Koniec listopada był zimny. Niedawno
spadł pierwszy śnieg, ale nie utrzymał się długo, toteż teraz Sasuke klął na
wszystko, co możliwe, uważając, aby nie wdepnąć w mokrą breję. Wracał z
marketu, gdzie zrobił zakupy na cały tydzień. Wypadała jego kolej gotowania
obiadów. Musiał przyznać, że Naruto wywiązywał się ze swoich obowiązków
perfekcyjnie. No, może poza tym, że czasami zdarzało mu się coś przypalić i
trzeba było wietrzyć kuchnię. Jednak Sasuke to rozumiał, każdemu początkującemu
może się zdarzyć. Dogadywali się całkiem dobrze, nie było między nimi większych
sprzeczek. Przyłapywał się na tym, że gapi się na Naruto, kiedy ten tego nie
widzi. Bał się, że zaczynał się w nim zakochiwać. Właściwie nie byłoby to takie
złe, gdyby nie był to Uzumaki. W każdym innym mógł się zakochać i nie miałby
nic przeciw. No ale serce nie sługa, jak to mówią. Uchiha nie przespał dobrze
kilku ostatnich nocy, myśląc o niebieskich oczach współlokatora. Po dłuższym
zastanowieniu dochodził do wniosku, że Naruto nie ma aż takiego złego
charakteru. W mieszkaniu był cichy. Natomiast na uczelni był głośny, rozgadany,
roześmiany. Wszędzie było go pełno. Sasuke zupełnie nie rozumiał tych dwóch
różnych postaw u blondyna, toteż postanowił go o to zapytać przy odpowiedniej
chwili. Odpowiednia chwila zdarzyła się już wielokrotnie, jednakże brunet za
każdym razem tchórzył. Tego to już w ogóle nie rozumiał, przecież nigdy nie
miał problemu z zadaniem podobnego pytania nawet obcemu. Może to chodziło o to,
że jednak zakochiwał się w Naruto? Westchnął ciężko, krzywiąc się na głośny
klakson przejeżdżającego obok samochodu. Kto dał temu debilowi prawo jazdy?
Wszedł do mieszkania, od razu ściągając
buty oraz kurtkę i ubierając kapcie. Zaniósł siatki z zakupami do kuchni. Po
wejściu do pomieszczenia stanął jak wryty, a po chwili musiał powstrzymywać się
od śmiechu. Tyłem do niego stał Naruto i podrygiwał do jakiejś piosenki, przy
okazji gotując obiad. Dzisiaj jeszcze była kolej Uzumakiego, była niedziela.
- I really,
really, really, really, really, really like you. And I want you, do you want me, do you want me,
too? I really, really, really, really, really, really like you. And I want you,
do you want me, do you want me, too?* - Naruto śpiewał w najlepsze, nieświadom
tego, że jest obserwowany. Sasuke musiał przyznać, że
Uzumaki miał całkiem przyjemny dla ucha głos. Uśmiechnął się, nie ruszając się
z miejsca i dalej obserwując nieskładny taniec blondyna. W pewnym momencie ten
się odwrócił i zamarł, patrząc na Uchihę. Na jego policzki wkradł się lekki
rumieniec zawstydzenia. Wyciągnął słuchawki z uszu i zwinął je pospiesznie,
wpychając do kieszeni jeansów.
-
Poplączą ci się – skwitował Uchiha, stawiając siatki na stole.
- Trudno
– mruknął Naruto. – Nie słyszałem, kiedy wróciłeś. – Podszedł do stołu i pomógł
Sasuke wypakować zakupy. Brunet zauważył, że blondyn był cały spięty i unikał
patrzenia na niego.
- Coś się
stało? – zapytał niewinnie, doskonale się bawiąc.
- Nie,
tylko… Nie.
- Mhm. Ja
skończę obiad, okej?
- Okej.
Przez
chwilę rozpakowywali zakupy w milczeniu. Kiedy skończyli, Naruto już chciał
zwiać do pokoju, ale Sasuke zatrzymał go w drzwiach.
- Masz
całkiem ładny głos. I ja też cię lubię – powiedział prawie beznamiętnie, jednak
przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu. Oszołomiony Uzumaki skinął głową, po
czym poszedł do siebie. Uchiha dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co
powiedział. Jasny gwint, co go podkusiło?
Zamknąłem
za sobą drzwi, po czym oparłem się o nie plecami. Po chwili na mojej twarzy
pojawił się szeroki uśmiech. Sasuke powiedział, że mnie lubi! Wciąż było mi
wstyd, że przyłapał mnie w kuchni, ale już nie aż tak bardzo. Nie wyśmiał mnie,
a to oznaczało, że mu się… podobało? Usiadłem przy biurku i włączyłem laptopa.
Od razu wszedłem na portal i się zalogowałem, po czym wszedłem na profil Sharingana i kliknąłem wiadomość. Zacząłem pisać: Hej! Nie uwierzysz, co się stało! Opowiem Ci
więcej, jak będziesz. Jakby co, cały czas będę zalogowany. Wysłałem
wiadomość, szczerząc się radośnie. Z Sharinganem
pisaliśmy niemalże codziennie, poświęcając na to wieczory. Można było śmiało
powiedzieć, że staliśmy się przyjaciółmi. Wciąż wzajemnie nie wiedzieliśmy, jak
wyglądamy ani jak mamy na imię. Uznaliśmy, że tego dowiemy się przy naszym
pierwszym spotkaniu, które zaplanowaliśmy na przyszły weekend. Okazało się
bowiem, że on też mieszka w Tokio. Pomijając imię i wygląd, wiedzieliśmy o
sobie niemal wszystko. Odchyliłem się na krześle, wciąż szczerząc się jak
idiota. Kiba będzie się ze mnie nabijał, kiedy mu o tym powiem. Byliśmy
umówieni na dwudziestą. Z tego też powodu miałem nadzieję, że Sharingan będzie dziś trochę wcześniej
na czacie.
Po
wspólnym obiedzie Sasuke udał się do swojego pokoju, a Naruto zaproponował, że
umyje naczynia. Brunet usiadł przed laptopem, po czym zalogował się na portalu.
Miał nadzieję, że Rasengan będzie online. W pewnym stopniu uzależnił się
od rozmów z nim. Lubił jego wirtualne towarzystwo i nie mógł doczekać się ich
spotkania w cztery oczy. Nie kochał go ani nic z tych rzeczy, tego był pewien.
Po prostu bardzo go lubił, jako przyjaciela. Nic więcej. Na jego usta wpłynął
lekki uśmiech, kiedy zobaczył, że ma od niego wiadomość. Otworzył ją i przeczytał,
po czym kliknął odpowiedz: Hej. No, jestem ciekawy, co takiego masz mi
do powiedzenia. Czyżby jakiś przystojniak pojawił się na horyzoncie? Wysłał
wiadomość, po czym sięgnął po butelkę wody. Upił kilka łyków, słysząc, jak
Naruto zamyka drzwi od swojego pokoju. Odetchnął cicho, myśląc o tym, co
powiedział mu w kuchni. Podczas obiadu rozmawiali ze sobą… Właściwie nie
rozmawiali. Obaj unikali patrzenia na siebie, więc o normalnej rozmowie nie
było mowy. Usłyszał znajomy dźwięk, po czym wyprostował się i zmaksymalizował
okienko czatu.
Rasengan: Można tak powiedzieć.
Sharingan: To znaczy?
Rasengan: No bo… Uhh. Nie mówiłem Ci nic wcześniej, ale ja właściwie z
nikim o tym nie rozmawiam. Moi przyjaciele wiedzą, bo wiedzą, sami zauważyli.
Jest taki chłopak, który mi się podoba. Właściwie to jestem w nim zakochany.
Sharingan: O. Mów dalej.
Rasengan: Studiujemy razem i na początku nie było to nic poważnego. Ot,
spodobał mi się i tyle. Ale z czasem zacząłem się w nim zakochiwać. Co
najdziwniejsze, w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Wiesz, ani cześć ani nic. Do
czasu.
Sharingan: Okej, rozumiem. I co dalej?
Rasengan: A dalej… Kumpel, z którym mieszkałem, ma dziewczynę i ona
coraz częściej zaczęła u niego przebywać. Mieszkaliśmy w jednym pokoju i głupio
mi było siedzieć razem z nimi, każda normalna para chce pobyć ze sobą tylko we
dwójkę, no nie? No ale nie mówiłem nic Kibie, nie chciałem go martwić. Zacząłem
szukać innego lokum.
W
głowie Sasuke zapaliła się czerwona lampka.
Sharingan: I? Znalazłeś?
Rasengan: Tak. Czynsz jest taniutki, bo mieszkanie jest na czwartym
piętrze. Ale mniejsza o to. Okazało się, że osoba, która wówczas szukała
współlokatora, to chłopak, który mi się podoba. No i kiedy przyszedłem obejrzeć
mieszkanie, to zdębiałem na jego widok. Miałem ochotę zawrócić i zwiać, ale
jednak zostałem. No i tak sobie mieszkamy razem. Jakoś się dogadujemy, ale
wiesz… Czasami jest mi tak cholernie smutno, że nie mogę liczyć na nic więcej.
- Nie, to
nie może być prawda… - szepnął do siebie Sasuke po przeczytaniu wiadomości.
Siedział dłuższą chwilę, gapiąc się na ostatnią wiadomość od… Naruto?
Studiowali razem, mieszkali razem, najlepszy przyjaciel Uzumakiego to Kiba.
Och.
Rasengan: Jesteś tam?
Sharingan: Jestem, jestem. I co dalej?
Rasengan: A dzisiaj robiłem obiad i słuchałem sobie na słuchawkach
muzyki. I tańczyłem sobie i śpiewałem. I jak się w pewnym momencie odwróciłem,
to zorientowałem się, że Sasuke na mnie patrzy. No a potem powiedział, że też
mnie lubi. To chyba miało się odnosić do refrenu piosenki, który zaśpiewałem na
głos – „I really like you”. A jak wróciłem do pokoju, to szczerzyłem się jak
idiota. No i do ciebie napisałem, bo pomyślałem, że może mi coś doradzisz.
Sasuke
odetchnął głośno. Nie tego spodziewał się po tej rozmowie. Zupełnie nie tego.
Sharingan: Ja… Nie wiem, co Ci mam powiedzieć. Naprawdę. Nie mam
doświadczenia w tych sprawach. Wybacz, ale muszę spadać. Pa.
Rasengan: Jasne, pa…
Uchiha
wylogował się z portalu, po czym wyłączył laptopa. I co on miał teraz zrobić?
Naruto był w nim zakochany. A on prawdopodobnie też zakochiwał się w Naruto.
Miał kompletny mętlik w głowie, to wiedział na pewno. Szkoda, że nie wiedział,
co zrobić. Zdecydowanie musiał się z tym przespać.
Poniedziałkowy
poranek nie rozpoczął się dobrze. Głowa mnie bolała od niewyspania, a
wczorajsze wyjście na piwo z Kibą wcale nie pomagało. Nie mówiłem mu nic o tym,
co zdarzyło się wczoraj w kuchni. Nie chciałem się bardziej dobijać. Nie
mówiłem też nic o rozmowie z Sharinganem.
Miałem wrażenie, że wczorajsza rozmowa coś między nami zepsuła. Pożegnał się
tak szybko. Zupełnie nie rozumiałem, co się stało. W dodatku dzisiaj przed
wyjściem na uczelnię Sasuke nie odezwał się do mnie ani słowem. W drodze na
uczelnię też nie. Nawet na mnie nie spojrzał.
- Naruto,
wszystko w porządku? – Sakura usiadła obok mnie, Kibę wyganiając do Hinaty.
Profesor się spóźniał, ale to akurat nic dziwnego. Kakashi zawsze się spóźniał.
- Nie –
mruknąłem, podpierając głowę na dłoni.
- No
właśnie widzę, że nie. Od rana chodzisz jakiś przygaszony. Co się stało? –
zapytała, a w jej głosie dało się słyszeć wyraźną troskę.
- Nic
takiego. Nie chcę o tym gadać, sorki. – Zerknąłem na nią.
- No
okej. Ale wiesz, jak coś, to dawaj znać. – Uśmiechnęła się.
- Jasne,
będę pamiętał. – Odwzajemniłem uśmiech, nieco podniesiony na duchu.
Sasuke
widział, że Naruto od rana chodził smutny. Doskonale wiedział, co jest tego
powodem, a mimo to nie potrafił się do niego odezwać. Wątpił też w to, że
dzisiaj zaloguje się na portalu randkowym. Nie chciał z nim rozmawiać jako Sharingan, nie umiałby po tym, czego się
wczoraj dowiedział. Tym bardziej, że sen nic nie pomógł, więc dzisiaj miał
jeszcze większy mętlik w głowie. Nie będzie umiał z nim porozmawiać, dopóki
samemu sobie niczego nie poukłada. Pozostawała jeszcze kwestia spotkania w
sobotę. Będzie musiał je odwołać. Jednak nie dzisiaj. Później. Oderwał wzrok od
Naruto w momencie, w którym profesor wszedł do sali.
Poniedziałkowy
wieczór był jeszcze gorszy od poniedziałkowego poranka. Sharingana nie było na czacie. Mogło mu coś wypaść, ale
podejrzewam, że po prostu nie chciał ze mną gadać. Gdyby miał coś do zrobienia,
dałby mi znać, tak jak to robił wcześniej. W dodatku Sasuke cały czas się do
mnie nie odzywał. Traktował mnie jak powietrze. Czując się ciężko na duszy,
poszedłem spać.
Piątek.
Normalnie pewnie bym się cieszył, szczególnie biorąc pod uwagę to, że jutro
mieliśmy spotkać się z Sharinganem.
Zamiast się cieszyć, leżałem w łóżku i tępo gapiłem się w sufit. Nie odezwał
się do mnie od niedzieli, ani razu nie było go na portalu, a ja, mając głupią
nadzieję, codziennie się tam logowałem i czekałem. Do spotkania zapewne nie
dojdzie. W tym tygodniu mieliśmy uzgodnić szczegóły, czyli czas i miejsce
spotkania, no ale jak mieliśmy to zrobić bez rozmowy? Już miałem przekręcić się
na drugi bok, kiedy usłyszałem znajomy dźwięk. Natychmiast poderwałem się z
łóżka i podszedłem do biurka. Zmaksymalizowałem okienko czatu. Napisał!
Sharingan: Cześć.
Rasengan: Cześć.
Powstrzymałem
się od zapytania, dlaczego go nie było.
Sharingan: Co do naszego jutrzejszego spotkania…
Rasengan: Chcesz je odwołać, tak? Bez obaw, domyśliłem się. Nie
musiałeś się fatygować i do mnie pisać.
Nie
potrafiłem nie być złośliwym. Mimo tego, że było mi źle, iż mnie unikał, to
byłem też na niego wściekły.
Sharingan: Jesteś na mnie zły… Mogłem się domyślić. Przepraszam, że
mnie nie było. Musiałem sobie coś poukładać.
Rasengan: I co? Zajęło Ci to cały tydzień?
Sharingan: Tak.
Odetchnąłem
głośno.
Rasengan: W porządku. Więc co z tym jutrzejszym spotkaniem?
Sharingan: W parku Hibiya przed małym amfiteatrem w południe? Pójdziemy
na spacer, a potem zapraszam Cię na obiad do Matsumoto-rō**. Co Ty na to?
Rasengan: Hm… Okej.
Sharingan: No to
jesteśmy umówieni. Do jutra ;).
Rasengan: Do jutra
;).
Wylogowałem się z portalu z szerokim
uśmiechem. Już nawet nie było ważne to, że Sasuke w dalszym ciągu traktował
mnie jak powietrze. Nie zamierzam psuć sobie nim humoru. Jutro zamierzam się
dobrze bawić i taki dupek mi tego nie zepsuje.
Sasuke uśmiechnął się lekko. Był z
siebie dumny. Przełamał się i umówił się z Naruto na randkę. Tak, właśnie.
Postanowił sobie, że będzie to randka. A jak Uchiha sobie coś postanawia, to
tak będzie. Wylogował się z portalu. Przez ostatni tydzień unikał Naruto jako Sharingan i jako on sam. Nie chciał z
nim rozmawiać, bo to jeszcze bardziej namieszałoby mu w głowie. Przebywając ze
sobą sam na sam miał czas, żeby sobie wszystko poukładać. Wciąż nie był do
końca niczego pewny, ale postanowił zaryzykować. Chyba pierwszy raz w swoim
życiu. Nie miał pojęcia, jak przebiegnie jutrzejsze spotkanie, bo wszystko
zależało od reakcji Naruto. Sasuke nauczył się, że blondyn był
nieprzewidywalny. Mógł się wściec albo ucieszyć i rzucić mu się na szyję. Albo
jedno i drugie. Odetchnął cicho, po czym chwycił książkę i rozłożył się na
łóżku. Poczyta trochę, a potem pójdzie spać.
______________________________
**Informacje na temat parku wzięłam z wikipedii.
Piosenka wpadła mi w ucho całkiem niedawno, bo przedwczoraj. I akurat jej słuchałam podczas pisania pierwszej sceny. Teledysk bardzo mi się podoba. Pewnie dlatego, że lubię Toma Hanksa :). Dla zainteresowanych: najlepszy moment od 2:29 do 2:35.
Tak jak obiecałam we wczorajszym poście, wzięłam się za pisanie i oto nowy rozdział :).
Co z tego, że zmieniasz adres Siostrzyczka Yew zostawi ci komentarz xD
OdpowiedzUsuńTo było szybkie, very very szybkie. Ja tu czekam na zawiłości w ich pseudozwiązku, a ty już tu całą akcje rozwiązujesz. Nie, nie wyszło źle, ale to było takie bum i już xD
Ale Sasusiowi wyznania z ustek lecą... Czekam na to spotkanie w parku ☆•☆
Czekałam na ten rozdział, długo, ale się doczekałam ^-^
Cieszę się, że powracasz do żywych :D
Już odliczam czas do środy, Powodzonka
Ucząc się histori,
Yew S.
Super, że wróciłaś i kontynuujesz.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem bardzo jak przebiegnie ich spotkanie.
Weny!
Pozdrawiam
Jak to dobrze, że będziesz pisać dalej, bo bym Ci nie dała żyć, gdybyś miała ponownie zniknąć na tyle tygodni. Nie po takim zakończeniu rozdziału. Jestem taka podekscytowana, że się spotkają i Naruto dowie się komu powierzał swoje sekrety.
OdpowiedzUsuńSmutno było, jak Sasu w obu swoich wcieleniach, że tak powiem, unikał Narusia. Ale na szczęście wszystko się teraz naprawi. No, chyba że coś wymyślisz i się zepsuje. Zobaczymy następnym razem. Oby nie trzeba było długo czekać. :D
Pozdrawiam ^^
Bardzo się cieszę, że wróciłaś i kontynuujesz opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJest bardzo przyjemne i lekkie, dobry romans, a przy tym niesamowicie uroczy.
Jestem ciekawa kolejnego rozdziału i tego jak Naruto zareaguje na swoją randkę, mam nadzieje, że większej dramy z tego nie będzie.
Weny~!
I mogłabym prosić o nowy adres bloga: magdalena.lm@o2.pl
Witaj ponownie. Muszę ci powiedzieć że po takim czasie musiałam sobie historię odświeżyć i przeczytałam od początku wszystkie rozdziały a w efekcie jestem ponownie pod wrażeniem. Powodzenia w pisaniu dalej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgg:8434562
Hej,
OdpowiedzUsuńdroga autorko bardzo mnie cieszy, że pojawił się nowy rozdział, cóż niestety w tej chwili jestem tak na szybko bo wyjeżdżam i niestety nie wiem kiedy wracam… przeczytam dopiero po powrocie, i jak widzę już na nowy blog przeniesiesz więc proszę daj mi na gg info o nowym adresie…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Mam nadzieję, że nie za późno zgłaszam chęć poznania nowego adresu. Opowiadanie jest rewelacyjne i bardzo chciałabym poznać dalsze losy chłopaków. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńewasiema78@gmail.com
Już po zmianie adresu, pod rozdziałem jest informacja, że zostanie to zrobione w środę i tak też się stało ;)
UsuńAyano
Czyli już nie ma szansy na poznanie dalszych losów chłopaków? żałuję bardzo że się spóźniłam.
OdpowiedzUsuńCóż, no właśnie się nie spóźniłaś, przecież adres nie będzie już zmieniany, więc z trafieniem na bloga nie będziesz miała problemów.
UsuńAyano
Został zmieniony adres tego bloga, rozdziały w dalszym ciągu będą publikowane tutaj, nie został utworzony nowy blog. :)
UsuńAyano
Boże sorry mój poziom myślenia ostatnio jest fatalny, totalny brak czytania ze zrozumieniem, ale myślę że to chwilowe.
OdpowiedzUsuńDzięki za nakierowanie mnie na właściwe tory, pozdrawiam i weny życzę dużo.
Każdemu może się zdarzyć, ja też dopiero po dłuższej chwili zajarzyłam, o co Ci chodzi ;)
UsuńAyano
Mega mi się podoba to opowiadanie! Pomysł przede wszystkim, ponieważ jest bardzo oryginalny^^
OdpowiedzUsuńTen rozdział mi się bardzo spodobał, bo Sasu w końcu ogarnął z kim tyle czasu pisał...a do zakończenia zakładu nie zostało już wiele czasu :3
Mam nadzieję, że chłopcom się wszystko ułoży i nie mogę się doczekać reakcji Naruto. Niecierpliwie będę czekać na nowe rozdziały^^
Ściskam i pozdrawiam!
To opowiadanie jest cudowne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko będzie kontynuacja <3
Hej,
OdpowiedzUsuńno w końcu znalazłam czas aby tutaj zajrzeć…
od czego tutaj zacząć, Sasuke zbiera się na rozmowę, ale jednak tchórzy, te jego słowa „ja też cię lubię” piękne, będą z niego ludzie, poznał kim jest jego tajemniczy rozmówca, i bardzo obawiam się o to spotkanie, ale ostatecznie przełamać się i dojdzie do niego, ciekawe jaka będzie reakcja Naruto jak pozna z kim rozmawiał, komu się zwierzał
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Piszczałam jak głupia jak Sasuke skapnął się, że Rasengan to Naruto xD
OdpowiedzUsuńKolejne opowiadanie od którego nie mogę się oderwać ❤❤❤
~Kiyomi
Miłość.. temat rzeka. Najpiękniejsze i zarazem najbardziej kapryśne uczucie. Wymagające czasu, dające poczucie spełnienia, bezpieczeństwa i siły, które w jednej chwili może zostać zabrane.
OdpowiedzUsuńNieprzewidywalne, bo przychodzi i odchodzi samo. Bez kontroli.. :)
Rozumiem to rozdwojenie jaźni pomiędzy domem a uczelnią. :P
Szczerze mam nadzieję, że spotkanie się uda, Naruto pokaże pazurki, a Sasuke koniec końców dostanie to czego chce. :) Tylko żeby nie poszło mu zbyt łatwo i szybko.. :P W ogóle nie faworyzuję Naruto. :D
Dangerous Kind