poniedziałek, 10 listopada 2014

3. Pan Przystojny

         Sasuke był całkowitym przeciwieństwem Itachiego. Co prawda, z wyglądu byli do siebie niezwykle podobni, ale z charakteru byli całkiem różni. Sasuke był zamknięty w sobie, nie lubił ludzi, był milczkiem i nie lubił niespodzianek. Wolał, kiedy w jego życiu wszystko było poukładane, kierował się logiką. Itachi natomiast był wesołkiem otwartym na nowe znajomości, żył z dnia na dzień. Oczywiście, nie był ignorantem, miał pracę, niedawno obronił dyplom. Jednakże nie przeszkadzało mu to w życiu w myśl idei „chwytaj dzień!”. Niedługo miał wpaść z wizytą, więc Sasuke, który właśnie wrócił z uczelni, odpuścił sobie gotowanie obiadu. Miał nadzieję, że starszy brat spełni jego prośbę i przyniesie ze sobą coś dobrego do jedzenia. Dzwonek do drzwi rozbrzmiał w momencie, w którym Uchiha skończył zakładać na siebie swój ulubiony, czerwony t-shirt. Zerknął na zegarek i stwierdził, że to trochę za wcześnie na wizytę brata. Wzruszył ramionami, po czym poszedł otworzyć. W drzwiach stał Orochimaru.
   - Dzień dobry, Sasuke – przywitał się, taksując ciało Sasuke dziwnym spojrzeniem. Uchiha wzdrygnął się, jednak zaraz wziął się w garść. Dobrze, że zdążył przebrać także spodnie na dresowe, te nie opinały się na jego biodrach i pośladkach.
   - Dzień dobry. – Skinąwszy głową, wpuścił mężczyznę do mieszkania.
   - Mam dla ciebie kilka ważnych informacji. Po pierwsze, doszukano się nieprawidłowości i będzie remontowana winda. Według ustawy przy budynkach powyżej czterech pięter winda musi być zainstalowana i działać. Ta się zepsuła dobrych kilkanaście lat temu i dopiero teraz się tym zainteresowano. Naprawa rusza od przyszłego tygodnia.
   - Czyli w związku z tym będzie hałas – dopowiedział Sasuke. Nie lubił hałasu, a kiedy pomyślał o tym, że przez najbliższy czas będzie na niego skazany, westchnął cierpiętniczo.
   - Zgadza się. Drugą sprawą jest podniesienie czynszu o jeszcze raz tyle. – Po tych słowach zapadła cisza. Uchiha wpatrywał się w mężczyznę zaskoczony tą informacją.
   - Dlaczego? – zapytał w końcu.
   - Ostatnimi czasy straciłem sporą sumę pieniędzy, zostałem oszukany. Nim uda mi się odzyskać pieniądze, co łatwe nie będzie, muszę popodnosić większość cen wynajmowanych przeze mnie mieszkań.
         A właśnie. Sasuke zapomniał, że Orochimaru miał jeszcze kilka mieszkań, które wynajmował za bezcen biednym studentom.
   - Rozumiem. – Po raz kolejny westchnął cierpiętniczo. Skąd weźmie kasę?
   - Wiem, że to dla ciebie problem, ale muszę opłacić swoich pracowników, większość ma rodziny, które musi utrzymać. Wyjściem dla ciebie byłby współlokator, moglibyście dzielić czynsz na pół. A teraz już się pożegnam, mam do odwiedzenia jeszcze kilka miejsc.
         Sasuke pożegnał się z Orochimaru, po czym poszedł do kuchni zaparzyć kawę. Czekając, aż woda się zagotuje, usiadł na krześle przy stole i zapatrzył się w przestrzeń, przygryzając kciuk. Właściciel mieszkania miał rację, współlokator to świetne wyjście z tej nowej, trudnej sytuacji. Nie uśmiechał mu się taki obrót sytuacji, ale co miał zrobić? Nie chciał prosić rodziców o więcej pieniędzy. Wstał, kiedy usłyszał gwizdek czajnika, po czym wyłączył gaz i zalał wrzątkiem kawę. Jutro będzie musiał rozwiesić ogłoszenia i dać je do Internetu.


         Roześmiałem się głośno na jedną z anegdotek Chouji’ego. Wieczór mijał w wesołej atmosferze, przy piwie i głośnych rozmowach. W wakacje mieliśmy mało okazji do spotkań, więc takie wspólne wyjście do jednego z naszych ulubionych pubów cieszyło wszystkich.
   - No dobra, kochani! – Sakura klasnęła w dłonie, a Sai, jej chłopak, objął ją ramieniem. – Może porozmawiamy na nasz ulubiony temat? – Spojrzała na mnie wesoło, a ja westchnąłem z rezygnacją.
   - O tak, tak! – Przytaknęła jej Ino z uśmiechem, wtulając się w ramię Chouji’ego, który zaraz pocałował ją w skroń. – Naruto, jakiś ciekawy kąsek na horyzoncie?
   - Nie – odparłem, po czym wziąłem porządnego łyka piwa.
   - A Sasuke? Co z nim? – dopytał Neji.
   - Nic. – Wzruszyłem ramionami.
   - Pan Przystojny ciągle ma kija w dupie. – Zaśmiał się Kiba, a Hinata uśmiechnęła się rozbawiona. Po dwóch piwach robiła się śmielsza. Pan Przystojny to przydomek, który nadaliśmy Sasuke z powodu jego wyglądu.
   - Ten kij mógłby zastąpić Naruto – stwierdził filozoficznie Shikamaru, a reszta roześmiała się głośno, jednocześnie mu przytakując. Również i ja się roześmiałem, bo mimo męczącego tematu, tym razem mnie nie drażnili.
   - O tak, z pewnością by chciał! Seks dobrze robi na młodość! – wykrzyknął Lee, a kilka osób się na niego obejrzało.
   - Ewentualnie Sasuke mógłby ten kij włożyć w dupę Naruto. – Kolejna filozoficzna uwaga ze strony Nary wywołała kolejną salwę śmiechu. Wspólnym docinkom i dwuznacznym uwagom nie było końca. Około pierwszej opuściliśmy pub, po czym każdy rozszedł się w swoją stronę. Z Kibą udaliśmy się na przystanek. Byliśmy lekko zawiani, a powietrze pełne spalin nie pomagało.
   - Ej, Naru… - Inuzuka uwiesił się na moim ramieniu. Objąłem go ręką w pasie, chcąc utrzymać równowagę.
   - No?
   - A tak na serio, to bierz się za tego Sasuke. Gejem nie jestem, ale ślepy też nie i powiem ci, że niezła dupa z tego Uchihy. Musi być dobry w łóżku – wymamrotał. Doszliśmy na przystanek.
   - Też tak myślę. Kurwa, Kiba, czemu ja muszę mieć takiego pecha – zajęczałem, zły na niesprawiedliwość losu. Mogłem zakochać się w kimś innym.
   - To nie pech, to życie jest takie do dupy.
   - Teraz gadasz jak Shika – zauważyłem, po czym obaj się roześmialiśmy.


         Godzinę po wyjściu Orochimaru ponownie dało się słyszeć dźwięk dzwonka do drzwi. Sasuke poszedł otworzyć, a już po chwili był ściskany przez brata. Doprawdy, Itachi czasami zachowywał się jak duże dziecko.
   - Dusisz mnie. – Sasuke starał się odsunąć, jednak z marnym skutkiem.
   - Och, wybacz. – Starszy Uchiha wypuścił swojego ukochanego braciszka z objęć. – Mam pizzę i jakiś shitowy horror, może być?
   - Pewnie, chodź. Przyda mi się film, w którym nie trzeba wytężać mózgu.
         Obaj poszli do salonu. Sasuke wziął od brata płytę i podszedł do DVD. Uruchomił film. Itachi zdążył już otworzyć pizzę, a młodszy Uchiha przyniósł z kuchni butelkę pepsi i dwie wysokie szklanki. Usiadł na kanapie. Przez chwilę w ciszy oglądali początek horroru.
   - Dzisiaj był u mnie Orochimaru, czynsz będzie wyższy.
   - O – zdziwił się Itachi.
   - No właśnie, „o” – sarknął. – Muszę znaleźć sobie współlokatora, nie chcę prosić rodziców o więcej kasy.
   - Ja ci mogę pożyczyć. – Starszy Uchiha miał więcej pieniędzy dzięki bardzo dobrze płatnej pracy.
   - I niby kiedy ci oddam? – Sasuke uniósł brew, a Itachi się zaśmiał.
   - No już, nie złość się. Więc współlokator, tak?
   - Tak.
   - Hm… Może w końcu sobie kogoś znajdziesz.
   - Co sugerujesz? – Wziął łyka pepsi, patrząc na telewizor. Jakaś blondynka była właśnie przepoławiana przez gościa w masce za pomocą maczety.
   - Że może ten twój współlokator okaże się gejem… Wiesz, wspólne noce na pustym piętrze sprzyjają zbliżeniom. – Itachi błysnął zębami w uśmiechu, a Sasuke przewrócił oczami.
   - Ta, jasne. A potem zajdzie w ciążę i urodzi mi trojaczki. Itachi, w jakim świecie ty żyjesz? Prawdopodobieństwo, że okaże się gejem, jest małe. Poza tym, nikt nie powiedział, że będzie to mężczyzna. A co, jak jakaś kobieta się zgłosi?
   - Nie wiem. – Wzruszył ramionami. – A właśnie… Tak sobie ostatnio myślałem…
   - Ty? Myślałeś? A to nowość. – Uśmiechnął się złośliwie, a Itachi trzepnął go lekko w ramię.
   - Nie przerywaj starszym – pouczył brata, a ten się zaśmiał. – Tak sobie ostatnio myślałem o zakładzie.
   - O jakim znowu zakładzie? – Zakłady z Itachim nigdy nie kończyły się dobrze.
   - Znajdziesz sobie faceta i od momentu zakochania się w nim powiesz mu „kocham cię” tysiąc razy w ciągu roku. Liczba wyznań w ciągu dnia jest dowolna. – Patrzył na Sasuke cierpliwie, a ten z kolei milczał.
   - Skąd będziesz wiedział, że powiem mu to tysiąc razy? – zapytał w końcu, wiedząc, że i tak nie wejdzie w ten zakład.
   - Ufam ci i liczę na to, że mnie nie okłamiesz. Kontynuując, przegrać możesz na dwa sposoby. Jeżeli nie znajdziesz sobie faceta i jeżeli nie wypełnisz warunku co do liczby wyznań. Przegrany funduje wygranemu tygodniową wycieczkę do Lizbony.
         Sasuke uniósł brwi na ostatnie słowa.
   - Więc jeżeli znajdę sobie faceta, to wygram i pojadę sobie do Lizbony za twoją kasę?
   - Pojedziecie. Jeżeli już będziesz miał faceta, nie puszczę cię samego. – Zaśmiał się Itachi, a młodszy westchnął cicho.
   - Nie zgadzam się.
   - No ale Sasuke…
   - Nie zgadzam się i już.
   - No ale słuchaj. Jesteś sam. Na pewno chciałbyś mieć kogoś do kochania…
   - Itachi – przerwał mu. Dobrze, że nigdy nie wspomniał mu o Naruto. Doskonale wiedział, że gdyby napomknął o tym, że podoba mu się Uzumaki, to nie miałby życia.
   - No?
   - Dobrze mi samemu.
   - No ale co ci szkodzi…
   - To, że przegram i będę musiał fundować ci wygrzewanie dupy na Słońcu. Nie mam na to kasy.
   - A jeżeli wygrasz? Musiałbyś znaleźć sobie kogoś do końca roku – Itachi poinformował brata o ostatnim warunku.
   - Tym bardziej się nie zgadzam. Za mało czasu, mam studia.
   - Już na Święta przedstawiłbyś rodzicom swojego chłopaka…
   - Nie przestaniesz mi marudzić, co? – Westchnął głośno, a Itachi uśmiechnął się szeroko.
   - Czyli się zgadzasz?
   - Tak, ale pod jednym warunkiem. Jeżeli przegram, będziesz musiał poczekać na tę wycieczkę do Lizbony.
   - Okej, nie ma sprawy. – Itachi podał Sasuke dłoń, a ten ją uścisnął. Zakład wszedł w życie, a młodszy Uchiha nie mógł uwierzyć, że na to poszedł. – Świetnie! No to ci opowiem o przygodzie, jaką ostatnio miałem w pracy.


         Obudziłem się, czując smakowite zapachy z kuchni. Spojrzałem na łóżko Kiby. Było puste, ale wiedziałem, że Inuzuka słabo gotuje. Po chwili spostrzegłem torebkę Hinaty leżącą na fotelu. Widocznie musiała przyjść z samego rana. Wstałem i przeciągnąłem się, po czym poszedłem do łazienki. Załatwiłem poranną toaletę i nieco bardziej ogarnięty poszedłem do kuchni. Noc była wyjątkowo chłodna, więc spałem w spodniach od dresu i podkoszulku. Kiba siedział przy kuchennym stole i popijał kawę, a Hinata manewrowała przy garnkach.
   - Cześć wam – przywitałem się, uśmiechając się lekko. Inuzuka mruknął coś niewyraźnie, a Hyuuga spojrzała na mnie, rumieniąc się lekko. To była jej normalna reakcja na każdego chłopaka, który się do niej odezwał. Jednak nikt z naszej paczki nie wyśmiewał jej za to. Jako przyjaciele nie mieliśmy zamiaru plotkować na jej temat za jej plecami.
   - Dzień dobry. – Dziewczyna podała mi pachnący zachęcająco kubek. – Twoja kawa.
   - Dziękuję. – Uśmiechnąłem się szeroko, siadając przy stole. – Dzięki, że robisz nam śniadanie – dodałem, po czym upiłem łyka kawy. Idealna.
   - Nie ma sprawy. Przyszłam pół godziny temu.
   - I wywaliła mnie z łóżka – zajęczał Kiba, a ja się roześmiałem. – Czemu ty nie obudziłeś się na dzwonek? Pospałbym dłużej…
   - A co za różnica, kto otworzył mi drzwi? I tak wyciągnęłabym cię z łóżka. – Hinata postawiła przed każdym z nas talerz słabo ściętej jajecznicy, a po chwili na stole wylądowały chleb i masło. Dziewczyna usiadła ze swoim talerzem i we trójkę wzięliśmy się za śniadanie.
   - Wiesz, kochanie, wydaje mi się, że mam na ciebie zły wpływ. Na początku byłaś taka nieśmiała… - Urwał, widząc wzrok swojej dziewczyny, a ja się zaśmiałem.
   - Znasz to powiedzenie? Z kim się zadajesz, taki się stajesz. – Puściłem przyjacielowi oczko.
   - Więc jak ty zakręcisz się wokół Pana Przystojnego, to zostaniesz ponurakiem? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. – Ziewnął szeroko, zasłaniając dłonią usta.
   - Albo on zacznie się szeroko uśmiechać – mruknąłem. Szczerze mówiąc, też nie umiałem sobie wyobrazić Sasuke, który szeroko się uśmiecha. Z pewnością musiał to być oszałamiający widok.
   - Tego też nie umiem sobie wyobrazić. – Kiba skończył swoje śniadanie, po czym wstał i umył po sobie naczynia. Po chwili ja i Hinata zrobiliśmy to samo.
   - Idę wziąć prysznic – zakomunikowałem. Zanim poszedłem do łazienki, wstąpiłem do pokoju po ubrania na dzisiaj. Nie chciałem przy Hinacie paradować w samych majtkach. To był kolejny kłopot, kiedy dziewczyna u nas przebywała. Przy Kibie czułem się swobodnie, w końcu był moim kumplem. Później będę musiał jeszcze raz przejrzeć oferty mieszkań. Może jednak ktoś chce wynająć tanio mieszkanie?


         Sasuke, siedząc na drugich tego dnia zajęciach, zastanawiał się, co takiego miał w sobie Itachi. Co go podkusiło, że zgodził się na tak głupi zakład? W dodatku szanse na wygraną były małe, żeby nie powiedzieć, że zerowe. Może wpływ miało to, że zawsze na jakiś sposób podziwiał starszego brata. Cholera, wkopał się… Wkopał się i nie mógł się już wycofać. To znaczy, mógł, oczywiście, ale wtedy jego duma zostałaby ugodzona. Jeżeli się czegoś podejmował, zawsze doprowadzał to do końca. Jednak teraz chodziło nie tylko o niego, ale i o tę drugą osobę, którą będzie starał się w sobie rozkochać. W dodatku sam miał się zakochać. Nigdy nie był zakochany i wątpił, aby miało to nastąpić w najbliższym czasie. Nigdy nie miał chłopaka ani nawet kochanka, więc był też prawiczkiem. Nie wstydził się tego i swój pierwszy raz miał zamiar przeżyć z kimś szczególnym. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego poglądy dla wielu są przestarzałe, ale miał to gdzieś. Jego życie, jego sprawa, co komu do tego. Zamierzał wygrać ten zakład, jednak wiedział, że będzie to niezwykle trudne. Był świadom tego, że w kontaktach z ludźmi nie wypada najlepiej. Rzadko się uśmiechał, nie wdawał się w rozmowy. Nie miał znajomych! Jak on niby miał sobie kogoś znaleźć? Do klubów nie lubił chodzić, więc ta opcja odpadała na samym wstępie. Poza tym podejrzewał, że gdyby się tam wybrał, od razu dostałby masę propozycji. Ale nie, nie randek. Propozycji przygodnego seksu. To nie na jego nerwy. Westchnął cicho, podpierając głowę na dłoni. Głupi Itachi. Bezwiednie spojrzał na Naruto, który siedział na skos po jego prawej stronie. Chłopak szeptał o czymś z Kibą, gorączkowo przy tym gestykulując. Zajęcia prowadził człowiek w sędziwym wieku i nie zwracał uwagi na szepty z ostatnich ławek. Chyba zdawał sobie sprawę z tego, że filozofia mało kogo interesuje i trzeba mieć naprawdę jakieś specjalne zdolności, żeby to wszystko pojąć. Sasuke wyjątkowo nie notował, wiedząc, że wszystko nadrobi za pomocą podręcznika, który musieli zakupić do tego przedmiotu. Pozwolił sobie na rozmyślania. I pomyślał, że Naruto byłby idealnym kandydatem na partnera. Gdyby nie jego charakter, gdyby nie jego roztrzepanie, gdyby nie jego niezdarność… Tak, wtedy Naruto z pewnością byłby wprost idealnym kandydatem na partnera. Uchiha szukał kogoś innego. Z innym charakterem. Na przykład taki Neji. Gdyby był gejem, to Sasuke mógłby nawet do niego uderzać. Charakter miał w porządku. Jednak Naruto… Czemu taki przystojniak musi mieć tak denerwujący charakter? W pewnym momencie Uzumaki chyba wyczuł, że jest obserwowany, bo obejrzał się i spojrzał wprost w oczy Sasuke. A Sasuke przeszedł prąd, więc szybko odwrócił wzrok. Nigdy nie spotkał nikogo o tak intensywnym spojrzeniu. Ponownie westchnął, tym razem spoglądając w okno. To był zdecydowanie bezpieczniejszy wariant. Okno nie odwzajemni jego spojrzenia.


         Serce zabiło mi mocniej, kiedy zorientowałem się, że od dłuższego czasu czułem na sobie spojrzenie Sasuke.
   - Gapił się na mnie! – szepnąłem do Kiby.
   - Serio? Pan Przystojny? – Inuzuka wychylił się lekko, by spojrzeć na Uchihę. – Teraz gapi się w okno.
   - Bo odwrócił szybko wzrok, kiedy na niego spojrzałem. – Uśmiechałem się jak głupi do sera i byłem tego świadom.
   - Ohoho, to może jednak coś z tego będzie. – Kiba pokiwał głową z uznaniem, a potem poklepał mnie po ramieniu. – Bierz się za niego, mówię ci.
   - Żeby to było takie proste… - Westchnąłem cicho, jeszcze raz zerkając na Sasuke. Wciąż patrzył w okno.

______________________________
Oro starym zbokolem XD
Rozdział napisany wczoraj, dzisiaj, podczas sprawdzania, parę szczegółów dopisanych. Na razie to akcja zbyt szybko się nie toczy, no ale to dopiero trzeci rozdział.
W czwartek były dwa ostatnie chaptery mangi, nie? No były. Ci, którzy czytają, ale jeszcze są przed ostatnimi chapterami, niech będą świadomi tego, że mogą się załamać. Ja na przykład nie wiedziałam w pewnych momentach, czy mam się śmiać, płakać czy być w szoku. Ostatecznie wybrałam wszystkie trzy warianty, oczywiście, po kolei. No i nie ukrywam, uroniłam kilka łez na ostatnich stronach ostatniego chaptera. No jak tu się nie popłakać, kiedy kochało się coś całym sercem od drugiej klasy gimnazjum? Ale będzie spin-off, Kishimoto już go zapowiedział. Na wiosnę 2015. Więc nie ma co płakać, należy się cieszyć! Więcej informacji tutaj (ostrzegam, spoilery). Kilka ostatnich newsów jest poświęconych najnowszym informacjom.

Lu - jej, bardzo się cieszę, że tak odebrałaś ten  rozdział i że wywołał u Ciebie takie emocje :). Fajnie przeczytać taki komentarz :*
Dangerous Kind - i to jest właśnie nasz ukochany Naruto - silny i nie poddaje się :). Cieszę się, że rozdział był przyjemny :).


Pamiętajcie, że komentarze karmią wena! 







4 komentarze:

  1. Ha! Naruś podoba się Sasuke. Yupi! Czyli nie wszystko stracone. :D Itachi jest boski. I ten jego zakład. Nie no, doskonały, kochający brat. Wie czego braciszek potrzebuje i jakoś musi go do tego zmobilizować.
    Sasu czeka na tego jedynego. Jakie to słodkie. Mądry chłopak. Nie należy do tych, którym chodzi tylko o jedno. Idealnie pasuje do Naru w tym względzie.
    „Czemu taki przystojniak musi mieć tak denerwujący charakter?” Żeby nie było nudno. Sas, nad czymt y się zastanawiasz chłopie. Bierz go i już.
    „- A co za różnica, kto otworzył mi drzwi? I tak wyciągnęłabym cię z łóżka.” Tak trzymaj, kobieto. Popieram. Ewentualnie mogłaby się dołączyć do Kiby, ale zaś Naruś jest. Naruś wyprowadzaj się do tego swojego, przyszłego. Tak, już nie mogę doczekać się tego, kiedy razem zamieszkają. To się dopiero będzie działo. Jeden drugiemu się podoba, ale pewnie żaden tego nie przyzna i będzie udawał, że nic się nie dzieje. No, ale o tym, jak będzie, przekonam się w następnych rozdziałach. Weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dzień dłuży się w nieskończoność, snujemy tysiące planów, prowadzimy sami ze sobą wymyślone dialogi, przyrzekamy się zmienić i trwamy w niepokoju aż do nadejścia osoby, którą kochamy.
    A kiedy jest wreszcie obok, to brak nam słów.
    Bowiem długie godziny oczekiwania wywołują napięcie, napięcie przekształca się w lęk, a lęk sprawia, że wstydzimy się okazać własne uczucia..."
    No więc Sasu, Naru, jak będzie z wami? Jesteście pełni miłości czy lęku? ;)
    Dangerous Kind

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, nie ma to jak dobre SasuNaru na wieczór, miód na moje wybrakowane serce XD
    Już wielbię to opko, mimo że ledwo się zaczęło!
    Pozdrowionka i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    „panu przystojnemu” podoba się Naruto, coś przeczuwam, że to Naru natrafi na to ogłoszenie o poszukiwanym współlokatorze. Itachi jest boski i ten zakład. No, no kochający brat wie co potrzeba braciszkowi i go mobilizuje, Sasuke czeka na tego jedynego to takie słodkie, jak widać nie chodzi mu tylko o jedno...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń