Pakowanie nie zajęło nam dużo czasu. Po
spakowaniu ubrań oraz innych rzeczy w torby wzięliśmy się za rozkręcanie szafy
i biurka. O ile je dało się rozkręcić i nie będzie większego problemu z
wniesieniem ich na czwarte piętro, o tyle z łóżkiem będzie gorzej. Jednak nie
było innego wyjścia, będzie trzeba je wnieść po schodach. Około drugiej w nocy,
po prysznicu, wreszcie mogłem położyć się spać. Jednak długo nie mogłem zasnąć,
myśląc o tym, jak będzie wyglądało mieszkanie z Sasuke. Miałem nadzieję na coś
więcej. Na związek. Z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że to niemożliwe.
Nawet, jeśli jakimś cudem Uchiha okazałby się gejem, to wątpię, aby zwrócił na
mnie większą uwagę. Gdyby tak było, już dawno by coś się zdarzyło. Wiedziałem, że
Sasuke jest aspołeczny i samo rozmawianie z nim będzie wielkim sukcesem.
Westchnąłem cicho, przewracając się na drugi bok. Poprosiłem Kibę, aby na razie
nie mówił nikomu, z kim mieszkam. Nawet naszym przyjaciołom. Oczywiście, ufałem
im, ale nie ufałem innym. Jedna podsłuchana rozmowa wystarczyła do tego, aby o
jakimś konkretnym wydarzeniu wiedziała większość ludzi na roku. Nie uśmiechało
mi się to, że potem całe tabuny dziewczyn łaziłyby za mną tylko dlatego, że
mieszkam z „miłością ich życia”. Chciałyby informacji, zdjęć i jeszcze, jeszcze
więcej. Wolałem więc nie ryzykować. W końcu, zmęczony własnymi przemyśleniami,
zasnąłem.
Była druga w nocy, a Sasuke siedział na
łóżku. Przed sobą miał laptopa. Nie mógł spać. Kiedyś usłyszał od Itachiego, że
jeżeli nie może się spać, to znaczy, że ktoś o tej osobie intensywnie myśli.
Nie wierzył w takie bzdury, jednak czasami słowa starszego brata same nasuwały
mu się na myśl. Westchnął cicho, patrząc w ekran laptopa. Właśnie zarejestrował
się na nowym portalu randkowym. Nigdy by nie pomyślał, że posunie się do czegoś
takiego. Jednak nic lepszego nie mógł wymyślić. Uznał, że portal randkowy jest
lepszy od chodzenia po klubach dla homo. Nie podał imienia i nazwiska, tylko
nick – Sharingan. Zastanawiał się
właśnie, co wpisać w opisie. W końcu zdecydował się na kilka słów: brunet o ciemnych oczach, 21 lat, student
grafiki komputerowej, 1,87cm wzrostu, szczupły, raczej mało towarzyski, nie
szukam przygodnego seksu, tylko kogoś do rozmowy na poziomie. Uznał, że to
wystarczy. Swojego zdjęcia nie wgrał, uznając, że jeżeli to zrobi, to dostanie
masę ofert tylko ze względu na swój wygląd. Ziewnął szeroko, po czym jeszcze
raz przeczytał opis.
- No, może być – mruknął do siebie.
Wylogował się, po czym wyłączył laptopa. Odłożył go na podłogę obok łóżka i
ułożył się wygodnie, opatulając się kołdrą. Wiedział, że i tak szybko nie
zaśnie, jednak postanowił przynajmniej spróbować.
Z pomocą Kiby przeprowadzka poszła
sprawnie i szybko. Sasuke, zaraz po otwarciu nam drzwi, zaszył się u siebie.
Kiba pomógł mi wnieść rzeczy do mojego nowego pokoju, po czym pomógł mi również
skręcić szafę i biurko. Byłem mu ogromnie wdzięczny, bo dzięki temu będę mógł
szybciej wziąć się za poukładanie swoich rzeczy.
- Dzięki, stary. Bez ciebie pewnie bym się
jeszcze z tym męczył. – Posłałem Kibie szeroki uśmiech. Staliśmy przed
samochodem jego taty.
- Nie ma sprawy. – Klepnął mnie w ramię. –
Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. – Uśmiechnął się, a ja przytaknąłem.
- Wiem.
- No, to ja już będę jechał. Powodzenia z
Panem Przystojnym.
Uścisnęliśmy się krótko, a potem
Inuzuka wsiadł do samochodu i odjechał. Westchnąłem cicho, wchodząc na klatkę
schodową. Bez pośpiechu dotarłem na swoje piętro, myśląc, że przydałaby się
winda. Była tutaj jedna, ale nie działała, sprawdzałem. Wszedłem do mieszkania,
po czym skierowałem się do swojego pokoju, ale zanim tam dotarłem, w sąsiednich
drzwiach ukazała się głowa Sasuke.
- Skoro już jesteś wolny, musimy omówić
kilka spraw. Chodź do kuchni.
Poszedłem za nim. Usiadłem przy stole,
a on wstawił wodę.
- Kawy, herbaty? – zapytał, zerkając na
mnie.
- Kawy. Z mlekiem i dwie łyżeczki cukru.
Skinął głową, po czym wyjął z szafki
dwa granatowe kubki, by wsypać do nich kawę. Po chwili na stole wylądowały dwie
kawy, cukier, mleko i łyżeczka. Osłodziłem swoją i dodałem mleka, jednocześnie
rejestrując, że Sasuke pije czarną bez cukru. Usiadł naprzeciw mnie.
- Po południu właściciel mieszkania
dostarczy umowę. Podpiszesz ją po powrocie z pracy. Orochimaru odbierze ją
jutro. Od jutra rusza także remont windy. Klucze musisz dorobić sobie sam. Dam
ci swoje. Kiedy będziesz miał na to czas? – Upił łyk kawy, patrząc na mnie.
- Myślę, że jutro po zajęciach byłoby
najlepiej. – Uśmiechnąłem się lekko, również na niego patrząc. Skinął głową i
już otwierał usta, aby mi odpowiedzieć, ale w tym momencie rozległ się dźwięk
dzwonka do drzwi. Sasuke wstał, by pójść otworzyć. Po chwili usłyszałem z
korytarza jakieś odgłosy, a potem do kuchni wparowała… starsza kopia Uchihy. No,
nie tak całkiem kopia, ale facet był strasznie podobny. Czarne oczy i włosy,
związane na karku. Kształt oczu miał trochę inny i patrzył jakoś tak
przyjaźniej.
- Cześć! – Podszedł do mnie, uśmiechając się
szeroko. Zdezorientowany podniosłem się z krzesła i uścisnąłem wyciągniętą w
moją stronę dłoń. – Jestem Itachi, starszy brat Sasuke.
- Uzumaki Naruto – mruknąłem, uśmiechając
się niepewnie. W drzwiach kuchni pojawił się Sasuke.
- Jesteś jego nowym współlokatorem, prawda?
No, no, przystojniak z ciebie. – Zlustrował mnie spojrzeniem, a ja
zaniemówiłem. Co on, podrywa mnie? – Nie to, żebym był gejem, wolę laski, no
ale ślepy też nie jestem. – Zaśmiał się wesoło, a ja w końcu zamknąłem usta.
- Ee… Jasne, rozumiem… - Zaśmiałem się
nerwowo, drapiąc się po karku.
- Itachi, po co przyszedłeś? – Sasuke, dotąd
przyglądający się tej całej scenie, w końcu postanowił się odezwać. – Nie
dzwoniłeś ani nie pisałeś.
- Ale mogłeś się domyślić, że wpadnę z
wizytą, kiedy napisałeś mi wczoraj, że dzisiaj Naruto się do ciebie wprowadza!
No już, uśmiechnij się, bo Naruto pomyśli, że nie umiesz!
Itachi podszedł do Sasuke i kciukiem
oraz palcem wskazującym uniósł kąciki ust brata. Wyglądało to przekomicznie.
Kiedy już myślałem, że Uchiha warknie coś nieprzyjemnego w stronę starszego, ku
mojemu najszczerszemu zdumieniu ten się roześmiał.
- Przestań, debilu. – Odsunął od siebie dłoń
brata.
- Widzisz? – Itachi spojrzał na mnie. –
Jeżeli miałeś go za ponuraka, to teraz wiesz, że tak nie jest. No dobrze… -
Podszedł do mnie i zarzucił mi rękę na ramię. – Powiedz mi, Naruto… Masz
dziewczynę?
- Nie… Nie mam. – Spojrzałem na niego z
rozbawieniem. Zachowywał się trochę jak duże dziecko.
- Hmm… A chłopaka? – zapytał jak gdyby nigdy
nic, a ja uniosłem brwi.
- Ee… Nie?
- Czyli jesteś wolny. Więc pewnie masz kogoś
na oku? – drążył, a ja siłą woli powstrzymałem się, aby nie zerknąć na Sasuke,
który na powrót usiadł przy stole.
- Można tak powiedzieć. – Uśmiechnąłem się,
po czym wyswobodziłem się spod jego ramienia. Zgarnąłem swoją kawę ze stołu. –
Pójdę się rozpakować, chciałbym zdążyć przed pracą. – Zerknąłem na zegarek,
było krótko przed dwunastą. – No, to wybaczcie. – Uśmiechnąłem się szeroko, po
czym zdezerterowałem do swojego pokoju. Tak po prawdzie rozpakowanie się było
tylko wymówką, bo nawet, gdybym zaczął o trzynastej, to i tak bym zdążył.
Odetchnąłem z ulgą, kiedy zamknąłem za sobą drzwi. Coś czułem, że gdybym nie
zwiał, Itachi zadałby jeszcze wiele innych, krępujących pytań. Nie byłem gotowy
odpowiadać na nie w obecności Sasuke. Postawiłem kubek na biurku, po czym
wziąłem się za układanie swoich rzeczy, starając się nie myśleć o dziwnej
sytuacji sprzed chwili.
Sasuke miał wrażenie, że Naruto
zwyczajnie zwiał. Patrzył na Itachiego, a kiedy ten usiadł przy stole i
spojrzał mu w oczy, uniósł wymownie prawą brew.
- No co? – Starszy Uchiha wzruszył
ramionami.
- Spłoszyłeś go. W ogóle, co to miało być?
Masz dziewczynę, chłopaka? Ktoś ci się podoba?
- Badałem teren. – Itachi wzruszył beztrosko
ramionami.
- Słucham?
- Badałem teren – powtórzył. – I nic nie
wybadałem. Nie wiem, czy jest hetero czy homo. No, ale trzeba przyznać, jest
całkiem przystojny. – Uśmiechnął się szeroko do Sasuke, który patrzył na niego
z niedowierzaniem malującym się w czarnych oczach.
- Na głowę upadłeś – stwierdził w końcu.
Itachi wstał i zaczął przygotowywać sobie herbatę.
- Wcale nie. A co, tobie się nie podoba? –
Kiedy milczenie się przeciągało, zerknął na brata przez ramię. – Sasuke?
Sasuke westchnął ciężko.
- Podoba.
- O! – Starszy z miejsca się rozpromienił. –
Więc w czym problem?
- Nie ten charakter.
- A co ty masz do jego charakteru? I skąd
wiesz, jaki jest? Poznałeś go wczoraj. – Itachi na powrót zajął swoje miejsce
przy stole.
- Nie poznałem go wczoraj. Studiujemy razem,
jesteśmy nawet w tej samej grupie ćwiczeniowej i laboratoryjnej – mruknął
młodszy, po czym upił łyk kawy.
- Aaa, takie buty. I co, jaki ma charakter?
- Gamoniowaty. Jest roztrzepanym, głośnym
młotkiem, jest towarzyski i dużo się śmieje…
- Czyli całkowite przeciwieństwo ciebie –
podsumował Itachi. – Ale ty wiesz, co się mówi na ten temat, nie?
Przeciwieństwa się przyciągają.
- Nie w tym przypadku.
- Och, Sasu, już nie bądź taki na „nie”. W
ogóle, skoro już o tym mowa, to jak tam nasz zakład? – zainteresował się
starszy, ogrzewając sobie dłonie o kubek gorącej herbaty.
- Nijak. – Sasuke wzruszył ramionami. –
Wiesz, że nie lubię chodzić po klubach. W nocy zarejestrowałem się na nowym
portalu randkowym.
- Serio? Ty i portal randkowy. – Starszy
roześmiał się głośno.
- Nie śmiej się, to twoja wina.
- Było się nie zgadzać.
- Właśnie – mruknął kwaśno młodszy, na co
Itachi roześmiał się jeszcze głośniej.
- Jednak się zgodziłeś, teraz nie ma już
odwrotu.
- Wiem, niestety. Ale mam zamiar wygrać ten
zakład – stwierdził stanowczo, patrząc bratu w oczy.
- Mam taką nadzieję, braciszku. – Starszy
uśmiechnął się ciepło.
Itachi wyszedł jakąś godzinę później,
mówiąc, że dzisiaj idzie na nockę. Pracował w szpitalu blisko swojego miejsca
zamieszkania. Sasuke umył kubki po swojej kawie i herbacie starszego brata, po
czym odłożył je na suszarkę w szafce nad zlewem. Następnie skierował kroki do
pokoju Naruto. Stanął przed drzwiami i zapukał. Usłyszał jakiś hałas,
przekleństwo, a po chwili w drzwiach stanął blondyn ze zmierzwionymi włosami.
Uchiha zapatrzył się na kawałek jego brzucha, który było widać przez podwiniętą
w jednym miejscu koszulkę.
- Tak? – zapytał Uzumaki, a Sasuke
odchrząknął i przeniósł spojrzenie na twarz blondyna.
- Jeżeli chodzi o te klucze, to myślę, że
najlepiej będzie zrobić tak, że zaniosę je jutro przed zajęciami do ślusarza, a
po zajęciach odbierzemy oba komplety. Pasuje? – zapytał, starając się brzmieć
chłodno, co mu, oczywiście, wyszło. Miał w tym wprawę.
- Jasne, pasuje. – Naruto wyraźnie przygasł.
- No, to ustalone.
Uchiha odwrócił się i poszedł do
swojego pokoju. Zanim wszedł, usłyszał, jak blondyn zamyka drzwi. Westchnął
cicho, po czym podszedł do laptopa. Czekając, aż komputer się uruchomi,
pomyślał sobie, że tak powinno być. Będzie chłodny dla Naruto, będzie traktował
go z dystansem. Dzięki temu Uzumaki nie wejdzie mu na głowę i nie będzie chciał
się zaprzyjaźnić. Tak, właśnie tak. Włączył przeglądarkę i wszedł na portal
randkowy, po czym się zalogował. Miał kilka wiadomości. Zanim zaczął odpisywać,
zajrzał na profile i przeczytał opisy oraz przejrzał, jeśli była taka
możliwość, zdjęcia. To pozwoliło mu na zignorowanie ponad połowy wiadomości.
Odpisał na pozostałe trzy. Dwóch mężczyzn było online, więc postanowił, że z
nimi popisze. Do końca roku było coraz mniej czasu.
Skończyłem rozpakowywanie się z o wiele
mniejszym entuzjazmem. Po ucieczce z kuchni miałem dobry humor. Pierwszy raz
widziałem, jak Sasuke się śmieje. Poznałem jego brata, który, po przemyśleniu,
był całkiem fajny. Jednak późniejsza rozmowa z Uchihą zepsuła mi humor. Co mu
odwaliło, że był dla mnie taki chłodny? Co ważniejsze, nie powinienem się tak
tym przejmować. Jego nastawienie wobec mnie nie powinno psuć mi humoru. Jednak…
przecież go kochałem. Nawet, jeśli on o tym nie wiedział, to ja byłem tego w
pełni świadomy. I jego ton głosu zwyczajnie mnie zabolał. Mógł to powiedzieć
inaczej, normalnie. Przecież nie wymagałem, aby się do mnie szeroko uśmiechał.
Rozejrzałem się po pokoju. Łóżko stało pod prawą ścianą od wejścia, szafa
naprzeciwko niego, a biurko pod oknem. Nic nadzwyczajnego. Zerknąłem na
telefon. Była czternasta. Zgarnąłem z biurka kubek, po czym poszedłem do
kuchni, żeby go umyć. Przydałoby się zjeść także obiad. To mi przypomniało, że
muszę się później dogadać z Sasuke w kwestii zakupów. Rozejrzałem się po
kuchni. Stwierdzając, że zjem na mieście, poszedłem ubrać buty i kurtkę, po
czym wyszedłem z mieszkania.
Dzień w pracy nie był zbyt męczący.
Było mało klientów, więc większość czasu spędziłem na siedzeniu, gapieniu się w
okno i rozmyślaniu. Nic konkretnego nie wymyśliłem, nie doszedłem do żadnych
odkrywczych wniosków. Wiedziałem tylko tyle, że trudno będzie mi rozgryźć
Sasuke. O ile w ogóle mi się to uda.
W domu byłem krótko przed północą. Po
ściągnięciu kurtki i butów od razu udałem się do kuchni, by skombinować sobie
jakąś kolację. Zdecydowałem się na kanapki z pomidorem i sałatą. Wstawiłem
także wodę na herbatę, na zewnątrz było bardzo zimno. Przy okazji zauważyłem,
że na szafce leżała umowa. Chwyciłem długopis leżący obok niej i złożyłem swój podpis
w wyznaczonym miejscu. Pod koniec posiłku w kuchni pojawił się Sasuke. Zmierzył
mnie krótkim spojrzeniem, ale nie odezwał się. Kiba miał rację, on faktycznie
ma kija w tyłku. A szkoda. I Shika też miał rację, ten kij mógłbym zastąpić ja.
Odchrząknąłem cicho.
- Sasuke, słuchaj… - zacząłem, a on
przeniósł na mnie obojętne spojrzenie. Wstawił wodę, by, podobnie jak ja,
zrobić sobie herbaty. – Nie ustaliliśmy kwestii zakupów.
- Masz rację. Ale myślałem nad tym i
proponuję, żebyśmy robili zakupy na zmianę. Jeden tydzień ja, drugi ty. Czyli
na ten tydzień wypadłoby na ciebie.
- Okej, myślę, że takie rozwiązanie jest
okej. A co z gotowaniem? Każdy sam sobie? – To była jeszcze jedna kwestia do
ustalenia.
- Jest coś, czego nie lubisz?
- Raczej nie… - Zastanowiłem się. – Nie,
raczej jadam wszystko. A ty?
- Podobnie. Więc myślę, że możemy gotować na
zmianę, tak samo jak z zakupami.
- Okej, pasuje mi. – Uśmiechnąłem się. –
Tyle, że moje dania mogą nie być za bardzo popisowe… Nie umiem zbyt dobrze
gotować. – Podrapałem się z zakłopotaniem po karku, a Sasuke westchnął cicho. –
Ale kuchni nie spalę! – dodałem szybko.
- W porządku. Jeżeli często będziesz
gotował, to z czasem będzie ci wychodziło coraz lepiej. W ostateczności zawsze
możesz zamówić pizzę, jeśli jakieś danie ci nie wyjdzie. – Uchiha zalał
herbatę.
- Pewnie, masz rację, jednak zawsze jest to
strata pieniędzy. Będę się więc starał dobrze gotować. – Ponownie się
uśmiechnąłem, po czym wstałem, by umyć po sobie naczynia. – No dobra, to ja idę
spać. Dobranoc, Sasuke. – Ruszyłem w stronę pokoju.
- Dobranoc. – Usłyszałem za sobą.
Uśmiechnąłem się do siebie. Tym razem nie był wobec mnie taki chłodny.
Sasuke wziął kubek z herbatą i wrócił
do pokoju. Wylogował się z portalu randkowego, po czym wyłączył laptopa. Po
wymianie kilku wiadomości z tamtymi dwoma mężczyznami uznał, że dalsza
konwersacja jest niewarta zachodu. Obaj od samego początku się przed nim
uzewnętrzniali. Rozumiał, że ludzie w Internecie czują się anonimowi, ale
uważał, że pisanie na dzień dobry o ulubionych pozycjach seksualnych i
ostatnich związkach jest po prostu głupie i nie na miejscu. Dlatego też w pewnym
momencie przestał im odpisywać i zaczął konwersację z jakimś mężczyzną po
trzydziestce. Rozmowa była dosyć ciekawa do czasu, kiedy facet nie zapytał, czy
Sasuke lubi BDSM i czy ma ochotę się spotkać w przyszły weekend. Czy wszystkim
gejom w dzisiejszych czasach chodziło tylko o seks? Właśnie przez takich
idiotów utrzymywany był stereotyp rozwiązłego geja. Uchiha odłożył laptopa na
swoje stałe miejsce, czyli na podłogę obok łóżka, po czym rozebrał się do
bokserek, upił kilka łyków herbaty i położył się spać.
______________________________
No, dałam radę go napisać, mimo że wczoraj miałam zaledwie początek rozdziału :D
A teraz mam pewne ogłoszenie - po Nowym Roku chcę zmienić adres bloga. Na dzień dzisiejszy nowym adresem bloga byłoby www.ayano-sasunaru.blogspot.com. Adres jest wolny, jednakże do czasu jego zmiany to może się zmienić. Dlatego też zostawcie mi swój numer gg lub, jeśli ktoś nie posiada, adres e-mail w komentarzu (jednak wolałabym numer gg) lub sami do mnie napiszcie na gg: 9929781. Przy zmianie adresu poinformuję o tym każdego i prześlę nowy adres :)
Daję tak dużo czasu dlatego, że wiem, iż nie każdy ma zawsze czas zajrzeć na bloga, czasami robi się to bardzo rzadko. A chcę mieć pewność, że każdy z Was nowy adres otrzyma :)
Lu - to nie złośliwość losu, tylko moja XD. A Naruto tylko taki niewinny jest, w rzeczywistości chętnie zobaczyłby Sasuke w swoim łóżku i to najlepiej nagiego i gotowego do akcji XD. Szczerze Ci powiem, że mnie osobiście to opowiadanie lepiej pisze się od poprzedniego. To pewnie dlatego, że wiem, iż to będzie dłuższe :)
Patrycja Nowak - dziękuję za komentarz i witam Cię na blogu :)
Dangerous Kind - to możesz więcej takich cytatów zostawiać, bo ja bardzo lubię cytaty :). No oczywiście, że jeden drugiemu nie powie! Jeżeli chodzi o Sasuke, to poniżej jego godności, a jeżeli o Naruto, to ten z kolei spaliłby się ze wstydu :D. Sasuke mentalnie ma już setkę XD. A co do zasad - sama wciąż się nad tym zastanawiam, czy Naru się do nich zastosuje ;). Tak, najpierw może imprezka - Naru upije Sasuke, a potem zaciągnie go do łóżka i przeleci XD.
Widzę ten wianuszek dziewczyn chodzących za Naru i proszących go o wiadomości o Sasu, obiecujących mu wszystko za choćby jedną wiadomość o ich bożyszcze.
OdpowiedzUsuńHahahahahahahahaha Itachi to mądry facet. :D I jak wypytuje. No, no. Popieram. Może dalej badać teren. :D
Cieszę się, że chłopaki zamieszkali razem. Będą chcieli czy nie i tak w jakiś sposób będą musieli sie komunikować i może to w jakiś sposób ich połączy. Portal randkowy? Niech mi tu Sas nie pozna tylko jakiejś konkurencji dla Naruto. Bo będzie miał właściwy charakter. Ale za to będzie żabą. O. A Naru jest tylko jeden i tylko jego musi kochać. Wiem, nie od razu, ale z czasem. :D
Droga Ayano,
OdpowiedzUsuńDaję ci mój e-mail shadowyew@interia.pl :)
Jednak, gdybyś miała taką możliwość, choć nie wiem czy tak się da xD, zostaw mi wiadomość na koncie google, tym, z którego teraz piszę ;)
Z góry dzięki i obiecuję starać się jako tako komentować xD
Yew S.
Gdyby Sasuke był bardziej towarzyski, to jego życie nie byłoby łatwe.. no chyba, że bez tej nuty tajemnicy, którą się otacza nie przyciągałby tylu dziewczyn. Ciekawe..
OdpowiedzUsuńbrunet o ciemnych oczach - ładnie się zaczyna
21 lat - nono, to też daje na wyobraźnię
student grafiki komputerowej - ambitnie i interesująco
1,87cm wzrostu - idealnie
szczupły - tak, tak!!
raczej mało towarzyski - no, ale to jest jawnym kłamstwem. Lepiej by pasowało „lubiłbym życie na pustyni” :D
nie szukam przygodnego seksu - chwali się, trzeba się szanować
tylko kogoś do rozmowy na poziomie - phi, raczej do mruczanda na dwóch! A swoją drogą, to ciekawa jestem czy on tam na tym portalu kogoś sobie znajdzie. To by było nawet ciekawe… poczytać wspólną rozmowę Sasuke i jego klona, jeżeli chodzi o charakter, to byłoby jak wygrać życie! :D
A tego zdjęcia to nie dał tylko przez to, że bał się o ilość ofert? Czy jednak w jakimś stopniu obchodzi go co inni o nim pomyślą, co? Może ktoś by znalazł i nie miałby życia na uczelni.
„Jest roztrzepanym, głośnym młotkiem” - ale Sasuke to mistrz komplementów ^.^
No ciekawe jak się to wszystko rozwinie dalej, to mieszkanie, miłość. Pewnie będą jakieś przeszkody.. no ale im trudniejsza droga do miłości tym bardziej się ją docenia i szanuje. *.*
„Otwórz moje oczy, pokaż mi siebie
I rozwiej tą oślepiającą ciemność daleko
Otwórz moje oczy, pozwól mi odnaleźć ciebie
Daj mi znak„
Taki chyba pasuje do rozdziału :)
Dangerous Kind
przypomniałam sobie że miałam ci zostawić namiary na mnie, czytam twojego bloga cały czas i jestem zachwycona, wybacz ale nie jestem osobą lubiącą komentować dla komentowania, dużo weny, jak będziesz zmieniała adres nie zapomnij proszę o mnie - kbts@o2.pl
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, tak Sasuke nie jest takim ponurakiem na jakiego pozuje... Itachi i te jego pytania badające teren to było świetne, mam wrażenie, że Itachi może teraz coś knuć jak się dowiedział, że jego braciszkowi podoba się Naruto, Sasuke zarejestrował się na portalu randkowym, już widzę jak korensponduje z Naru ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia