Leżałem wtulony w Sasuke, ciesząc się
jego ciepłem i bliskością. Jakiś czas temu zgasiliśmy światło i otaczała nas
ciemność. Milczenie między nami nie było ciężkie czy krępujące. Było takie,
jakie panuje między przyjaciółmi, którzy znają się całe życie. No ale okej,
milczenie milczeniem, a dla świata nie jest tajemnicą, że jestem gadułą.
Rozpierała mnie energia.
- Wiesz, tak sobie myślę, że to super, że na
tym portalu zdążyliśmy się tak dobrze poznać.
- Nie wytrzymasz kilku minut w ciszy,
prawda? – Sasuke pogładził dłonią moje plecy, a ja uśmiechnąłem się szeroko.
- Nie.
Uchiha westchnął, a ja poruszyłem się
lekko.
- Grzejesz jak piecyk – mruknął.
- Ty też. Zawsze myślałem, że jesteś zimny,
a tymczasem… - Odsunąłem się, po czym wsunąłem mu dłoń pod koszulkę. Skóra na
jego brzuchu była przyjemna w dotyku. Gładka i ciepła. Sasuke odetchnął cicho.
- Naruto…
- Lubię, jak wypowiadasz moje imię.
- Ja też lubię, kiedy wypowiadasz moje imię.
W twoich ustach brzmi tak…
- …seksownie – dokończyłem, uśmiechając się.
– A teraz daj buzi.
Brunet patrzył na mnie dłuższą chwilę,
po czym przybliżył twarz do mojej, żeby mnie pocałować. Reszta wieczoru minęła
nam na wzajemnych czułościach.
Ranek następnego dnia zdecydowanie
należał do tych najprzyjemniejszych w życiu. Po pierwsze, była niedziela. Po
drugie, zmianę w pracy miałem dopiero na popołudnie. Po trzecie i
najważniejsze, obudziłem się w ramionach Sasuke. Może i banalnie to brzmi, ale
kiedy obudziłem się wtulony w jego ciało, tak właśnie pomyślałem. Brunet
jeszcze spał, oddychając spokojnie. Jego ręce, które mnie mocno trzymały, nie
dawały mi zbyt wielkich szans na jakikolwiek ruch, ale było mi z tym dobrze.
Nigdzie mi się nie spieszyło. Przesunąłem się lekko, tyle tylko, aby móc na
niego spojrzeć. Wyglądał tak spokojnie, kiedy spał. W ciągu dnia przeważnie
marszczył brwi, w wyniku czego między nimi tworzyła się zmarszczka. Och, jakże
często miałem ochotę ją rozmasować. Teraz będę mógł to robić bezkarnie.
Wyszczerzyłem się jak głupi do sera, czując przepełniające mnie szczęście. Do
tej pory, kiedy ktoś mi opowiadał, jak czuje się człowiek w stanie zakochania,
nie wierzyłem mu. Teraz przekonuję się o tym na własnej skórze. Sasuke
przeciągnął się, tym samym mnie puszczając, a potem otworzył oczy. Spojrzał na
mnie i uśmiechnął się lekko.
- Cześć – powiedział miękko, a mój uśmiech
się poszerzył.
- Cześć. – Wyciągnąłem się lekko i cmoknąłem
go w usta. Sasuke w odpowiedzi też mnie pocałował, ale zdecydowanie mocniej.
Oddałem pocałunek, uchylając wargi, a jego zwinny język wsunął się do moich
ust. Przewróciłem się na plecy, pociągając bruneta za sobą. Nasz pocałunek
stawał się coraz głębszy i bardziej namiętny. Kiedy poczułem, że Sasuke wsuwa
nogę między moje uda i pociera lekko, mruknąłem z aprobatą. Brunet oderwał się
od moich warg i zszedł z pocałunkami na moją szyję. Zassał się na niej, mocniej
poruszając nogą, a ja wypuściłem ze świstem powietrze z płuc. Pierwszy raz
robiłem takie rzeczy w łóżku i naprawdę niewiele mi brakowało, aby całkowicie
się podniecić. Sasuke wsunął dłoń pod moją koszulkę i palcami zaczął gładzić
mój brzuch. Naparłem biodrami na jego udo, odkrywając nagle, że mam taki
wrażliwy brzuch.
- Sasuke… - Wplotłem palce w jego włosy,
ciągnąc za nie lekko.
- Podoba ci się? – Uniósł głowę i spojrzał
mi w oczy.
- Tak, ale…
- Ale?
- To nie za szybko? – zapytałem cicho, a
zaraz potem zaczerwieniłem się. No pięknie, takie pytania zadają tylko
dziewczyny.
- Przecież możemy poczekać. – Cmoknął mnie w
nos. – Poza tym, nie chciałem się teraz kochać. Chciałem po prostu zrobić ci
dobrze. – Uśmiechnął się przebiegle.
- Draniu! – Walnąłem go pięścią w ramię,
jeszcze bardziej zaczerwieniony.
- Oho, ktoś tu się wstydzi.
- Oho, ktoś tu zaraz będzie spał sam przez
kilka następnych nocy.
Sasuke przez chwilę patrzył na mnie, a
potem wybuchnął śmiechem.
- Jesteśmy razem od wczoraj, a już ustalasz
warunki?
- A żebyś wiedział, draniu.
Brunet w odpowiedzi mnie pocałował, a
ja przestałem udawać, że się na niego złoszczę. Oddałem pocałunek i wszystko
wskazywało na to, że będziemy kontynuować, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Zignoruj – mruknąłem i już miałem mu
wsunąć dłonie pod koszulkę, ale dzwonek rozległ się ponownie.
- Myślisz, że w końcu… - i znowu - …sobie
pójdzie? – dokończył Sasuke, a między jego brwiami znowu utworzyła się
zmarszczka.
- Myślę, że nie. – Palcem wskazującym
rozmasowałem mu tę jego zmarszczkę. – Może to Orochimaru, lepiej otworzyć.
Sasuke, wzdychając cicho, podniósł się
z łóżka. Zrobiłem to samo i razem poszliśmy otworzyć drzwi.
- Braciszku! – Itachi mocno uścisnął
bruneta, a potem mnie. – Cześć, Naruto.
- Cześć. – Uśmiechnąłem się, po czym
parsknąłem śmiechem, widząc zirytowaną minę Uchihy.
- Po co przyszedłeś? – warknął brunet,
patrząc nieprzyjaźnie na starszego brata.
- Oho, widzę, że masz dzisiaj zły dzień.
- Nie, wręcz przeciwnie. Zanim przyszedłeś,
miałem świetny poranek. Napijesz się czegoś? – zapytał, idąc do kuchni. – Skoro
już tu jesteś, to możesz zostać na godzinkę.
- Kawy. – Itachi również poszedł do kuchni,
więc i ja zrobiłem to samo.
- Okej, czyli trzy razy kawa. – Wstawił wodę,
a ja wyjąłem z szafki trzy kubki i nasypałem do nich kawy. Usiadłem przy stole,
a po chwili Sasuke postawił przede mną i przed Itachim po kubku gorącego
napoju. Zajął miejsce obok mnie. Starszy Uchiha siedział naprzeciwko i patrzył
na nas, uśmiechając się pod nosem.
- Więc… - zaczął. – Co tam u was?
- W porządku – odpowiedzieliśmy
jednocześnie.
- I to wszystko? Żadnych nowych…
ciekawostek? Zmian? Może chcielibyście mi coś ogłosić? Na przykład, że
jesteście razem?
- Właśnie. Szykuj kasę na Lizbonę, wygrałem
zakład. - Itachi przez chwilę nic nie mówił.
- Naprawdę? A powiedziałeś już Naruto tysiąc
razy „kocham cię”?
- Jeszcze nie, ale na pewno to zrobi. –
Uśmiechnąłem się szeroko. – I tak, naprawdę. Wiem o zakładzie od wczoraj i
uważam, że wycieczka do Lizbony to świetna sprawa.
- W takim razie – Itachi upił łyk kawy –
muszę zacząć oszczędzać.
- Musisz. – Sasuke uśmiechnął się szeroko,
patrząc na mnie.
- A kiedy przedstawisz Naruto rodzicom?
- Od wczoraj jesteśmy razem i już go ma
przedstawiać rodzicom?
- Od wczoraj? Czyli Naruto dowiedział się o
zakładzie od razu? – Skinąłem głową w geście potwierdzenia. – W takim razie
przyszedłem w odpowiednim momencie. – Uśmiechnął się szeroko. – Wracając do
rodziców, to co powiesz na święta?
- Może. Naruto? – Brunet spojrzał na mnie. –
Masz jakieś plany na Gwiazdkę?
- Chcę ją spędzić z tobą – odpowiedziałem
bez zastanowienia. Byłem tego pewien, więc nie było nad czym rozmyślać.
- Okej! – Itachi klasnął w dłonie. – Czyli
co? Pozostaje mi od was wyciągnąć, jak to wszystko wyglądało.
Poniedziałkowy poranek powitał nas
ulewnym deszczem. Siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy śniadanie, jednocześnie
wsłuchując się w dźwięk kropli uderzających o okna i parapety.
- Jak to będzie na uczelni? – zapytałem, po
czym napiłem się kawy.
- A jak chcesz, żeby było? – Sasuke spojrzał
na mnie.
- Nie wiem. Mi to w zasadzie jest obojętne,
chociaż nie chciałbym się ukrywać. Z drugiej strony może nie mówmy tak od razu
o nas wszystkim…?
- Uświadamiajmy ich powoli?
- Coś w tym stylu. – Uśmiechnąłem się, a
Uchiha ten gest odwzajemnił.
- W zasadzie mi to obojętne, czy się o mnie
dowiedzą czy nie. Nie ukrywam się. Nikt o mnie nie wie, bo nikt mnie o to
wcześniej nie pytał. A to, że wszystkie dziewczyny z góry zakładają, że jestem
hetero – to już nie moja sprawa.
- O mnie przyjaciele wiedzą, ale nikt poza
nimi. Nie wiem, jakoś tak… - Wzruszyłem ramionami. – Nie widzę powodu, aby
wszystkim o sobie mówić.
- Jakoś to będzie. – Sasuke podszedł do mnie
i wyciągnął rękę w moją stronę. – Chodź, zbieramy się na uczelnię.
- Jasne. – Chwyciłem jego ciepłą dłoń. Z nim wszystko wydawało mi
się łatwiejsze.
Na wykładach, o dziwo, byłem skupiony
jak nigdy. Nie reagowałem na zagadywania Kiby, więc ten w końcu sobie odpuścił,
mówiąc, że potem o wszystko mnie wypyta. Na pewno zauważył to, że dzisiaj byłem
bardziej zamyślony i chwilami nieobecny. Dodatkowo, wczoraj w pracy napomknąłem
mu o tym, że spotkałem się z Sharinganem. Próbował ode mnie wyciągnąć coś
więcej, ale mieliśmy wyprzedaż, co się równało z tłumem ludzi w sklepie. Na
rozmowę więc nie mieliśmy zwyczajnie czasu. Wykład się skończył, teraz czekało
nas okienko.
- Idziemy coś zjeść? – zagadała Ino, kiedy
wszyscy znaleźliśmy się już na korytarzu.
- Jestem za. Przynajmniej będziemy miały
okazję, aby wypytać Naruto o tę malinkę na szyi. – Sakura uśmiechnęła się
szeroko, patrząc na mnie, a ja się zaczerwieniłem. Nie, nie ze wstydu. Bardziej
ze zdenerwowania na swoje zapominalstwo. Miałem ubrać golf, nawet wspomniałem o
tym Sasuke. Mimowolnie na niego spojrzałem. Stał pod ścianą i się nam
przyglądał, uśmiechając kpiąco pod nosem. A to drań! Specjalnie mi o tym golfie
nie przypomniał! Usiadłem na krzesełku, widząc, że moim przyjaciołom na razie
nie spieszy się do bufetu.
- Nie mam na szyi żadnej malinki. To
uczulenie – mruknąłem.
- Uczulenie? Wybacz, Naruto, ale mnie nie
oszukasz. Wiem, jak wygląda dobrze zrobiona malinka.
- Dobrze zrobiona? – Uniosłem brwi. Kobiety
są dziwne.
- No
tak. Och, nie chce mi się tłumaczyć, sam to później ogarniesz. Może zapytasz
tego swojego Sharingana? On z pewnością ma jakieś doświadczenie.
- A właśnie, Naru! Jak tam spotkanie? – Kiba
klepnął mnie przyjacielsko w plecy. Co oni, uwzięli się na mnie czy jak?
- Jakie spotkanie? – zapytał Neji, do tej
pory tylko się przysłuchując.
- Z Sharinganem w sobotę. Wczoraj mi tylko
Naru wspomniał, że się z nim widział, nic więcej nie zdradzając.
- O, serio? – Ino od razu usiadła obok mnie,
chwilowo zostawiając swojego chłopaka samego. – I jak było?
- Yyy… Zwiałem. – Sam nie wiem, dlaczego
powiedziałem prawdę. To przez te ich pytania.
- Dlaczego? Okazał się brzydki? Ma garba? A
może to jakiś staruch? – Pytali jeden przez drugiego, a mi coraz bliżej było do
śmiechu.
- Nie. – W końcu się roześmiałem. – Jest
przystojny. Tak właściwie to… - Spojrzałem na Sasuke. Obserwował nas w
skupieniu. Byłem pewny, że wszystko słyszał. Całe szczęście, że tylko on.
Korytarz był opustoszały. Kiedy naszemu rokowi trafiało się okienko, my
zostawaliśmy na uczelni, bo doskonale wiedzieliśmy, że reszta roku gdzieś
pójdzie. Oczywiście, nie zawsze tak było, ale dosyć często.
- Tak właściwie to? – Kiba pomachał mi
dłonią przed oczami. Zamrugałem.
- Tak właściwie to potem się całowaliśmy i
to on mi zrobił tę malinkę. – Uśmiechnąłem się zwycięsko, widząc zaskoczone
miny przyjaciół. Może chociaż na chwilę przestaną mnie o wszystko dopytywać.
- Ale mówiłeś, że zwiałeś. – Jako pierwszy
odezwał się Shikamaru. – Więc?
- No tak. Ale potem widziałem się z nim
ponownie.
- Dobra, opowiedz wszystko od początku do
końca, bo na razie nie za bardzo rozumiem – zażądała Ino.
- Yyy… - Niby się spodziewałem takich słów,
ale nie za bardzo wiedziałem, jak im o tym powiedzieć.
- Ale czekajcie – głos ponownie zabrał
Shika. – Nie za bardzo rozumiem, Naruto. Jeszcze do niedawna mówiłeś, że
Sharingan to tylko przyjaciel. Przecież jesteś zakochany w Sasuke.
- Właśnie – mruknęła Sakura.
- Nagle się odkochałeś i uznałeś, że
Sharingan będzie lepszą partią?
- Nie.
- Nie? Całowałeś się więc tak sobie? W takim
razie po co robić mu nadzieję? I szczerze, dziwny ten Sharingan, skoro wie o
Sasuke i się z tobą całował. Jak on ma w ogóle na imię?
- Sasuke. – Westchnąłem cicho. A niby
Shikamaru taki inteligentny…
- No wiem, że Sasuke. Myślisz o nim cały
czas i tak dalej. Pytałem, jak ma na imię Sharingan.
- A ja ci odpowiadam, że ma na imię Sasuke.
Możemy skończyć to przesłuchanie? W sumie głodny jestem, poszedłbym coś zjeść.
Pora obiadowa i te sprawy. Mieliśmy iść. Więc?
Nikt mi nie odpowiedział. W zasadzie
wszyscy odwrócili się w stronę Sasuke i patrzyli na niego w milczeniu. Dopiero
go zauważyli? Serio? W zasadzie to nic dziwnego, patrząc na to, że do tej pory
zaaferowani byli moją osobą. Westchnąłem ciężko i wstałem z krzesełka.
Wiedziałem, że po tych rewelacjach będą mieli jeszcze więcej pytań, ale na
razie chciałem tego uniknąć. Co za dużo, to niezdrowo.
- Dobra, stójcie tu sobie, skoro chcecie. Ja
przynajmniej nie będę potem głodny. Sasuke, idziesz ze mną?
- Idę – odpowiedział brunet, po czym obaj
poszliśmy do studenckiego bufetu, zostawiając moich oniemiałych przyjaciół za
plecami.
- Wszystko słyszałeś, co? – zerknąłem na
niego.
- Tak.
- Widziałem ten twój kpiący uśmieszek.
Jeszcze się doigrasz, Sasuke.
- Doprawdy? I co mi zrobisz? – Uśmiechnął
się kpiąco. Przystanąłem, chwytając Uchihę za nadgarstek i tym samym on również
przystanął. Zbliżyłem się do niego i wyszeptałem mu do ucha:
- Malinkę na szyi. Może i nawet dwie.
Rozbiorę cię, podniecę… A potem wygonię cię do twojej sypialni i zamknę się na
klucz.
Zadowolony z siebie odsunąłem się od
niego.
- Wiesz co? Kusząca obietnica, ale widzisz…
ja tak łatwo nie dam się wygonić. I to ja zrobię ci malinkę na szyi i będę cię
rozbierał. To idziemy do tego bufetu?
Usiedli przy stoliku, stawiając przed
sobą zamówione dania obiadowe. W pomieszczeniu nie było wielu studentów. Sasuke
zapatrzył się na Naruto i pomyślał, jak to dobrze, że miał szansę poznać go
lepiej. Gdyby wtedy Uzumaki nie szukał mieszkania, ich kontakty nadal
pozostawałyby takie same. Owszem, to, że pisali ze sobą jako Rasengan i
Sharingan, prawdopodobnie i tak miałoby miejsce, jednakże wtedy reakcja Sasuke
na to, kim jest jego internetowy rozmówca, byłaby całkiem inna. Wiedziałby, że
Naruto go kocha, ale on tych uczuć by nie odwzajemniał, bo zwyczajnie nie
miałby ku temu okazji. Gdyby nie mieszkali razem, nie miałby go jak bliżej
poznać, nie miałby okazji do spędzania z nim czasu sam na sam. Uśmiechnął się
lekko pod nosem na wspomnienie reakcji przyjaciół blondyna. Wiedział, że teraz,
jako chłopak Uzumakiego, będzie spędzał z nimi więcej czasu i niespecjalnie –
co jego samego nawet zaskakiwało – mu to przeszkadzało. Kochał Naruto. Pierwszy
raz w życiu się zakochał i było mu z tym dobrze. A nawet lepiej niż dobrze. Był
przekonany, że jego rodzice pokochają Uzumakiego. W jego życiu wszystko
zmieniało się na lepsze.
- Co
tak patrzysz? – zapytał Naruto.
- A nic. Po prostu. Kocham cię. – Uśmiechnął
się ciepło, patrząc prosto w błękitne oczy swojego chłopaka.
- Ja też cię kocham. – Uzumaki odwzajemnił
uśmiech.
______________________________
Cześć. Przepraszam Was za tak długą nieobecność i za tak długie nieodzywanie się. Studia, sesja, praca wakacyjna, milion innych spraw - to wszystko jest powodem mojej nieobecności. Jednakże nie tylko. Rozdział 10 zaczęłam pisać zaraz po opublikowaniu 9. Napisałam dwie strony i zamknęłam worda. A potem, za każdym razem, kiedy tylko otwierałam plik, odechciewało mi się pisać. No a potem przyszła praca i w natłoku załatwiania różnych spraw zapomniałam o rozdziale. Kiedy sobie o nim przypomniałam, doszłam do wniosku, że te dwie napisane strony zwyczajnie mi się nie podobają i zwyczajnie je skasowałam. No i proszę, oto jest - w przeciągu dwóch tygodni powstał nowy rozdział. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to dalej będzie z częstotliwością publikowania notek. Bloga nie zawieszę ani nie zamknę, opowiadanie skończę - to mogę Wam obiecać. Co więcej, mam pomysł na kolejne opowiadanie. Niestety, plan na ten semestr nie wygląda kolorowo, chociaż i tak nie jest aż tak tragicznie, jak to wyglądało na początku. Poza tym pisanie pracy licencjackiej wisi nade mną niczym chmura gradowa. Na całe szczęście, pierwszy rozdział mam już napisany, a drugi muszę napisać do końca tego roku kalendarzowego, więc nie jest aż tak źle.
Bardzo dziękuję Wam za komentarze :*
Bardzo dziękuję Wam za komentarze :*
Wiii! Rozdział przezabawny, zwłaszcza ten moment z przyjaciółmi Naruto.
OdpowiedzUsuńItachi oczywiście przyszedł w najmniej odpowiedniej chwili, liczyłam na coś więcej między chłopakami, a tu nic.
Ostatnia scena urocza ^^ Widzę ten rozmarzony wzrok Sasuke wlepiony w Naruto.
Kolejny rozdział zaczniesz pisać szybciej, już ja tego dopilnuje. Moje wakacje od pisania się skończyły, więc Twoje też.
Weny! I czasu, przede wszystkim czasu :*
Itachi miał przyjść właśnie w tym momencie :P. Doczekasz się tego "więcej".
UsuńPrzestanę wchodzić na gg i zmienię numer telefonu. Chociaż to też niezbyt dobre wyjście, bo wtedy ja nie dopilnuję, żebyś Ty też pisała.
Dzięki! A z czasem to wiesz, jak to u mnie jest.. XD
Itachi to ma wyczucie. Nie miał kiedy przyjść. Wrrrr. Ale co się odwlecze to nie uciecze, a smaczny kąsek będzie po dłuższym oczekiwaniu smakował lepiej. :D
OdpowiedzUsuń"- Nie? Całowałeś się więc tak sobie? W takim razie po co robić mu nadzieję? I szczerze, dziwny ten Sharingan, skoro wie o Sasuke i się z tobą całował. Jak on ma w ogóle na imię?
- Sasuke. – Westchnąłem cicho. A niby Shikamaru taki inteligentny…
- No wiem, że Sasuke. Myślisz o nim cały czas i tak dalej. Pytałem, jak ma na imię Sharingan." Hahahaha. Kocham takie sytuacje. Mówisz prawdę, odpowiadasz na pytanie, a ktoś i tak tego nie zauważa, bo jest zaaferowany czymś innym. To jakby mózg nie przyjmował do siebie pewnych sytuacji. :D Przyjaciele Naruto są genialni. Lubię ich. Ale najbardziej podoba mi się to jak Sasuke na niego patrzy. Już się nie mogę doczekać, kiedy rodzice Sasuke poznają Narusia, a on spędzi prawdziwe, rodzinne święta.
Na kolejny rozdział postaram się czekać cierpliwie. A co do nowego tekstu, to zawsze możesz pisać i tego nie publikować. Potem dla Ciebie i czytelników będzie wygodniej. Ty będziesz mieć luz, a my w miarę regularnie wstawiane rozdziały. Nawet jeśli miałby to być 1 na miesiąc. :)
Wszystko zawsze smakuje lepiej, jeśli się na to nieco dłużej czeka :D.
UsuńZrobili mu przesłuchanie, ale jakoś je przetrwał :). Sasuke wpadł po uszy i teraz Baru będzie go socjalizował XD.
Na kolejny rozdział nie będziesz musiała czekać tak długo, bo z pewnością pojawi się jeszcze w tym miesiącu :). Fakt, mogłabym pisać naprzód i chyba zacznę to robić :p
Ayano
Naru, Naru będzie go socjalizował. Eh, ten słownik na telefonie.
UsuńAyano
Świetny rozdział! Uwielbiam to opowiadanie i mam nadzieję, że go nie porzucisz, bo przez ten cały czas naprawdę się tego bałam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś! I to w jakim stylu :3
Pozdrawiam gorąco!!!!
~Psyche
Dziękuję bardzo! :3 Nie porzucę, a dzisiaj zaczęłam pisać nowy rozdział, który z pewnością pojawi się o wiele szybciej niż ten.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Ayano
Witam,
OdpowiedzUsuńpięknie, poranek taki leniwy i zachowanie Sasuke tak, tak przyjaciele poznali prawdę, no ale Naruto ma rozbierać...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
A podobno jak się kogoś kocha, to się go nie wsydzi :P
OdpowiedzUsuńPodobała mi się scena na uczelni. :)
- Sharingan
- Sasuke
- Sharingan
- Sasuke
A tak naprawdę to jeden i ten sam chłop :P
Strasznie dużo tej wylweności na początku, ale z jakiejś strony to całkiem sweet. :) <3
Dangerous Kind