a nie ze swoim szefem. Kiedyś widziałem ich razem na mieście i wyglądali tak, jakby byli w doskonałej komitywie. Ponadto, kiedyś chciałem odwiedzić Gaarę, żeby oddać mu płytę, a drzwi otworzył mi Hyuuga. Wymięta koszula, rozpięty pasek od spodni i potargane włosy wprawiły mnie w niemały szok. Jeszcze większy wywołała informacja, że Sabaku nie ma, ale Neji przekaże mu, że byłem. Wziął ode mnie płytę i nim zdążyłem wykrztusić choćby słowo, zamknął drzwi. Nie wspomniałem o niczym Gaarze, uznając, że sam bym nie chciał, aby ktoś mi się pchał z buciorami do związku. Poza tym, Sabaku i tak by mi pewnie nie uwierzył.


         Gdzieś na granicy umysłu kołatało mi się pytanie, co ja robię od trzech godzin u Gaary. W dodatku coraz mniej trzeźwy. I dlaczego nie przeszkadza mi, że mój były siedzi tak blisko, a jego dłoń zaciska się na moim kolanie. Te wszystkie rozmyślania skutecznie tłumił alkohol, a Gaara opowiadający o swoim śnie erotycznym ze mną w roli głównej w ogóle nie pomagał. Przeciwnie – wszystko komplikował. Było mi strasznie gorąco i półprzytomnie patrzyłem, jak usta Sabaku poruszały się, kiedy wypowiadał kolejne słowa. To tylko moje wrażenie, czy twarz Gaary była coraz bliżej? Długo nie musiałem czekać na odpowiedź, bo po chwili poczułem, jak jego wargi napierają na moje, a jego język sukcesywnie toruje sobie drogę wnętrza mojej buzi. Po kilkunastu sekundach leżałem pod nim i całowałem się z nim żarliwie, oplatając go nogami wokół bioder. Zaczęliśmy się o siebie rytmicznie ocierać. Jęknąłem, kiedy poczułem, jak kąsa moją szyję. Szyję zawsze miałem wrażliwą, a on doskonale o tym wiedział. Sapnąłem, kiedy przesunął koniuszkiem języka po moim sutku, uprzednio podwijając do góry moją koszulkę. Wciąż się o siebie ocieraliśmy i było coraz lepiej. Usta Gaary były coraz niżej, aż w końcu dotarły do linii moich spodni. Zaczął mi rozpinać pasek, a ja wplotłem palce w jego czerwone włosy. Tak dawno z nikim się nie kochałem, że teraz odczuwałem podwójną przyjemność. W dodatku świadomość, że sprawcą tych wszystkich odczuć jest mój były… Właśnie, mój były. Momentalnie otrzeźwiałem, otwierając szeroko oczy. Gaara zdążył już uporać się ze sprzączką od paska i właśnie zabierał się za rozpinanie rozporka. Odepchnąłem go od siebie mało delikatnie, w wyniku czego wylądował na plecach. Szybko doprowadziłem się do porządku, po czym wstałem. Nieco chwiejnie, ale jednak zdołałem utrzymać się na nogach. Podniecenie zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
         – Naruto? – Gaara również wstał i patrzył na mnie pytająco. Pokręciłem głową i już miałem zamiar odwrócić się, by przejść na korytarz, ale poczułem, jak Sabaku chwyta mnie za nadgarstek. – Naruto, chodźmy do sypialni.
         Moja pięść sama wystrzeliła w kierunku jego twarzy. Uderzenie było tak mocne, że aż mnie zabolała dłoń, ale zignorowałem to. Rzuciłem mu wściekłe spojrzenie, po czym tak szybko, jak tylko pijany człowiek może, ulotniłem się z jego mieszkania. Na zewnątrz mróz zaszczypał mnie w policzki. Uznając, że spacer dobrze mi zrobi, zrezygnowałem z taksówki i powoli poszedłem do swojego mieszkania.


         Nazajutrz dziękowałem wszystkim znanym mi bóstwom, że miałem dzień wolny. Niedziela zawsze kojarzyła mi się z leniwym, przyjemnie spędzonym dniem. Ta, ze względu na kaca, nie będzie tak przyjemna. Ból rozsadzający czaszkę i suchość w gardle zmusiły mnie do podniesienia się z łóżka i zajrzenia do kuchni w poszukiwaniu wody i jakichś tabletek przeciwbólowych. Mój pęcherz także dorzucił swoje trzy grosze, bo domagał się natychmiastowego opróżnienia. Będąc w łazience postanowiłem wziąć przy okazji zimny prysznic. Wchodząc do sypialni kilkanaście minut później pogratulowałem samemu sobie genialnego pomysłu. Czułem się o niebo lepiej. Kolejnym plusem mieszkania samemu było to, że mogłem chodzić w nim nago tak długo, jak chciałem. Postanowiłem się jednak ubrać, więc wybrałem wygodne, dresowe spodnie i granatowy t-shirt. Będąc w kuchni i przygotowując sobie lekkie śniadanie, usłyszałem dzwonek telefonu. Zerknąłem na wyświetlacz i momentalnie się skrzywiłem. Dzwonił Gaara. Nie odebrałem, nie chciałem z nim w tej chwili rozmawiać. Byłem na niego wściekły za wczoraj. Na siebie też, bo brałem w tym wszystkim czynny udział. Miałem wyjść po godzinie, ale moje postanowienie zostało stłumione przez Gaarę proponującego dobrą komedię. Komedia faktycznie była dobra, bo dawno już się tak nie uśmiałem, oglądając jakiś film. Nawet nie zauważyłem, kiedy podczas oglądania wlałem w siebie trzy piwa. Dodając dwa przed i jedno piwo po filmie nic dziwnego, że tak szybko poddałem się zabiegom Gaary. Chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Na tę myśl przeszły mnie dreszcze. I nie były to żadne dreszcze przyjemności. To było coś na kształt poczucia winy i obrzydzenia do samego siebie. Poczucie winy było głównie ze względu na Neji’ego. Nie chciałem być powodem rozpadu jego związku. Poza tym, nie miałem żadnych dowodów na to, że Hyuuga zdradza Gaarę. Równie dobrze Karin mogła być po prostu dobrą przyjaciółką szatyna, a stan, w jakim kiedyś otworzył mi drzwi, nie musiał wskazywać na to, że przed chwilą z kimś się migdalił. Logicznie rzecz biorąc, gdyby to robił, to raczej by mi nie otworzył. Westchnąłem ciężko, po czym potrząsnąłem głową. Nie myśl o tym, Naruto – powiedziałem samemu sobie. Gdyby to było takie proste, to świat byłby o wiele lepszym miejscem. W końcu kto lubi zadręczać się problemami? Ostatecznie, po kilku kolejnych minutach rozmyślań nad wczorajszą sytuacją, postanowiłem spotkać się z Gaarą i wszystko wyjaśnić – zapytać go, dlaczego wczoraj sprowokował taką sytuację i dać mu do zrozumienia, że mnie takie kontakty z nim nie interesują, a wczoraj po prostu alkohol zrobił swoje. Miałem nadzieję, że Sabaku będzie odpowiadał na moje pytania i nasza rozmowa obędzie się bez mordobicia.


         Wieczorem pofatygowałem się do mieszkania Gaary. Nie miałem pojęcia, czy jest w domu, bo się z nim nie umawiałem, jednak na tyle, na ile go znałem, to nie pocałuję klamki. Nacisnąłem dzwonek do drzwi, które już po chwili otworzyły się przede mną. Sabaku, kiedy skontaktował, kto go odwiedził, szeroko otworzył oczy.
         – Naruto, co tu robisz? – zapytał, a ja powstrzymałem mało kulturalne parsknięcie. Wczoraj o mało co nie zaciągnął mnie do łóżka, a dzisiaj mnie pyta, co ja tu robię.
         – Musimy pogadać – mruknąłem, po czym przepchnąłem się między nim a futryną do wnętrza mieszkania. Zdążyłem już zdjąć kurtkę i buty, kiedy usłyszałem, jak Gaara zamyka drzwi.
         – Chodź do kuchni – zaproponował, ruszając do wspomnianego pomieszczenia. Poszedłem za nim. – Może herbaty? – zapytał, kiedy siedziałem już na kuchennym krześle.
         – Nie, dzięki. Siadaj. – Wskazałem mu krzesło naprzeciwko siebie. Sabaku usiadł, po czym spojrzał na mnie i ciężko przełknął ślinę.
         – Naruto, jeśli chodzi o wczoraj, to… przepraszam. Nie wiem, co mnie poniosło i…
         – A ja myślę, że jednak wiesz – przerwałem mu w pół zdania. – Chciałeś zaciągnąć mnie do łóżka, nazywajmy rzeczy po imieniu. Dlaczego? – zapytałem rzeczowo, uważnie obserwując mojego byłego. Ten patrzył na mnie przez chwilę z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym westchnął ciężko.
         – Masz rację, chciałem. Dlaczego? Dobre pytanie. Nie wiem… – Wzruszył ramionami. – Może dlatego, że wciąż mi się podobasz? Chodzi mi o stronę czysto fizyczną oczywiście.
         Westchnąłem ciężko. Między nami zapadło chwilowe milczenie.
         – Uważam, że powinniśmy przestać się spotykać. Skoro na mnie lecisz, to ja nie chcę się z tobą widywać. Nie chcę takiej przyjaźni, a już szczególnie z byłym. – Parsknąłem nagle. – Zdajesz sobie sprawę, jak wielu ludzi uważa, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń z byłym partnerem? Po wczorajszym jestem skłonny dołączyć do tej grupy ludzi. Rzuciłeś mnie, odcierpiałem swoje, potem zaproponowałeś przyjaźń i było naprawdę okej. Ale znowu wszystko psujesz, Gaara. – Pokręciłem głową.
         – Masz rację, znowu wszystko psuję. I mogę ci tylko podziękować za to, że wczoraj to wszystko przerwałeś. A to – wskazał na siniaka na swoim policzku – mi się należało. Kocham Neji’ego, ale ostatnio… Ostatnio chyba się od siebie oddalamy. Coraz mniej czasu ze sobą spędzamy, coraz mniej rozmawiamy. O seksie mogę zapomnieć. Jak wraca z pracy, to jest zmęczony i jedyne, o czym marzy, to długa kąpiel i sen.
         Zamrugałem zaskoczony, nie bardzo wiedząc, jak z tematu Gaary chcącego zaciągnąć mnie do łóżka przeszliśmy do jego problemów związkowych.
         – Porozmawiaj z nim. To najprostsze rozwiązanie – poradziłem mu. Nie za bardzo wiedziałem, co jeszcze powiedzieć. Nie lubiłem nikomu doradzać w kwestii związków. Zawsze uważałem, że to sprawa między jedną stroną a drugą i obie strony powinny załatwić to między sobą, nie wciągając w to osób trzecich. Zmarszczyłem brwi, kiedy nagle elementy układanki wskoczyły na swoje właściwe miejsce. – Czekaj, bo jeśli ja dobrze rozumiem, to zwyczajnie brakuje ci seksu? I dlatego chciałeś mnie przelecieć, bo jestem pod ręką i wiesz, że jestem dostępny?
         Gaara otworzył szerzej oczy i momentalnie się zaczerwienił, jakby właśnie został przyłapany na jakimś złym uczynku. Poczułem, jak wzbiera we mnie wściekłość.
         – Mam rację? – zapytałem z niedowierzaniem. Nie wiedziałem, że Sabaku potrafił być aż tak przebiegły.
         – Tak – przyznał po dłuższej chwili milczenia. Powoli wypuściłem powietrze z płuc, zaciskając dłonie w pięści. Zero mordobicia, Naruto, zero mordobicia…
         – Myślę, że na mnie już czas. Śmiało możesz usunąć mój numer telefonu – warknąłem, po czym podniosłem się z krzesła.
         – Czekaj. – Głos Gaary zatrzymał mnie w półkroku. – To nie do końca tak, jak myślisz. Fakt, brakuje mi seksu, w końcu jestem zdrowym facetem i mam dwadzieścia osiem lat, a na wyciągnięcie rąk mam przystojnego i seksownego szatyna. I na trzeźwo naprawdę nie myślałem o tobie w kategoriach łóżkowych, ale kiedy alkohol uderzył mi do głowy… Sam rozumiesz.
         – Właśnie nie rozumiem. – W końcu na niego spojrzałem. – Alkohol nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
         – Wiem. I wiem, że spartoliłem po całości. Zależy mi na tobie jako na przyjacielu i nie chciałbym, aby przez moją głupotę i libido nasza przyjaźń się skończyła. Chciałbym, żebyś jeszcze przemyślał sprawę i jeśli twoja decyzja będzie dla mnie pozytywna, to przy tobie już nie tknę alkoholu. I porozmawiam z Nejim.
         Skinąłem głową, po czym przeszedłem na korytarz. Szybko się ubrałem, po czym wyszedłem na mroźne powietrze. Zaciągnąłem się głęboko, wdychając je do płuc. Od razu zrobiło mi się lepiej. Żwawym krokiem ruszyłem w drogę powrotną do domu, myśli o Gaarze pozostawiając na później.
______________________________
Gaara w mandze nie ma nazwiska, ale nazywają go Sabaku no Gaara, więc zamiast bawić się w szukanie jakichś nazwisk, poszłam na łatwiznę i dałam mu nazwisko od przydomka.
Szczerze mówiąc, przez małą ilość komentarzy mam coraz mniejszą ochotę na pisanie. Świadczy o tym choćby i to, że od czasu napisania ficka świątecznego, Mimo Wszystko nie ruszyłam. No i rozważałam też to, żeby dzisiaj nie publikować tego rozdziału, ale opublikowałam go z szacunku do tych, którzy komentują. 
Następny rozdział za tydzień, czyli 11.01.
Na komentarze, na które jeszcze nie odpowiedziałam, odpowiem tu. I wracam do odpisywania na komentarze pod rozdziałem.
Alys - dziękuję Ci za wszystkie komentarze :). Dziękuję za życzenia i Tobie również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :). Jak dla mnie rok zaczął się świetnie :D. Moja niechęć do Sasuke wcale nie była mocno ukrywana, po prostu objawiała się w inny sposób :P. No cóż, piszę od trzynastego roku życia, więc to już będzie dobre dziewięć lat - staram się, aby mój styl był coraz lepszy ;). No tak, właśnie zaczęłam publikować coś nowego - nowe opowiadanie. Cieszę się, że opowiadanie się podobało :). Sama nie uważam, by było jakieś dobre, ot, takie sobie. A co do komentarza pod shotem - jeszcze nigdy nie napisałam smutnego zakończenia i jakoś trudno mi sobie to wyobrazić. Ale wszystkiego w życiu trzeba spróbować, więc kiedyś pewnie napiszę jakiś sad end, niekoniecznie związany ze śmiercią jednego z bohaterów.
Luana - super, że się podobało i że super się czytało :D.
Basia - widzę, że powoli nadrabiasz z rozdziałami :). Życzę Ci jeszcze więcej wolnego czasu! Niekoniecznie na czytanie, ale na odpoczynek ;). O, a wena się przyda, faktycznie. Mój Kumagoro jest niedożywiony przez tak małą ilość komentarzy i odmawia współpracy w pisaniu. Ale są i plusy - mam więcej czasu na granie w Simsy XD.

11 komentarzy:

  1. zapowiada sie...ciekawie. Uwielbiaaam lekszy. A szczególnie weterynarz. Jak bylam młodsza to chcilam byc weterynarzem ,ale jak poszlam do gimnazjum to... powiedzmy ze wszytskie moje plany z medycyna jak kolwiek poszly w las xd ale to nie zmienia faktu ze kooooocham weterynarz, wiec Naruto w tej roli zapewne tez bedzie swietny. najbardziej podoba mi sie fakt ze naru od samego poczatku nie leci na Saska xd w snsie...wole czytac o tym jak sie jakies uczucie dopiero rodzi niz jak ono juz jest, alba o tym jak to sie wysztko rozwija i tak dalej niz jak juz w tym zwiazku sa i wszystko jest cacy. O tym tez jest fajnie poczytac ale tak pozniej poznij. bO fanie jak sie koczy dobrze, nie? tak wiec no. a pierwszy rozdzal byl bardzo zachecajacy do czytania dalszego dlatego bede z niecierpliwością czekac na dalszy ciag ,a fakna Gary niegy i tak nie bylam wiec...
    wiec prooooooooooooooooooosze nie przestawaj pisac *robi maślane oczy*
    Bede dodawac komentarze pod kazdym rozdzialem bo dotad tego nie robilam, a czytalam wszytsko co dodalas xd bylam cichym czytaczem, jak zawsze z reszta
    ale zmienie to, wiec czekam na nastepny rozdzial, bo piszesz swietnie i naprawdze milo sie cb czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przestawaj pisać! Jestem z tobą jeszcze od poprzedniego bloga i nie dodaję komentarzy, bo zwyczajnie nie jestem na tyle kreatywną osobą, żeby umieć pochwalić człowieka w lepszy sposób niż "świetny rozdział, życzę weny". A tego pisać strasznie nie lubię.
    Skoro już napisałam, to dodam, że jak zwykle mam zamiar czytać co napisałaś, bo twoje opowiadania są bardzo miłą odskocznią od codzienności :3 Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak przestaje nachodzić cię ochota na pisanie i myślisz, ze to nie ma sensu, to pomyśl, że są osoby, które lubią twoje prace i może to ci pomoże ^^

      Usuń
  3. Co mam Ci napisać? Moja wena do komentarzy poszła w ... Chyba mróz ją wystraszył.
    Rozdział lekki i przyjemny, idealny na zimowe wieczory.
    Pierwsza rozmowa z Sasuke w tym opku powala xD Aż się człowiek zastanawia, co się będzie musiało stać, żeby oni zamienili więcej niż trzy słowa.
    Fajny ma Naruto wystrój domu. Dużo światła, jasne kolory. Na pewno przyjemnie jest siedzieć w takim ciepłym otoczeniu.
    A książka przed snem to najlepsza rzecz ^^

    Weny! :*

    Anonimowa Miki


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza rozmowa z Sasuke na kulturalnym poziomie i tak jest sukcesem! :D oni zwykle albo na siebie krzyczą, albo się kłócą, albo się wyzywają albo od razu mogą przejść do rękoczynów xD "Dzień dobry" jest dobre :D
      Alys

      Usuń
  4. Czytałam na raty. Ciągle ktoś po coś mnie wołał. :/ Ale w końcu mogę usiąść do napisania komentarza. Fajnie, że Naruto jest weterynarzem. :DDD Miłośnik zwierząt. :D Już go lubię.
    Ale tutaj nie będę o nim pisać tylko o Gaarze. Co za pacan. Problemy w związku, a on chce zaciągnąć byłego do łózka. Na pewno to naprawi relacje z Neijim. Seksu mu brakuje. Facet, od czego masz rękę? Obie. Dobrze, że Naruto odzyskał zdolność myślenia, bo mogłoby być gorąco i nie mam tu na myśli seksu. Gaara powinien szczerze porozmawiać z partnerem, a nie próbować go zdradzać. Owszem, może się okazać, że Neiji go zdradza, ale jakoś w to wątpię. Czuję, że chodzi o inny powód oddalenia Neijego. Mogę się mylić i faktycznie coś go łączy z tą kobietą. Ale najważniejsza jest rozmowa, a nie próba zdrady, bo ma się chęć na seks. Oj, Gaara, Gaara. Ech.

    Pisz. Nie przestawaj pisać, publikować, bo Ci nakopię. To opowiadanie zapowiada się bardzo dobrze, chcę wiedzieć co dalej, co wymyśliłaś i co tam kombinujesz. :D

    Weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostaw Simsy, idź pisać :D I weź, dodawaj rozdziały, bo ja dopiero Cię odkryłam i mi mało Twoich opek, noo ^^
    A co do powyższego rozdziału. Gaara! Kurde, tak rzadko ktokolwiek w ficach umieszcza Gaarę, a to jeden z moich ulubionych narutowych bohaterów! Bardzo się cieszę, że go tu wkręciłaś, choć w nieco niewdzięcznej roli byłego ;) I jeszcze jest teraz z Neji'm. Śmiechłam xD
    Naruto weterynarz i ma cudowne mieszkanko. Ja nie wiem, ale z samych tych dwóch faktów już go lubię. Od razu jest taki pozytywny.
    Czekam na wejście Sasuke ^^ No, coś więcej niż "dzień dobry", w każdym razie. Mój Sasuke, mój... znaczy no... tego...
    Ile rozdziałów przewidujesz? Pisz, pisz, pisz *mentalnie przesyła wenę*
    Alys

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty się ciesz że ja nie komentuje bo to oznacza że wszystko jest super. Należę do osób czepialskich i zwrających uwagę na szczegóły :-P Na szczęście dla ciebie jest blady świt i nie chce mi się myśleć. Szkoda że N nie powiedział G o podejrzeniach o zdradę N bo to świetna okazja była. I szkoda że jednak nie poszli do łóżka. Ogólnie test ciekawie się zapowiada. Jest inny od poprzednich. Weny. Pozdrawiam. Ps kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty się ciesz że ja nie komentuje bo to oznacza że wszystko jest super. Należę do osób czepialskich i zwrających uwagę na szczegóły :-P Na szczęście dla ciebie jest blady świt i nie chce mi się myśleć. Szkoda że N nie powiedział G o podejrzeniach o zdradę N bo to świetna okazja była. I szkoda że jednak nie poszli do łóżka. Ogólnie test ciekawie się zapowiada. Jest inny od poprzednich. Weny. Pozdrawiam. Ps kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nigdy nie mam czasu na napisanie jakiegoś konstruktywnego komentarza lepszego niż coś w stylu "kocham Twoje opowiadania, dziękuje za nie"! Ale skoro mało osób komentuje to chyba będę musiała się bardziej wysilić od czasu do czasu :D Tak z szacunku do Twojej pracy by było fair, a ja naprawdę mega doceniam, to że piszesz i publikujesz, bo uwielbiam SasuNaru, a Twoje jest jednym z najlepszych w internecie polskim! <3
    Także, wiedz, że zawsze czytam i podziwiam Cię, ale zazwyczaj nie komentuje, chociaż teraz postaram się bardziej :3
    Będę czekać na kolejny rozdział, bo to opowiadanko zapowiada się świetnie i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3
    Ściskam i pozdrawiam gorąco!
    ~Psyche

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    no, ni cudownie, Naruto i Gaara jak dobrze, że panował, bo gdyby do czegoś doszło mogłoby być nieciekawie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń