poniedziałek, 27 października 2014

1. Uchiha Sasuke

         Początek października powitał wszystkich ciepłą, słoneczną pogodą. Tokio tętniło życiem, ludzie mijali się na ulicach, spiesząc w sobie tylko znanym celu. Uchiha Sasuke, wysoki brunet o arystokratycznych rysach twarzy utkwił swoje czarne oczy w nadjeżdżającym pociągu. Była godzina szesnasta pięćdziesiąt, a on był po pierwszym dniu zajęć rozpoczynających jego drugi rok akademicki. Zacisnął palce na pasku torby, wsiadając do nielubianego środka lokomocji. Jak zwykle, nie było wolnych miejsc siedzących, śmierdziało i panował zaduch. Mężczyznę bolała głowa i nie był w zbyt dobrym humorze. Ludzie z roku po prostu go irytowali. Banda kretynów. Wszyscy byli głośni, roześmiani, zdawać się mogło, że nie przejmują się dniem jutrzejszym. Najgorsze były dziewczyny. Tak samo, jak przez cały pierwszy rok, tak od początku drugiego, od pierwszego dnia, zaczęły za nim chodzić i pytać, czy Sasuke się z nimi umówi. Niektóre, te bardziej nieśmiałe, wodziły za nim maślanym wzrokiem, bojąc się podejść. Były też dziewczyny, które miały już swoich chłopaków i się za nim nie uganiały. To od nich oraz od chłopaków z roku dało się słyszeć plotki na jego temat: zimny drań, pewnie jest mordercą. Blada cera, to pewnie jakiś wampir. Mieszka na czwartym piętrze, jest przeklęty. Sasuke westchnął cicho, wysiadając na swojej stacji. Nie był człowiekiem przesądnym, ale nie było mu w smak, że mieszkał na czwartym piętrze, ponieważ coś tam jednak z tyłu głowy mu na temat przesądów siedziało. Jednak dzięki temu czynsz był bardzo niski. Ludzie z piętra wyżej płacili trzy razy tyle, co on. Odpowiadało mu także to, że mieszkał sam, drugi pokój stał pusty. Brunet doczłapał się na swoje piętro. Było tutaj jeszcze kilka mieszkań, ale żadne nie było zamieszkane. Jak widać, mentalność Japończyków nie pozwalała im wprowadzić się na czwarte piętro mimo spokojnej okolicy i bardzo niskiego czynszu. Sasuke to wszystko odpowiadało, ponieważ był typem samotnika. Jednak samotne noce bywały nieco przerażające. Na przykład kiedy słyszał na korytarzu kroki, które niosły echo. Skoro był na całym piętrze sam, to kto tam chodził? W duchy nie wierzył, ale tych tajemniczych odgłosów ni w ząb nie umiał wyjaśnić. Wszedł do mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Torbę rzucił w kąt, zdjął buty, po czym poszedł do łazienki przemyć twarz i umyć ręce. Był zmęczony. Usłyszał dźwięk nadchodzącego smsa. Wyjął telefon z kieszeni spodni, by odczytać wiadomość, a po chwili fuknął pod nosem. Jedna z dziewczyn z roku pytała, czy pójdą dzisiaj na dwudziestą do kina. Skąd ona, do cholery, miała jego numer? Co więcej, skąd on miał jej numer? Po chwili namysłu w końcu sobie przypomniał. W pierwszym semestrze był zmuszony zrobić z nią projekt. Musieli się wtedy wymienić numerami telefonów, ponieważ wymagała tego sytuacja. Zapomniał usunąć jej numer, ale to nic dziwnego. Na swój telefon nie zwracał większej uwagi. Urządzenie służyło mu do wykonywania niezbędnych połączeń lub do rozmów z rodziną. Sasuke nie miał znajomych. Ludzi z roku do nich nie zaliczał, bo nikogo z nich nie lubił, co najwyżej tolerował. W drodze do kuchni zastanowił się, co poniektóre osoby robią na grafice komputerowej. On poszedł na ten kierunek, bo się tym interesował, w przyszłości chciałby pracować w zawodzie grafika komputerowego. Uważał, że co najmniej połowa roku znalazła się na grafice z przypadku. Zajrzał do lodówki i westchnął zirytowany. Była pusta, musiał iść na zakupy.


         Sasuke wrócił z zakupów w jeszcze gorszym humorze. Zastanawiał się, co się stało z tą przeklętą pogodą. Do najbliższego sklepu miał pół kilometra. Z racji, że nie posiadał ani samochodu ani roweru, zawsze chodził tam pieszo. Wczoraj nie zapowiadali deszczu, z rana też się na to nie zanosiło. A tu, ni z tego ni z owego, w połowie drogi powrotnej się rozpadało. I nie była to jakaś tam mżawka, tylko porządny, rzęsisty deszcz. Uchiha, obładowany z jednej i z drugiej strony dwoma ciężkimi siatkami, wolał nie ryzykować biegu w obawie, że reklamówki by pękły, a większość produktów już by się do niczego nie nadawała. Postawił zakupy na szafce pod lustrem, zdjął buty i udał się do łazienki, zostawiając za sobą mokre ślady stóp. W środku zrzucił z siebie mokre ubrania, po czym ręcznikiem wytarł całe ciało. Zostawiając kupkę mokrych ciuchów obok pralki, poszedł do swojego pokoju się ubrać. Sasuke nie był pedantem, jak uważała większość osób z roku. Właściwie skąd im się to wzięło? Sądził, że przyczepili mu taką łatkę ze względu na jego zdystansowane podejście do wszystkiego i wszystkich. Fakt, lubił porządek, ale nie robił wielkiej tragedii z pozostawionych na podłodze skarpetek czy spodni. Czasami zostawiał tam też książki lub jakieś inne rzeczy. Oczywiście, wszystko w granicach normy, bałaganiarzem też nie był. Jednak musiał przyznać sam przed sobą, że po części wyznawał ideę, iż podłoga to najniższa półka w pokoju. Westchnął cicho. W pełni ubrany w luźne ubrania, czyli spodnie od dresu i sprany t-shirt, w bosych stopach wrócił na korytarz po zakupy, a potem udał się z nimi do kuchni, aby je rozpakować.


         Po obiado-kolacji Sasuke zaległ w salonie na kanapie z książką w ręku. Na mordobicie w jakiejś grze komputerowej nie miał dziś ochoty, a tę powieść czytał już od dwóch tygodni i jakoś nie mógł jej skończyć. To z pewnością przez chroniczny brak czasu przez całe wakacje. Całe trzy miesiące pracował, a pieniądze odkładał, kupując sobie tylko to, co niezbędne. Sasuke zawsze był oszczędny. Z wakacyjnej pracy udało mu się zaoszczędzić całkiem niezłą sumkę. Teraz będzie musiał poszukać jakiejś pracy na weekendy. Z pomocą finansową rodziców nie będzie musiał się martwić o opłacenie czynszu na czas oraz tym, za co kupić coś do jedzenia i bilet na pociąg. Na papierosy też mu starczy. To był jedyny nałóg, jaki miał. Za alkoholem nie przepadał, co, według większości osób z jego roku, było w nim najbardziej dziwne. Za imprezami też nie przepadał i na nie nie chodził, ale brak sympatii do mocniejszych trunków był zdecydowanie bardziej dziwny. Tak usłyszał w zeszłym roku akademickim, kiedy odrzucił, setne już chyba, zaproszenie na imprezę. Jednak nie przejmował się tym. Miał gdzieś to, co inni o nim myślą. Przetarł oczy, kończąc rozdział książki. Była dwudziesta, a on był już senny. Postanowił, że położy się spać. Przynajmniej się wyśpi i wstanie wcześniej. Jutro ma na jedenastą trzydzieści, więc stwierdził, że prysznic weźmie rano. Poszedł do swojego pokoju, pościelił łóżko, rozebrał się do bokserek i poszedł spać.


         Mieszkanie, w którym mieszkał Sasuke, było w miarę duże. Dwa pokoje, salon, kuchnia i łazienka. Fakt, pomieszczenia nie były zbyt wielkie, ale wszystko miało swoje miejsce. Uchiha do pustego pokoju zaglądał tylko po to, żeby w nim posprzątać. Dzięki temu, że mieszkał sam, mógł urządzić swoje cztery kąty, jak tylko chciał. Zaraz po wprowadzeniu się, czyli przed rozpoczęciem studiów, odmalował ściany i położył nowe podłogi. Mieszkanie tego wymagało, ponieważ Sasuke był jego pierwszym lokatorem od kilku lat. Kiedy jeszcze stało puste, właściciel wysyłał tam co miesiąc sprzątaczkę. Uchiha czasami zastanawiał się, czemu Orochimaru nie zostawił tego mieszkania, ale w późniejszym czasie dowiedział się, że Sannin, jak nazywali go znajomi, jest bogatym człowiekiem i może sobie pozwolić na trzymanie pustego mieszkania i oferowanie niskiego czynszu. Sasuke kiedyś przebiegło przez myśl, że facet chce pomóc tym biedniejszym. On sam pochodził z przeciętnej rodziny, jeśli chodzi o finanse. Jednakże zawsze miał ciepły i kochający dom – rodziców i starszego brata, który w dzieciństwie stanowił dla niego całkowity autorytet. Każdy inny był gorszy, Itachi był wspaniały. Mały Uchiha starał się go we wszystkim naśladować. Wiedział, że starszy o cztery lata brat go uwielbia. Ich rodzice, Mikoto i Fugaku, cieszyli się, że ich dzieci tak dobrze się ze sobą dogadują. Rodzeństwu nigdy niczego nie brakowało – zawsze mieli ciepły posiłek, mieli się w co ubrać, a na Gwiazdkę i urodziny dostawali wspaniałe prezenty, o których marzyli przez cały rok poprzedzający dane święto. Gdyby ktoś z jego roku zobaczył go w rodzinnym gronie, nie uwierzyłby, że to ta sama osoba. Sasuke wobec rodziny był ciepły i uśmiechnięty. Dlaczego więc wobec innych był taki zimny i szorstki? Sam tego nie wiedział. Taki już był. Jego rodzice pracowali w firmie stolarskiej i mieszkali w Osace. Młody Uchiha tam się wychował i lubił tam wracać, jednak zdecydował się na studia w Tokio, podobnie jak Itachi. Chciał się usamodzielnić. Myślał, że nie będzie często widywał się z bratem. Stolica Japonii była ogromnym miastem, w dodatku starszy Uchiha mieszkał w innej części. Jednakże nie przeszkadzało mu to w odwiedzaniu swojego ukochanego braciszka przynajmniej raz w tygodniu. Sasuke na nic nie narzekał. No, może z wyjątkiem paru drobnych szczegółów. Dobrze mu się żyło, na studiach szło mu świetnie, nie brakowało mu pieniędzy na podstawowe wydatki.


         Nowy dzień powitał Sasuke hałasami. Para, która mieszkała nad nim, znowu się kłóciła. Uchiha warknął zirytowany, zakrywając głowę poduszką. Była piąta trzydzieści, do cholery! Kto normalny kłóci się o takiej godzinie?! I nie, mężczyzny nie obchodziło to, że ten facet zdradzał swoją żonę, a ona dowiedziała się o tym – tak przynajmniej Sasuke wnioskował z tego, od kiedy zaczęli się codziennie kłócić – jakiś tydzień temu. A skąd wiedział, że poszło o zdradę? Ano stąd, ze nie raz i nie dwa widział swojego sąsiada z kochanką. Dużo młodsza od żony, ładniejsza, z długimi włosami. Chociaż… co on tam wiedział o kobiecej urodzie. Przecież był gejem. Zdał sobie z tego sprawę w wieku czternastu lat. Nie miał większych problemów z zaakceptowaniem siebie. Przyjął to na spokojnie. Jako pierwszy dowiedział się Itachi. Starszy brat przyjął to normalnie, a nawet się ucieszył, bo wcześniej nie zauważył u Sasuke żadnego zainteresowania dziewczętami z klasy. Inni chłopcy w jego wieku już dawno byli po pierwszym podglądaniu dziewczyn w szatni. Uspokoiły go rewelacje ze strony młodszego brata, bo zaczynał się bać, że młody Uchiha jest aseksualny. To by się właściwie zgadzało, większość czasu spędzał w domu z nosem w książkach, choć niekoniecznie tych szkolnych, a także przed komputerem. Sasuke od małego uwielbiał gry komputerowe, nikogo z rodziny więc nie zdziwiło, gdy wybrał się na grafikę komputerową po ukończeniu szkoły. Wracając do jego homoseksualizmu – tak jak Itachi przyjął to na spokojnie, tak Sasuke się bał, jak zareagują rodzice. Wolał im powiedzieć sam. Gdyby dowiedzieli się od kogoś innego, mogłoby być źle. Czuliby się zawiedzeni i zmartwieni brakiem zaufania. Tego wieczoru, kiedy poprosił, żeby usiedli na kanapie w salonie, bał się tak jak jeszcze nigdy. Drżącym głosem czternastolatka wyznał im prawdę, a potem zacisnął oczy i spuścił głowę, czekając na krzyk, płacz… na cokolwiek. Kiedy przez dłuższy czas nic nie słyszał, niepewnie otworzył oczy i zerknął na rodziców. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył na ich twarzach uśmiechy. Zanim zdążył o cokolwiek zapytać, jego mama wyjaśniła mu, że Itachi się wygadał i mieli z tatą czas na przemyślenie sobie wszystkiego. Doszli do wniosku, że nie mają nic przeciw. Na wnukach nie stracą, ponieważ starszy z braci wolał dziewczyny i od tego momentu to na niego liczyli w kwestii zostania babcią i dziadkiem. Jednakże Itachi może i był młodym geniuszem, ponieważ szkołę ukończył szybciej niż jego rówieśnicy, a potem wybrał się na medycynę, jednak w kwestii długotrwałych związków nie był zbyt dobry. Skakał z kwiatka na kwiatek, szukając tej jedynej, jak to często powtarzał. Sasuke, mając przed oczami obraz brata mówiącego mu, że wpadnie jakoś na początku października, ponownie zasnął.


         Zerwał się z łóżka, klnąc na sąsiadów z góry. Zaspał! Zwyczajnie zaspał. Miał wstać o dziewiątej, a była dziesiąta. Popędził pod prysznic, a pół godziny później szykował sobie kanapki w kuchni, w pełni ubrany i z wysuszonymi włosami. O jedenastej siedział już w pociągu, w drodze na uczelnię. Sasuke nie lubił się spieszyć, zdecydowanie nie lubił. Wolał pospać mniej i wstać wcześniej niż grzać łóżko do ostatniej minuty, a potem w pośpiechu zapomnieć czegoś ważnego, jak na przykład notatek tuż przed egzaminem. Przypomniał sobie, jak zdarzyło się tak kiedyś jednemu chłopakowi z jego grupy ćwiczeniowej. Wysępił notatki od Sakury, jednej z bardziej rzetelnych studentek, aby powtórzyć sobie materiał raz jeszcze. Nazywał się Uzumaki Naruto i działał Sasuke na nerwy. Blondyn był roztrzepany i głośny. W uznaniu Uchihy był gamoniem. W dodatku bajerował wykładowców, którzy bardzo go lubili. Ciemnowłosy w pewnym momencie zaczął nazywać Naruto młotkiem. Oczywiście, nikt o tym nie wiedział, bo Sasuke nie dzielił się z nikim swoimi przemyśleniami. Nazywał go więc tak w swojej głowie. Jednak przy tym wszystkim jedno musiał chłopakowi przyznać – Uzumaki był cholernie przystojny. Jego jasne blond włosy, które wydawały się być miękkie w dotyku, kontrastowały z brzoskwiniową cerą. Skóra Naruto miała, według Sasuke, kuszący odcień. Jego duże, niebieskie niczym letnie niebo oczy wyrażały wszystko. Blondyn nie potrafiłby ukryć swoich emocji. Kiedy Uzumaki był szczęśliwy – były jasne i faktycznie miały barwę ciepłego, czystego, letniego nieba. Kiedy był wściekły, co zdarzało się niezwykle rzadko – nabierały ciemniejszego odcieniu. A kiedy był smutny, co również zdarzało się rzadko – traciły blask, stawały się wyblakłe, przez co cały błękit tracił swój urok. Jego uśmiech, szeroki i szczery, niejednej dziewczynie zawróciłby w głowie. O tak, Naruto był cholernie przystojny. Sasuke ślepy nie był, więc nawet nie próbował kłamać przed samym sobą, że chłopak mu się nie podoba. Jednak nie próbował się z nim nigdy umówić. Co więcej, nigdy nawet ze sobą nie rozmawiali. Uchiha nigdy nie zdecydowałby się na związek z kimś takim. Jeżeli już, chciał spokojnego partnera.


         Cudem zdążył. Dotarł pod salę w momencie, w którym reszta jego grupy wchodziła do środka. Jak zawsze, zajął miejsce z tyłu, po czym z torby wyjął zeszyt i czarny długopis. Kątem oka zauważył, że Uzumaki wraz ze swoim nieodłącznym kumplem, Inuzuką Kibą, zajął miejsce po jego prawej stronie, również w ostatniej ławce. Sasuke zawsze siedział sam. Na początku chcieli się do niego dosiadać, szczególnie dziewczyny, ale wszystkich odganiał jednym spojrzeniem. Wykładowca powitał ich kilkoma słowami, sprawdził obecność, po czym zaczął omawiać sprawy organizacyjne. Wiele osób nie notowało, w końcu takie zajęcia zawsze były traktowane jako luźniejsze. Sasuke notował wszystko. To oni potem będą pytać wykładowcy o szczegóły zaliczenia przedmiotu i o wiele innych spraw, ale nie on. Uchiha lubił mieć wszystko jasne od samego początku.


         Kolejne zajęcia były podobne do pierwszych tego dnia. Każdy wykładowca omawiał sprawy organizacyjne. Sasuke opuścił mury uczelni z westchnieniem ulgi. Może i był jednym z najlepszych na roku, był ambitny i chciał ukończyć studia z wyróżnieniem, jednakże, jak wszyscy studenci, cieszył się, kiedy mógł już wrócić do domu. Do swoich czterech ścian, gdzie nikt nie będzie mu się narzucał, nikt nie będzie go denerwował. Uchiha czasami zastanawiał się nad głupotą innych. Czy w zeszłym roku nie dał im jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie ich towarzystwa? Najwidoczniej nie, skoro większość i tak próbowała go zaczepić i zamienić z nim parę słów. Wsiadł do pociągu, by po dwudziestu minutach wysiąść na swoim przystanku. Spojrzał w przejrzyste niebo, mrużąc oczy. Słońce mocno świeciło, dając ciepło. Ziewnął, zasłaniając usta dłonią, po czym wszedł do swojego bloku. Wbiegł po schodach na swoje piętro, a potem skierował kroki w stronę mieszkania z numerem siedemnastym. Wszedł do środka, zdjął buty, torbę rzucił na szafkę i udał się do kuchni. Był głodny, te dwie kanapki to było zdecydowanie za mało. Zaczął robić jajecznicę z pomidorami, w międzyczasie wstawiając wodę na herbatę. Po kilkunastu minutach mógł zasiąść do stołu i spokojnie zjeść. W połowie posiłku odezwała się jego komórka. Wyjął ją z kieszeni spodni, po czym odczytał smsa od brata:
„Cześć, braciszku! Jak wspominałem Ci ostatnio, wpadnę na początku października. A będąc bardziej dokładnym – jutro wieczorem, tak około osiemnastej. Pasuje Ci?”
         Sasuke uśmiechnął się pod nosem, po czym wystukał odpowiedź:
„Pewnie, wbijaj. Możesz przynieść ze sobą coś dobrego do jedzenia i jakiś dobry film. Pojutrze mam zajęcia dopiero na popołudnie.”


         Do wieczora Sasuke czytał książkę, a o dwudziestej włączył telewizor. Właśnie zaczynał się pierwszy odcinek trzeciego sezonu jego ulubionego serialu, czyli Supernatural. Młodego Uchihę najbardziej zainteresowała fabuła. Anioły, demony i inne nadprzyrodzone stworzenia, interpretacja Biblii, a to wszystko okraszone świetnym humorem. Dwójka głównych aktorów świetnie umiała wczuć się w swoje role. Sasuke rozsiadł się wygodniej na kanapie, po czym całą swoją uwagę skupił na serialu.
______________________________
Witajcie, Kochani! No, wreszcie jest pierwszy rozdział nowego opowiadania, co nie? Długo to zajęło, zanim w ogóle zaczęłam go pisać, a zaczęłam w zeszły czwartek. Można to zwalić na ogólnie pojęte życie, na małe problemy zdrowotne i na rozpoczęcie drugiego roku studiów.
Co do rozdziału - zero dialogów. A przecież u mnie w opowiadaniach jest ich zawsze dużo. Ale, ale! Chciałam, żeby pierwszy rozdział taki był, w drugim już pojawią się dialogi :). Czasami zastanawiam się, czy w moim opowiadaniach nie ma przypadkiem za dużo dialogów, ale potem dochodzę do wniosku, że moje teksty nie są żadnymi arcydziełami, nie będą bestsellerami, piszę je dla siebie i dla Was. A skoro tak, to nie będę na siłę zmieniać swojego stylu. Poza tym, piszę w pierwszej osobie i już tak mam, że przeważnie po kwestii dialogowej daję jakiś opis.
No dobra, utrzymam tutaj koncepcję z Pogoni za światłem - pisząc z perspektywy Sasuke, będę pisała w trzeciej osobie, a pisząc z perspektywy Naruto, będę pisała w pierwszej osobie.
Z uwagi na to, że z dniem pierwszego października zaczęłam drugi rok studiów, odstępy czasowe między rozdziałami będą dłuższe niż w wakacje. Zajęcia skutecznie odbierają człowiekowi energię.
Nie wiem, czy już wspominałam.. lubię komplikować Sasuke życie, więc niech się facet nie zdziwi, jak już niedługo jego życie wywróci się do góry nogami :). No, ale to dopiero w trzecim rozdziale, drugi będzie poświęcony Naruto.
Saske lubi wstać wcześniej i na spokojnie się wyszykować. A ja tam właśnie wolę odwrotnie - grzać łóżko do ostatniej minuty, a potem szykować się w biegu.
Dangerous Kind - "Pan Mrukliwy" bardziej otwarty.. dwuznacznie to brzmi XD. No tak, masz rację, idealna miłość i idealny związek nie mogą być prawdziwe. Ale, jak wskazał Naruto, ich związek jest idealny właśnie przez to, że nie jest idealny. Taki tam jego pokrętny sposób myślenia :). Kłótnie przydają się każdemu związkowi, moim zdaniem nie ma związku bez kłótni. Hm.. W sumie masz rację, troszkę za dużo Hidana, no ale co tam :).
Luana - w takim razie powinnam pisać więcej taki one-shotów w formie listów, skoro takie trafiają w Twoje gusta :P.
KASIA BOGUSIA - przecież Cię nie zmuszę do zmiany zdania :P. Poza tym, jeden tekst dwie osoby odbiorą całkiem inaczej, to normalne. Cieszę się, że one-shot się podobał :)
Basia - cieszy mnie, że zajrzałaś na tego bloga i dziękuję za komentarze :*

Mam nadzieję, że rozdział się podobał :). Zapraszam do komentowania! :)







4 komentarze:

  1. zapowiada się ciekawie :) dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze, lubię dialogi, więc niech będzie ich dużo. Nie mam nic przeciw. :D Tutaj ich nie było, ale dałaś możliwość zapoznania się z Sasuke. Dowiedzieliśmy się jaką ma cudowną rodzinę. Tylko innym życzyć takiej kochającej się rodzinki.
    Tajemnicze czwarte piętro. Te kroki... Kobieto to jakiś horror. :D Zaintrygowałaś mnie. :D

    Pisz dalej i mam nadzieję, że Naru pokaże się w 2 rozdziale. :)

    Luana

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przeszkadzał mi brak dialogów. xD Całość czytało się naprawdę przyjemnie. :)
    Sasuke <3 Tak bardzo nie lubi ludzi, ale… tajemnicze hałasy i przerażające samotne noce, to chyba coś oznacza ;D Że miło by było kogoś mieć. Ale na to przyjdzie czas, a roztrzepany Naruto to będzie idealny kandydat do odstraszania kroków *.*
    Ciekawe jaka będzie reakcja Sasuke, jak się zorientuje, że Młotek, to osoba którą kocha. W końcu Naruto to zaprzeczenie jego ideału :o
    Dangerous Kind

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    zapowiada się na fantastyczne opowiadanie... wspaniale przedstawiłaś tutaj Sasuke, cieszy mnie że ma tak dobre kontakty z bratem, ciekawe kto tam chodzi jak Sasuke sam mieszka na tym piętrze ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń